Milanówek - miasto mieszkańców czy urzędników?

„Milanówek miasto mieszkańców” to slogan lansowany od dłuższego czasu przez burmistrz Wiesławę Kwiatkowską. Slogan, bo dla mieszkańców Milanówka, który przecież nie jest miastem ani przemysłowców, ani rolników, ani handlowców było to oczywiste od dawna. Pani Burmistrz próbuje jednak nadać temu twierdzeniu inny charakter. Próbuje nas przekonać, że to my - mieszkańcy mamy wpływ na podejmowane przez nią decyzje. Nie jest to niestety prawdą, o czym świadczą decyzje podejmowane w ostatnim okresie. Takich przykładów mogłabym przytoczyć znacznie więcej.

 Zacznę od definicji sloganu: Łatwo rozpoznawalne kilkuwyrazowe wyrażenie zawierające powszechnie znane prawdy lub poglądy, przy czym może to jednak być również uporczywie powtarzane kłamstwo. Slogan jest częstym składnikiem wypowiedzi oficjalnych, szczególnie o charakterze propagandowym, a nadmierna ich liczba w tych wypowiedziach oznacza praktycznie mowę o niczym.

Budynek, w którym do niedawna mieściła się klubo - kawiarnia „Przystanek cafe”.

Piszę klubo – kawiarnia, gdyż takie funkcje to miejsce pełniło. Milanowski Uniwersytet Trzeciego Wieku organizował tu spotkania muzyczne i raz w tygodniu spotkania towarzyskie. Seniorzy korzystali z przyznanych im rabatów. Towarzystwo Miłośników Milanówka, a później jego następca Milanowskie Towarzystwo Letnicze organizowało spotkania byłych mieszkańców Milanówka mieszkających w różnych rejonach Polski i świata, spotkania z zasłużonymi dla Milanówka ludźmi. Były tu również organizowane różne ciekawe wystawy ale było to również miejsce spotkania młodzieży. W tym bezpiecznym miejscu, dzieci malując i czytając książki, mogły czekać na matki wracające pociągiem z pracy. Najmłodsi też się nie nudzili.

Kończyła się umowa dzierżawy z poprzednim najemcą. Czy w mieście, które jest podobno miastem mieszkańców, nie należało zapytać mieszkańców w jaki sposób ma być wykorzystany ten jedyny wolny budynek, będący własnością miasta? Jedyny, bo przecież ciągle nie zapytano mieszkańców jakie mają oczekiwania w stosunku do budynku po przedszkolu przy ul. Warszawskiej, przed remontem zapowiadanym od dłuższego czasu. A przecież budżet miasta jest w stanie udźwignąć ten remont i nie ma potrzeby oczekiwać na cud, jak to ma miejsce w niszczejących od wielu lat: willi Waleria i zespole willowym Turczynek.

Czy tego lokalu o powierzchni 110 m nie należało przekazać Milanowskiemu Centrum Kultury, które po zamknięciu Teatru Letniego pracuje w bardzo trudnych warunkach?  Czy nie należało przenieść do tego budynku Galerii Matulka i Punktu Informacji Turystycznej, z budynku Poczty S.A. Za wynajęty tam pokój o powierzchni 30 m płacimy miesięcznie 568 zł netto, a pokój ten nie mówiąc już o odstraszającym wejściu, nie nadaje się do tego celu. W budynku po przystanku EKD można by było połączyć  funkcje Galerii z funkcją klubo-kawiarni, wykorzystywaną przez stowarzyszenia, przy założeniu, że miejsce to będzie prowadzone przez MCK i nie będzie musiało generować zysku.

A jeżeli już nie chciało się zarządzać konsultacji, czy nie należało zapytać o zdanie przynajmniej aktywnych organizacji pozarządowych? Tak, tylko wówczas najprawdopodobniej nie mielibyśmy w mieście  czwartej pizzerii o dźwięcznie brzmiącej nazwie „Love me”, która jak zapewniała podczas sesji pani – obecny dzierżawca - świadczy o jej miłości do Milanówka. Nie zaproponowano by nam food & beer, w menu inspirowanym kuchnią włoską (to z oferty złożonej w przetargu). A te wszystkie atrakcje plus dobudowana weranda nie znalazłyby się w  miejscu, tak bardzo związanym z historią naszego miasta.

I jeszcze na koniec tego tematu. Dlaczego w ogłoszonym przetargu nie przewidziano dodatkowych punktów dla oferentów z Milanówka, płacących tu podatki. Czy pani Burmistrz nie popiera milanowskich przedsiębiorców?

Rozmawiałam z wieloma mieszkańcami, z różnych grup wiekowych. Większość jest oburzona zaistniałą sytuacją.

Rozwiązania komunikacyjne zaproponowane w sytuacji zamknięcia tunelu.

W ostatnich dniach dzwoniło do redakcji wielu mieszkańców Milanówka zdenerwowanych faktem, że tunel jest otwarty, a ciągle kursuje opłacany za nasze pieniądze busik, wożący powietrze i kierowcę. Temu tematowi poświęciliśmy już artykuł „Komunikacyjne qui pro quo”, w którym zgodnie z otrzymanymi z Urzędu Miasta wyjaśnieniami informowaliśmy, że kursowanie busiku będzie wstrzymane w sytuacji, kiedy przez wykonawcę nie będzie potwierdzony krótki termin realizacji wejście na wiadukt od strony ul. Warszawskiej. Busik ciągle jeździ i będzie jeździł przez 2 lata. Rozkład jazdy busika, jak twierdzą mieszkańcy, nie jest skorelowany z przyjazdami i odjazdami pociągów. Przy wiadukcie od strony ul. Warszawskiej i Krakowskiej nie są realizowane jakiekolwiek prace, od zakończenia których pani Burmistrz podobno uzależniła zamknięcie tunelu, a tunel od strony ul Krakowskiej został w dniu dzisiejszym zamknięty, czego potwierdzenie można znaleźć na zdjęciach.  Jak to odebrali mieszkańcy, nie mogę napisać, bo padają słowa nie nadające się do publikacji. Tyle są warte komunikaty zamieszczane na stronie internetowej Urzędu Miasta.

Mieszkańcy zastanawiają się dlaczego te dodatkowe wymagania, skierowane do inwestora, zostały zgłoszone przez Urząd Miasta dopiero na etapie uzgadniania projektu tymczasowej organizacji ruchu? Dlaczego nie zrobiono tego wcześniej? Dlaczego nie zapytano mieszkańców, w tym aktywnych organizacji pozarządowych – czego w okresie tak kłopotliwego dla mieszkańców remontu torowiska i tunelu, oczekują od inwestora i Urzędu Miasta? Dlaczego nie zapytano o to Rady Seniorów, która jest reprezentantem najstarszej i licznej grupy mieszkańców naszego miasta? Przecież właśnie dla nich, często nie jeżdżących samochodami, wejście na wiadukt czy kładkę i to jeszcze z zakupami może być dużym problemem. Współpracy Urzędu Miasta z Radą Seniorów poświęcę odrębny artykuł, a jest o czym pisać. W Grodzisku Maz. w okresie remontu wiaduktu, torowiska i tunelu, aż do czasu uruchomienia wind, stali tragarze, którzy osobom starszym i rodzicom z dziećmi w wózkach pomagali nieść zarówno zakupy jak i wózki. Mieszkańcy słusznie zarzucają Urzędowi Miasta, że szeroko zakrojone konsultacje robi się wówczas, kiedy chce się odwlec w czasie podjęcie decyzji, kiedy z etapu papierologii trzeba przejść na konkretne działania.

Wyróżnienie Milanowski Liść Dębu

Zgodnie z regulaminem, wyróżnieniem tym przyznawanym przez burmistrza, honorowano osoby fizyczne ale również np. szkoły - za szczególne zasługi dla miasta. Wnioski o przyznanie wyróżnienia opiniowała Kapituła, którą stanowili wcześniej uhonorowani. W nowej kadencji pani Burmistrz nie uruchomiła zbierania wniosków, czyżby więc uznała, że w mieście nie ma żadnych społeczników, którzy by zasługiwali na to wyróżnienie? Zaniepokojeni tym faktem członkowie Kapituły zwrócili się do pani Burmistrz pisemnie, w dniu 23 marca, z prośbą o wznowienie funkcjonowania wyróżnienia. Pismo podpisało 11 członków Kapituły. Niestety, pani Burmistrz nie zareagowała i do dnia dzisiejszego nie ustosunkowała się do wniosku. Czyżby nie odpowiadanie na pisma mieszkańców, nie ustosunkowywanie się do wszystkich poruszanych w nich kwestii lub też nie odpowiadanie w obowiązującym terminie (takich przykładów mogę przytoczyć wiele), weszło już na stałe do urzędniczej praktyki?

Czy w taki sposób pani Burmistrz chce nas przekonać, że mamy wpływ na podejmowane przez nią decyzje? Mieszkańcy po ponad 2 latach rządów pani Burmistrz, która naobiecywała w kampanii wyborczej tzw gruszek na wierzbie i może tylko dziwić, że niektórzy w to uwierzyli – mają bardzo krytyczny stosunek do tego co się w mieście dzieje. Uważają, że po to by dobrze zarządzać miastem trzeba szanować i poważnie traktować jego mieszkańców,  w tym ludzi, którzy tę historię tworzyli i tworzą.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Milanówek - miasto mieszkańców czy urzędników?