Od początku obecnej kadencji burmistrza Milanówka znikł obyczaj (do którego przywykliśmy przez poprzednie lata), że przy okazji uroczystości miejskich zasłużeni Milanowianie byli publicznie honorowani „Milanowskim Liściem Dębu”. Wyróżnienie „Milanowski Liść Dębu” przyznawane jest przez Burmistrza Miasta Milanówka osobie fizycznej, osobie prawnej (firmie), instytucji lub organizacji w celu uhonorowania za szczególne zasługi dla Miasta.(par.1 Regulaminu).

Przez lata przedwojenne, gdy powstawał Milanówek, równocześnie z liczbą domów rosła duma jego mieszkańców. Wojna, okupacja potwierdziły tylko wartość wspólnoty ludzi, godnych mieszkania w mieście „magicznym”. Polecam lekturę książek o przeszłości Milanówka, szczególnie licznych napisanych przez Andrzeja Pettyna – aby to sobie uzmysłowić. PRL-owi nie udało się tego zepsuć. Wciąż dumnie mówiliśmy: „bo my mieszkamy w Milanówku”. I to zobowiązywało. I wciąż byliśmy dumni z tego, że w Milanówku mieszkają ludzie „z klasą”. Oni stwarzali taką atmosferę, że nie wypadało „nie mieć klasy”. Mieliśmy dobre przykłady: rajców miejskich, którzy nie pobierali diet, wspaniałych nauczycieli, konspiratorów i bohaterów w czasie wojny, społeczników, artystów kochających swoje miasto, inżynierów rozsławiających Milanówek nie tylko w Polsce. Aby te przykłady nie poszły w zapomnienie i aby inspirowały naśladowców – ustanowiono „Milanowski Liść Dębu”.

Ale to już było … jak w refrenie piosenki. Czy nie wróci więcej? Czy przykłady ludzi, którzy wciąż mają „klasę”, nikogo już nie interesują. Czy potrzeba i wola tworzenia ożeniona z bezinteresownością są już tylko obciachem godnym politowaniu, a nie uhonorowania?

Takie pytania narzuciły mi się, gdy po pierwszym roku kadencji Pani Burmistrz, po raz pierwszy od wielu lat nie przyznano nikomu „Milanowskiego Liścia Dębu”, mimo, że takie odznaczenie wciąż jest przewidziane w Statucie Miasta.

Pani Burmistrz zapytana o powód odpowiedziała, że nie widzi kandydatów. No cóż, skoro ich nie widzi, to pewnie ich nie ma.

Pytanie powtórzyłem na wiosnę 2017 r., tym razem w oficjalnym piśmie podpisanym przez grupę członków Kapituły „Milanowskiego Liścia Dębu”. Po kilku „przypomnieniach się” odpowiedź otrzymaliśmy po PÓŁ ROKU. Oba pisma prezentuję poniżej.

Gdy tylko przeczytałem zdanie: „Wszelkie kroki jakie podjęliśmy od początku roku 2015 były procesem mającym na celu promocję inicjatyw oddolnych.”‑ a potem ciąg dalszy, zrozumiałem, że tu nie chodzi o dumę, honor i dobry przykład, tylko o rozliczenie kadencji: kto pomagał, kto przeszkadzał, komu musimy podziękować. A tak naprawdę, tylko jedna osoba zasługuje na wyróżnienie ‑ Burmistrz. Pytałem sygnatariuszy naszego listu: jak zrozumieliście odpowiedź? Nie zostałem upoważniony do cytowania ich ostrych komentarzy, więc mogę tylko napisać, że potwierdziły one moją opinię.

List, który laureaci „Milanowskiego Liścia Dębu” wysłali do Pani Burmistrz był dowodem ich naiwnego pięknoduchostwa, „przedwojennej, milanowskiej” wizji świata – czyli totalny obciach. Pozostaje mi więc przeprosić Panią Burmistrz, że swoją inicjatywą zmusiłem Ją do podjęcia trudu tłumaczenia rzeczy tak oczywistych.

 

Polub nas na Facebook