W sobotę 24 września, w wozowni willi Borówka w Milanówku, mieliśmy okazję uczestniczyć w wystawie „Jedwabne bogactwo Milanówka w czasach PRL-u”, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Muzeum Jedwabnictwa Milanowskiego, w ramach projektu „Łączy nas jedwab” dofinansowanego przez Stowarzyszenie „Europa i My”.

Była to już czwarta wystawa organizowana przez Stowarzyszenie, w którym działa z ogromnym zaangażowaniem kilka pań ze świetnymi pomysłami i doświadczeniem organizatorskim oraz wspierający je nowoczesnymi narzędziami komunikacji wizualnej tegoroczny maturzysta, student PW. Ze Stowarzyszeniem współpracuje kilka malarek, w tym byłych pracowników fabryki, która prężnie rozwijała się właśnie w czasach PRL—u. Organizując wystawy Stowarzyszenie korzysta również ze zbiorów Archiwum Państwowego w Warszawie, którego oddział znajduje się od wielu lat w Milanówku i gablot stanowiących własność Archiwum.

Otwierająca wystawę pani Honorata Kuraszkiewicz dziękowała wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji wystawy, wymieniając ich z imienia i nazwiska. Nie będę tu  nazwisk wymieniać, bo lista jest długa a sądzę, że nie o to chodzi. Mam bowiem nadzieję, że nam wszystkim – mieszkańcom Milanówka, podobnie jak członkom Stworzenia Muzeum Jedwabnictwa Milanowskiego  zależy na tym, by ta cenna inicjatywa stworzenia muzeum powiodła się, by w promocji naszego miasta wykorzystać piękno milanowskiego jedwabiu, historię powstania fabryki oraz idee, które realizowali jej założyciele i byli właściciele fabryki w okresie jej tworzenia i w czasie okupacji – rodzina Witaczków.

Od kilku lat, w trakcie moich licznych wyjazdów, kiedy poznaję nowych ludzi i mówię gdzie mieszkam, zawsze pytam z czym kojarzy im się Milanówek. Prawie wszyscy pytani odpowiadają, że z jedwabiem, a wielu jest zainteresowanych dniem dzisiejszym milanowskiej fabryki. Nie zdarzyło mi się, by odpowiedzieli, że z krówkami.

W trakcie  wystawy mogliśmy wysłuchać unikalnego, archiwalnego nagrania z 1946 r. głosu współzałożycielki Centralnej Doświadczalnej Stacji Jedwabniczej Stanisławy Witaczek oprowadzającej po fabryce oraz nagranie przyzakładowej orkiestry pod dyrekcją Feliksa Dzierżanowskiego (ze zbiorów Archiwum Polskiego Radia), zobaczyć makietę Zakładów Jedwabiu Naturalnego, zapoznać się z licznymi dokumentami i podziwiać piękne tkaniny, a nawet całe jedwabne kreacje. Poznaliśmy również uzdolnione dziewczęta, które zwyciężyły w konkursie malarskim zorganizowanym w ramach projektu. Wozownia, udostępniona Stowarzyszeniu nieodpłatnie pozwoliła na stworzenie wyjątkowego klimatu wystawy.

Mimo iż wystawa była bardzo udana, podobnie jak poprzednie i zgromadziła wielu mieszkańców, w tym przedstawicieli władz samorządowych, to nie pozbawiła mnie wrażenia, że klimat w mieście wokół jedwabiu nie jest najlepszy. By uzasadnić moje odczucia przytoczę fragment tekstu zaproszenia, które skierowali do wszystkich organizatorzy wystawy - Zapraszamy Państwa w podróż do czasów minionych, kiedy niemal każdy produkt milanowskiej fabryki był postrzegany jako dzieło. Jedwab naturalny jawił się jako szczyt luksusu i obiekt pożądania eleganckich pań i panów. Oglądając bogatą kolekcję wzorników, zadajemy sobie pytanie: dlaczego tak ogromne dziedzictwo milanowskiego wzornictwa nie przetrwało próby czasu? Nie ma na to prostej odpowiedzi, ale jedno jest pewne: dziś, kiedy po czasach świetności pozostały jedynie wspomnienia, zaczynamy doceniać jego wartość.

Nie mam wątpliwości, że świadomość tej wartości miała i ma pani Danuta Kijewska, która przed laty w trakcie Festiwalu Otwarte Ogrody zorganizowała ogród poświęcony produkcji milanowskiego jedwabiu i przez kilka lat promowała twórczość milanowskich malarek, że wartość tę doceniała była dyrektor MCK Anna Osiadacz opracowując koncepcję „Jedwabnego Szlaku”, że mają ją również właściciele willi Józefina i L'amour Maison oraz gospodarz willi Borówka, bezpłatnie użyczając Stowarzyszeniu sale na organizację wystaw i że kiedyś doceniali ją również niektórzy milanowscy radni i właściciel firmy Jedwab Polski, którzy aktywnie uczestniczyli w organizacji I Milanowskiego Biennale Malarstwa na Jedwabiu.

Co się stało, że Biennale w tym roku nie odbyło się, że zaprzepaszczono efekty tego działania i to bez podania przekonywujących powodów? Co jest przyczyną braku jakiegokolwiek zainteresowania właściciela firmy Jedwab Polski tym co robi Stowarzyszenie Muzeum Jedwabnictwa Milanowskiego? Trudno mi uwierzyć w brak świadomości, że usytuowanie tego muzeum w jednym z niewykorzystywanych budynków dawnej fabryki i wsparcie działania Stowarzyszenia poprzez przekazanie zabytkowych urządzeń przyniosłoby przede wszystkim korzyści właśnie tej firmie. I ostatnie pytanie – dlaczego dawniej aktywni radni, z pełnymi głowami koncepcji  takiego muzeum, teraz są wyłącznie w roli odwiedzających wystawy przygotowywane przez Stowarzyszenie? Bardzo bym chciała uzyskać przekonanie, że  „Łączy nas jedwab”.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Czy doceniamy promocyjne atuty milanowskiego jedwabiu?