Jedynie w zgodzie dochodzi się do sukcesu

Tym wiele mówiącym stwierdzeniem, zakończył rozmowę burmistrz Brwinowa Andrzej Guzik. Okazją do niej było przypadkowe spotkanie na tarasie Pałacyku Toeplitza, podczas Europejskich Dni Dziedzictwa.
Ewa Kubacka: Panie Burmistrzu, nie tak dawno, bo w czerwcu tego roku, spotkaliśmy się w jednej z willi kompleksu parkowo-willowego Turczynek. Podpisał Pan tam, wspólnie z burmistrzami Milanówka i Podkowy Leśnej porozumienie powołujące Podwarszawskie Trójmiasto Ogrodów. Jakie nadzieje wiąże Pan z tym przedsięwzięciem?
Andrzej Guzik:  Te nadzieje wiąże nie tylko Brwinów, ale również Milanówek i Podkowa Leśna. Myślimy o możliwie szerokim zakresie współpracy, nie tylko w obszarze kultury. Uzgadniane mają być zarówno plany rozwoju, jak i działania w gospodarce komunalnej, ochronie środowiska. Mamy na uwadze również wspólne przedsięwzięcia biznesowe. Chcemy wspólnie występować z pewnymi propozycjami na zewnątrz. Jesteśmy wprawdzie w różnych powiatach, ale w jednym województwie, które przyznaje i będzie przyznawać środki na działania takich gmin jak nasze. Liczę na większą siłę przebicia.
Pierwsza inicjatywa, która się zrodziła w czasie podpisywania porozumienia, to zagospodarowanie Turczynka, który wprawdzie jest własnością Milanówka, ale leży na granicy trzech gmin - na Centrum Europejskie. Inicjatywa bardzo ambitna. Zdajemy sobie sprawę, że przedsięwzięcie jest trudne, ale cóż, nie wszystko jest łatwe na tym świecie. Chcemy wspólnie występować o środki na tego typu inwestycje jak np. budowa ścieżek rowerowych, chodników.

EK: A może również w sprawie budowy kolejnej przeprawy przez tory PKP, przecież tunel w Brwinowie i wiadukt w Milanówku były budowane bardzo dawno, pod zupełnie inny ruch samochodowy?

AG: To jest inicjatywa, która wykracza daleko ponad Trójmiasto Ogrodów. To dotyczy obu powiatów i województwa, a nie tylko 3 gmin.

EK: Póki co mamy przeciwnika w osobie marszałka Adama Struzika, który od wielu lat nie chce słyszeć o północnym przebiegu obwodnicy Milanówka. Ta trasa stwarzałaby szansę na budowę takiej przeprawy.
 
AG: Nie bardzo rozumiem o co chodzi.
 
EK: O obwodnicę północną, przecież wspólnie z burmistrzami: Grodziska Maz., Milanówka i Podkowy Leśnej podpisał Pan protokół, w którym znalazło się wskazanie obwodnicy północnej.

AG: Ja sądzę, że marszałkowi nie podobają się kolejne pomysły inwestycyjne i nie dotyczy to tylko obwodnicy, ale także ścieżek rowerowych. System ścieżek rowerowych to była nasza pierwsza wspólna inicjatywa. Przypomnę, że dotyczyła ona budowy  ponad 100 km ścieżek w dziewięciu gminach pomiędzy Michałowicami a Grodziskiem Maz. oraz pomiędzy Nadarzynem i Lesznem. Nie dostaliśmy na to pieniędzy. Być może na tę chwilę są ważniejsze potrzeby. Wracając do obwodnicy, staramy się połączyć obwodnicę północną z południową, ale w sposób racjonalny. Rozumiemy, że nie można budować tych dróg równocześnie, ale jedną po drugiej. Wydaje mi się, że  wszyscy mówimy jednym głosem, niezależnie od drobnych różnic lokalnych, że trzeba budować drogi, bo ich potrzebujemy jak kania dżdżu. Mówienie, że niepotrzebna jest droga północna, a jedynie południowa lub odwrotnie, wg mnie szkodzi rozwojowi tych terenów.

EK: Czy Pana zdaniem mają to być obwodnice o szerokości 50 m?

AG: Ja nie chciałbym się wypowiadać na ten temat. Nie jestem ani urbanistą, ani drogowcem. Ja tylko wiem, że jeżeli nie zostaną wybudowane drogi, i to zarówno na północy jak i na południu, to będzie nam się żyło coraz trudniej, bo mieszkańców przybywa i samochodów również, a poszerzenie drogi wojewódzkiej 719 w obszarze naszych powiatów jest mało realne. Od ponad 10 lat walczymy o „Paszkowiankę”. Jest to droga, która nie dotyka powiatu grodziskiego, ale jest bardzo potrzebna w powiecie pruszkowskim. Ta droga jest mniej konfliktogenna niż obwodnica Milanówka, bo tu protestów nie ma. Wszyscy mówimy tak dla „Paszkowianki” i też jej nie ma.

EK: Powiedział Pan, że nierealne jest poszerzenie drogi 719 do Milanówka, a ja mam pismo marszałka A. Struzika, z którego wynika, że do 2008 r. droga dwujezdniowa z Warszawy do Pruszkowa będzie poszerzona o trzeci pas, zaś w drugim etapie będzie zbudowana druga jezdnia pomiędzy Pruszkowem i Milanówkiem.

AG: Nie jest żadną tajemnicą, że blisko 3 lata Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich przygotowuje dokumenty na decyzję środowiskową, potrzebną do przebudowy drogi 719. Tę decyzję wydaje Brwinów, bo najdłuższy odcinek , którego dotyczy przebudowa, przebiega przez naszą gminę. Ja, po wielkich bojach i prośbach, otrzymałem dokumenty uzupełniające od MZDW i na życzenie MZDW wypuściłem  tę decyzję. Ta decyzja została oprotestowana. Mieszkańcy mieli prawo ją oprotestować, gdyż zawierała błędy. Przez prawie rok MZDW nie potrafi się uporać z poprawieniem kilku elementów, żeby jeszcze raz to można było złożyć. Ja  odczuwam, że nie ma woli budowania dróg na tym terenie. Bo przecież mieszkańcy nie protestują przeciwko budowaniu dróg, ale przeciwko nieracjonalnym rozwiązaniom. Upieranie się przy takim, czy innym rozwiązaniu do niczego nie doprowadzi. Trzeba usiąść i rozmawiać.

EK: Ostatnio rozmawiałam z radnymi Milanówka i odniosłam wrażenie, że oni zgadzają się, by na południu powstało kilka dróg, ale słusznie obawiają się, że samochody z tych dróg nie będą miały szansy włączyć się do ruchu na nieposzerzonej drodze z Warszawy do wschodniej granicy Milanówka.

AG: Zgadzam się. Te samochody nie będą miały szansy włączyć się do ruchu, ale również  nie widzę szansy zbudowania dwóch jezdni na odcinku Pruszków – Milanówek. To było możliwe 20 lat temu. Teraz nikt nie wyda setek milionów na wykupy gruntów, odszkodowania za wyburzenia.

EK: To jak wobec tego samochody z obwodnicy południowej Milanówka, przy której upiera się urząd marszałkowski, włączą się do ruchu na nieposzerzonej drodze 719?

AG: Ja nie odpowiem na to pytanie, to nie jest pytanie do mnie.

EK: Jeżeli mówimy o determinacji i logicznym działaniu, to proponowane rozwiązanie jest przykładem braku logiki.

AG: Tu się z panią zgadzam. Bo ktoś bierze za coś pieniądze, a przecież wcześniej drogowcy i urbaniści powinni matematycznie wyliczyć, czy proponowane rozwiązanie się obroni, czy jest realne.

EK: To co się dzieje, to jest marnotrawienie społecznych pieniędzy. Opracowuje się koncepcje, wstępne projekty, organizuje się spotkania, podkręca się atmosferę, wymaga się od ludzi oceny rozwiązań, wiedząc, że proponowane rozwiązania nie uzyskają akceptacji. I co z tego wynika? Nic.

AG: Zgadzam się. Nic. Bo głęboko wierzę, że mieszkańcy nie protestują przeciwko budowie dróg, tylko przeciwko proponowanym rozwiązaniom. Koszty społeczne budowy dróg muszą być. Trzeba się z tym liczyć. Jeżeli trzeba komuś wypłacić rekompensatę, to po prostu trzeba to zrobić. Ale budujmy tę drogę. Po to jednak, by ją zbudować, musi być determinacja w urzędzie marszałkowskim.

EK: Zmieniając temat. Stojąc na tym tarasie, patrzę z niepokojem na stan pałacyku. Odpadające tynki, wypaczone okna. To smutny widok. Jaka jest szansa na uratowanie  obiektu?

AG: Robimy projekt przebudowy tego budynku. On się przeciąga, gdyż konserwator zabytków narzuca nam bardzo kosztowne rozwiązania, na które gminy nie stać. My w tej chwili realizujemy projekt unijny, dostaliśmy dotację w wysokości 94 mln. zł, musimy wyłożyć własne środki w wysokości przekraczającej 30 mln zł. Proszę spojrzeć na te  okna. My proponujemy okna plastikowe, dobre, funkcjonalne, o estetyce zbliżonej do drewnianych, a konserwator  upiera się przy drewnianych. Różnica w kosztach to kilkaset tysięcy złotych. Składaliśmy wniosek o dofinansowanie przebudowy ze środków UE, ale niestety wniosek nie spotkał się z uznaniem decydentów. Choć nie jesteśmy gminą biedną, to nasze środki finansowe kurczą się, płacimy „janosikowe” i nie wystarcza środków własnych na pokrycie wszystkich potrzeb.

EK: Panie Burmistrzu, ostatnie pytanie. Czy będzie Pan kandydował w najbliższych wyborach?

AG: Wszystko na to wskazuje.

EK: Czy ma Pan szansę działać w sytuacji mniej konfliktowej?

AG: Mam nadzieję, do tego dążę i wierzę, że to się stanie. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, bo zbyt dużo mamy do zrobienia i do stracenia. Będę przekonywał mieszkańców, że nie stać Brwinowa na 4 kolejne lata kłótni. Jak już wcześniej mówiłem, mamy do wykorzystania duże pieniądze, a racjonalnie wykorzystamy je tylko wtedy, kiedy będziemy działać w zgodzie. Środki unijne są nam przekazane pod pewnymi warunkami. Jeżeli ich nie spełnimy, to trzeba będzie je oddać i wówczas będziemy bankrutem. W ciągu czterech miesięcy rozpiszemy przetargi na 130 mln zł netto. Tego się nie zatrzyma. Jeśli nie uzyskamy tych pieniędzy, to będzie koniec gminy.

EK:  Jak Pan sądzi, czy mieszkańcy są tego świadomi?

AG: Mieszkańcy coraz bardziej zdają sobie z tego sprawę, biorąc pod uwagę choćby to, co się dzieje  „na górze” i myślę, że mają świadomość, iż tylko w zgodzie dochodzi się do sukcesu.

EK: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.
 
Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: