To nie wszystkie pytania, na które powinni sobie odpowiedzieć podejmujący decyzje o wydaniu pieniędzy z milanowskiej samorządowej kasy. Kasy coraz uboższej, bo jest kryzys i wpływy z PIT-ów są coraz mniejsze, a potrzeb nie ubywa. Wprost przeciwnie, wzrasta liczba osób potrzebujących wsparcia. W każdej sytuacji, a w tej szczególnie, decyzje finansowe powinny być poprzedzone wnikliwą analizą. Czy tak się dzieje? Przyglądając się decyzjom dotyczącym kortów tenisowych w Milanówku – można mieć wątpliwości.

Wydawać by się mogło, że korty tenisowe to „żadna sprawa” i pewnie bym się nimi nie zajęła, gdyby nie pytanie Przewodniczącej Rady postawione na styczniowej Komisji Kultury, skierowane do Dyrektor MCK – dlaczego jeszcze nie zbudowano pawilonu dla Klubu Tenisowego?
W pamięci miałam ostatnią ubogą wigilię dla samotnych, zorganizowaną w korytarzu LO przy ul. Piasta, do której Miasto nie dołożyło jednej złotówki i moją rozmowę na temat braku parkingu przy Przychodni na Piasta, pod który starostwo przekazało teren wiele miesięcy temu. W jednym i drugim przypadku powód był ten sam – brak pieniędzy.

Zaczęłam od szukania wniosku uzasadniającego inwestycje na kortach. Bo trzeba wiedzieć, że kosztowały nas one ponad 333 tys. zł, w tym: w 2007 r. wydano 62.694 zł (oświetlenie, murek oporowy, wymiana ziemi), a w 2008 r. – 248.400 zł (nowa nawierzchnia, ogrodzenie, instalacja odwadniająca i nawadniająca) i 21.960 zł (projekt pawilonu, którego nie zbudowano, a który miał kosztować. ok. 400 tys. zł).
Niestety, wniosku takiego nie było, a z rozmów, które przeprowadziłam, mogłam się domyślić (nikt mi tego wprost nie powiedział), że decyzję inwestycyjną podjęto pod wpływem nacisku wpływowych lobbystów.

Zainteresowałam się wpływami z kortów do kasy MCK, bo sport w Milanówku podlega Dyrektor Centrum Kultury. Przychód w 2010 r. wyniósł jedynie 27.300 zł. Tak niski przychód tłumaczono złą pogodą. Z wnioskami poczekałam więc do listopada, do uzyskania danych za 2011 r. W tym roku na pogodę nie można było narzekać, bo tylko deszczowy lipiec mógł przeszkadzać tenisistom. Przychody były większe, bo w okresie od 20 kwietnia do końca października wyniosły 38.805 zł, zaś koszty (eksploatacja plus wynagrodzenie) 37.933zł. (do wyliczenia wzięłam całe wynagrodzenie w tym okresie, mimo że pracownik zajmujący się kortami wspiera w tym okresie również działalność kulturalną i jest koordynatorem sportu, w drugiej połowie roku wynagrodzenie jednak nie ulega zmianie, mimo iż ilość obowiązków zmniejsza się). W kwocie 37.933 zł nie ma kosztów amortyzacji. Jeżeli do kosztów wliczy się amortyzację stanowiącą pochodną wyłącznie kosztów dokonanych inwestycji, przy okresie amortyzowania 10 lat, to roczny koszt funkcjonowania kortów wynosi 71.233 zł, z czego wynika, że Miasto dopłaca do tego interesu ponad 30 tys. zł. rocznie. Informacji, ile osób z Milanówka korzysta z kortów, nie udało mi się uzyskać.

Uprzedzając pytania, dlaczego do amortyzacji wzięłam 10 lat - odpowiadam. Korty znajdują się w ścisłym centrum miasta, na tyłach ponad 100-letniego Teatru Letniego. Miasto nie ma budynku, do którego bez zażenowania z powodu braku garderoby, złego stanu toalet, braku szatni, klimatyzacji i jeszcze wielu innych rzeczy - można zapraszać artystów. Nie wspomnę już o warunkach, w jakich pracują pracownicy MCK. Teren, na którym znajdują się 3 korty, jest praktycznie jedynym, na którym może powstać Centrum Kultury, a mam nadzieję, że za 8 lat od teraz, a nie od momentu zrealizowania inwestycji, będzie nas stać (finansowo) na przystąpienie do tej budowy. Pojawiały się również głosy, że dobrym miejscem pod Centrum Kultury jest plac przy ul. Fiderkiewicza, za przedszkolem. Wydaje się jednak, że nie należy rezygnować z jedynego w mieście placu, gdzie można organizować imprezy plenerowe.
Miałam nadzieję, że po moim artykule „Nie zostawiajcie Titanica, zacznijcie go wyciągać” i po wystąpieniu na jednej z Komisji, na której byli obecni wszyscy Radni, gdzie poruszałam problem finansowania kortów, ktoś z radnych poważnie zajmie się tym tematem. Niestety, nie doczekałam się.
Dlatego też wracam do tematu kortów nie po to, by wytykać komukolwiek błędy, ale by wywołać działania, zmniejszające negatywne skutki tych błędnych decyzji.

Uważam, że odkryte korty tenisowe w Milanówku zawsze będą deficytowe, szczególnie że nasze korty mają poważną konkurencję w prywatnych, doinwestowanych i dobrze zorganizowanych kortach w Brwinowie i Grodzisku Mazowieckim. Należy więc jak najszybciej ogłosić przetarg i przekazać je w ajencję, do czasu budowy na tym terenie Centrum Kultury. Docelowym miejscem dla kortów powinny być tereny sportowe na Turczynku. Nie wolno dopłacać do kortów w sytuacji, kiedy nie ma na dofinansowanie wigilii dla samotnych i potrzebujących wsparcia (w tym roku miasto również nie wesprze finansowo działań społeczników) i kiedy nie ma pieniędzy, by umożliwić dojazd do przychodni ludziom, którym brakuje siły, by do niej dojść.

I jeszcze jedno. Kiedy ujawniłam moje zainteresowanie kortami w Milanówku, przestrzegano mnie, bym z tego zrezygnowała, bo narażę się kilku wpływowym osobom. Szczerze mówiąc, nie chciałam tych przestróg drążyć, ani rozumieć. Wiem, że w zależności od tego, jakie tematy poruszam, narażam się tym z umownej lewej lub prawej strony. Ale czy dlatego mam obojętnie przechodzić koło spraw i zachowań, które nie służą dobrze mieszkańcóm miasta?

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: