Tym razem Milanówek czyta książkę „Pani zyskuje przy bliższym poznaniu”, która jest efektem rozmów Krystyny Jandy z Katarzyną Montgomery. Na spotkanie z Krystyną Jandą, wieloletnią mieszkanką Milanówka, przyszło wielu Jej sympatyków, którzy po spotkaniu czekali w długiej kolejce z wcześniej zakupioną książką, a często z kilkoma jej egzemplarzami, by uzyskać dedykację Gwiazdy.

Rozmowę z Krystyną Jandą prowadziła Elżbieta Abramczuk-Kalinowska, zastępca dyrektora Milanowskiego Centrum Kultury. Nie była to łatwa rozmowa, bo już na jej początku pani Krystyna zastrzegła, że nie lubi rozmawiać na swój temat. „Książkę napisała Kasia i wymyśliła jak ma wyglądać. Przeprowadzała ze mną wywiady przy różnych okazjach. Przygotowywała takie kapsuły tematyczne i dawała mi je do korekty. A potem spotkałyśmy się na 2-3 dni by wykonać korektę całości. Książka zawiera też dużo moich felietonów” - mówiła.

Krystyna Janda przyznała, że w jej życiu nie mężczyźni a kobiety odegrały znaczącą rolę. To dla nich stworzyła Teatr Polonia, w którym w sztukach dla kobiet grają głównie kobiety i na widowni siedzą przede wszystkim kobiety. Mówiła o swoich przyjaźniach, szczególnie z Agnieszką Osiecką, Zuzanną Łapicką i Magdą Czapińską.

Jednym z  tematów rozmowy był  Milanówek, w którym Krystyna Janda mieszka od wielu lat. A dlaczego zamieszkała w Milanówku? Jak stwierdziła musiała uciekać z Warszawy, gdzie z mężem, operatorem Edwardem Kłosińskim prowadzili otwarty dom, w którym często nocowali przyjaciele przyjeżdżający  do Warszawy z różnych miast. Było to miłe i mogło funkcjonować dopóki nie urodził się ich syn. Przy małym dziecku trudno było zajmować się gośćmi, a kiedy w drodze był drugi syn, trzeba było szukać spokojnego miejsca, oddalonego od Warszawy. Szukali domu, w którym mogli zamieszkać razem z rodzicami pani Krystyny i uznali, że właśnie ten dom spełniał wszystkie ich wymagania.

Aktorka podzieliła się również z zebranymi pewnymi trudnościami, które wystąpiły przy remoncie willi, kiedy to leżąc (tego wymagała zagrożona ciąża) z łóżka sterowała pracami pod nieobecność męża przebywającego zagranicą. Wspominała swój spacer po milanowskim cmentarzu, w trakcie którego wśród nazwisk umieszczonych na szeregach białych krzyży odkryli nazwisko jego babci. Okazało się, że babcia zmarła w ich domu, gdzie po Powstaniu Warszawskim znajdował się szpital (jeden z 11, które wówczas funkcjonowały w Milanówku – dopisek redakcji). Z humorem mówiła jak po kilku dziwnych wydarzeniach, które miały miejsce w willi prawie uwierzyła, że w domu straszy i jak wraz z mamą do grobu Stanisława Gruszczyńskiego na warszawskich Powązkach  (tenor, znany z nadużywania alkoholu, który w przeszłości był właścicielem domu należącego obecnie do Krystyny Jandy) wlewały wódkę. Działanie okazało się skuteczne, przestało straszyć.

Po rozmowie z Krystyną Jandą zebrani mogli zadawać pytania. Było ich kilka. Pierwsze dotyczyło samopoczucia Krystyny Jandy w poniedziałkowy wieczór (dzień, w którym odbywał się Czarny Protest kobiet). Pani Krystyna przyznała, że była zaskoczona, nie wie co będzie dalej i nie byłaby taką hura optymistką. Tego dnia była w Starachowicach i wróciła na drugą część manifestacji.  Potem pojawiła się sugestia, że skoro aktorka ma taką moc sprawczą, to może zdecydowałaby się w przyszłości komentować pewne wydarzenia polityczne. Tu aktorka zaprotestowała mówiąc – „Z polityką jest tak, że nie można być trochę w ciąży. Ja w swoim teatrze wystawiam sztuki, które poruszają również tematy polityczne. To jest teatr, który zaczepia”. Odpowiadając na pytanie o swoje odczucia kiedy wychodzi na scenę powiedziała „Po kliku minutach zapominam, że gram. Te 2 godziny przemijają jak sen jaki złoty. Umiem grać i lubię grać. To są moje najszczęśliwsze momenty. Gram i mam nadzieję, że jeszcze będę długo grała”. Mówiąc o planach na przyszłość stwierdziła, że jest osobą bardzo zajętą. Obecnie gra w ośmiu sztukach, przygotowuje nową, w której zagra jesienią przyszłego roku. Wspomniała o przygotowywanej inscenizacji (utwór polifoniczny) do której już wybrała najlepiej stepujące aktorki. Wiele czasu musi poświęcić swojej fundacji, dlatego też musiała odmówić 3 reżyserii operowych i ciągle czeka na nią duży film we Włoszech.

Poza pytaniami było też podziękowanie. Prezes Milanowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku Dominika Inkielman  dziękowała Krystynie Jandzie za szczególny stosunek do seniorów, którzy jeżdżą do Jej Teatrów otrzymując ulgowe bilety, a zdarza się że bezpłatne zaproszenia.

Spotkanie odbyło się w ramach projektu „Milanówek Czyta”,  adresowanego przede wszystkim do szkół. Inicjatorkami projektu, nad którym honorowy patronat objęła burmistrz Wiesława Kwiatkowska, są: Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej  –  Ewelina Pawłowska, Dyrektor Publicznego Przedszkola nr 1 – Dorota Malarska i mieszkanka Milanówka - Mira Opalińska. Głównym celem projektu jest rozwijanie pasji czytania i zainteresowania literaturą. Spotkanie z Krystyną Jandą było pierwszym spotkaniem autorskim. Szczegółowe informacje o projekcie znajdą Państwo na stronie internetowej Biblioteki.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Milanówek czyta – Spotkanie z Krystyną Jandą