Posłanka Alicja Olechowska - mieszkanka Powiatu Grodziskiego

Alicja Olechowska mieszka w Milanówku. Jest posłem o wieloletnim stażu poselskim, a mimo to Czytelnicy Obiektywnej Gazety Internetowej bardzo niewiele wiedzą o jej pracy. Poprosiliśmy więc Panią Alicję Olechowską o rozmowę na temat jej poselskiej działalności i działaniach przez nią podejmowanych na rzecz mieszkańców naszego powiatu. Rozmowa odbyła się w sobotę 1. października.

Wczoraj, podczas rozmowy telefonicznej, kiedy uzgadniałyśmy miejsce spotkania, powiedziała Pani, że jedzie na spotkanie do szpitala. Czy podczas ostatniej kadencji zajmowała się Pani sytuacją w służbie zdrowia? Czy nie niepokoi Panią sytuacja w Szpitalu Zachodnim?
Miałyśmy zamiar razem z Minister Kopacz przyjechać i rozpoznać problemy szpitala. Doszłyśmy do wniosku, że przed wyborami jest zbyt mało czasu, by sytuację dokładnie przeanalizować i podjąć właściwe decyzje, że to jeszcze nie jest ten moment, by sytuację na tyle zmienić, by nie było gonitwy karetek na sygnale pomiędzy Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Grodzisku, a szpitalami warszawskimi. Przygotowujemy się już do decyzji jakiś czas.

Jeżeli PO wygra i Pani Ewa Kopacz będzie dalej ministrem, to jakie działania są planowane w najbliższym czasie?
Nie ma znaczenia, czy Ewa Kopacz będzie dalej ministrem, to podłoże do uzdrowienia sytuacji szpitala jest przygotowane, nie jest to tak, że niczego na ten temat nie wiemy.

To proszę powiedzieć, jakie konkretne kroki były podjęte?
Przede wszystkim zależało nam na tym, by Szpital Zachodni nie dołował w rankingach finansowych. Udało się to zrobić, również dzięki ministerstwu. Jest więc finansowe podłoże, by wystartować z działaniami uzdrawiającymi. Jest otwarta furtka do kolejnych działań. Gdyby ministerstwo nie dało czasu szpitalowi na wyjście z gigantycznych długów, to nic innego nie pozostawałoby do zrobienia jak tylko doprowadzenie do upadłości i rozpoczęcia procedury prywatyzacyjnej. W związku z tym, że nie było na to woli, to należało spowodować doprowadzenie wskaźników ekonomicznych do takiego stanu, by szpital mógł normalnie funkcjonować i rozwijać się. Szpital jest trochę za duży na prywatyzację, a poza tym byłyby protesty społeczne. Kilka lat temu, jak przywiozłam znajomego z Bundestagu na rekonesans po okolicznych instytucjach, to jak tylko zobaczył recepcję Szpitala to złapał się za głowę i zapytał: Kto to utrzyma.?! Wynajmowanie powierzchni szpitala nie jest złe, jeżeli powoduje lepsze jej wykorzystywanie i jeżeli wynajmujące spółki nie są konkurencyjne wobec szpitala. Każda firma w tej chwili wie, że jeżeli powierzchni nie może wykorzystać, to ją wynajmuje. Czasy grzania pustej powierzchni już minęły.

Jak już jesteśmy przy powierzchni, to poruszę z Panią problem MIFAM-u.
MIFAM jest w fazie ogromnej stagnacji, zdarzają się przypadki niewypłacania wynagrodzeń pracownikom. W MIFAM-ie działają związki zawodowe, które są w ogóle niepotrzebne, bo niczego nie robią, MIFAM nie dba o to, by ta firma mogła jakoś prosperować, tylko brnie do upadłości. Trafiają do mnie skargi pracowników, z których wynika, że MIFAM nie dba o pozyskanie nowych zleceń.

MIFAM chce sprzedać kolejną część swojej działki pod obiekt handlowy wielkopowierzchniowy, a mieszkańcy Milanówka obawiają się dalszego pogłębienia problemów komunikacyjnych. Czy Pani widzi jakąś rolę dla posłów z tego terenu w rozwiązaniu tych problemów?
Ja sądzę, że czeka nas wstrząs, jeśli chodzi o wyrastanie obiektów handlowych. To jest wydaje mi się dramat dla miast położonych wokół Warszawy. Inwestycje handlowe zmieniają charakter tych miast. Budowana jest galeria handlowa w Brwinowie, przygotowane są tereny pod budowę obiektów magazynowo-handlowych również w Brwinowie, trwają starania burmistrza Grodziska związane z ulokowaniem parku rozrywki. Jest opór społeczny, problemy z wykupem gruntów, jednak burmistrz Grodziska już odtrąbił sukces. Ja nie jestem zwolenniczką lokowania tu takich obiektów. Tak wielki obiekt byłby słuszny w większej odległości od Warszawy. To ogranicza rozwój powiatów i zmniejsza chęć zamieszkiwania w tym terenie. My powinniśmy tworzyć trochę inne miejsca pracy. Czy Pani wie, że na terenie Starego Ursusa, Ursusa przemysłowego, powstaje duży teren budowy mieszkań. Stary Ursus, który miał charakter przemysłowy, powinien takim zostać. Teraz zmienia mu się charakter. To są tereny skażone przez przemysł, emisja związków chemicznych zawartych w glebie będzie niekorzystna dla mieszkańców. Szukając wirtualnych miejsc pracy, nie skupiamy się na tym, co rzeczywiście daje lub dawało miejsca pracy, na miejscach posiadających infrastrukturę, nie wymagających dużych nakładów finansowych.

Co wobec tego można by zorganizować w budynkach po Ursusie?
Tam jest około 60 firm, tam jest stowarzyszenie właścicieli Ursusa, którzy kupili te tereny, są ich właścicielami, a teraz będą musieli to odsprzedać deweloperowi, który miał w pobliżu pewną ilość hektarów, ale spowodował, że władze samorządowe opracowały plan zagospodarowania przestrzennego przewidujący budownictwo mieszkaniowe na terenie trzy razy większym od terenu będącego w jego posiadaniu. Tereny przemysłowe przestały więc istnieć. Przedsiębiorcy się stamtąd ewakuują. Idą do strefy ekonomicznej w Radomiu, zasiedlają strefę przemysłową pod Pruszkowem – Stary Gąsin. Tam jest już ogromny teren przemysłowy, wybudowany po nowemu. Milanówek i Brwinów wypychają swoich tradycyjnych przedsiębiorców na jakieś antypody po to, by powstały wirtualne miejsca pracy, obarczone ryzykiem ciągłości pracy.

Ja się z Panią zgadzam, ale czy podjęła Pani jakieś działania, by te niekorzystne sytuacje nie miały miejsca?
Z informacji, które przed chwilą przekazałam, mogła się Pani zorientować, że te tematy nie są mi obce i w załatwianiu tego typu spraw wielokrotnie uczestniczyłam, wiele rzeczy udało mi się uratować.

Proszę powiedzieć konkretnie co, bo za chwilę takie pytanie zadadzą nam czytelnicy.
Niestety, nie mogę tego ujawnić, ponieważ nie ma na to zgody firm, ani gmin, nie jestem do tego upoważniona, to są indywidualne przypadki, które docierały do mojego biura. Byłam zwolenniczką założenia stowarzyszenia, które miało bronić strefę przemysłową Ursusa. Uważam, że Warszawa ma nadmiar mieszkań deweloperskich, również z tego powodu, że ludzie nie mogą dostać kredytów. Ja nie znam takiego kraju, który by wypychał tradycje związane z pracą tylko po to, że łatwiej i przyjemniej jest pobudować nowe osiedla. Wracając do Milanówka. Polityka dotycząca przedsiębiorców spowodowała, że Milanówek nie ma teraz pieniędzy np. na remont dworca PKP.

Moim zdaniem remont powinno robić PKP, a nie Milanówek.
Jeżeli dworzec ma służyć mieszkańcom, to ja już bym się zgodziła, by miasto troszczyło się o dworzec po to, by był on przyjazny dla mieszkańców. Ten dworzec to nie tylko sam peron, ten dworzec mógłby spełnić wiele funkcji. Przecież miasto mogłoby z tego dworca czerpać jakieś inne korzyści, warto więc o ten obiekt zadbać.

Chciałam teraz wrócić do komentarzy. Czy może Pani poinformować Czytelników, co zrobiła Pani dla Milanówka?
Jestem od 10 lat posłanką z powiatu grodziskiego. Okręg składa się z 7 powiatów. Z praktyki mojej wynikało, że biuro należy ulokować w Centrum Warszawy i tak też jest. Biuro znajduje się przy samym Hotelu Novotel (dawne Forum). Trafia tu bardzo wielu mieszkańców. Ilość spraw skierowanych do mnie jest nieprawdopodobnie wysoka. Moją ideą jest, by konkretne sprawy były konkretnie załatwiane. Wśród załatwionych  było bardzo wiele spraw mieszkańców Milanówka. Ponad 90% spraw było pozytywnie załatwionych. Przychodzą osoby starsze, inwalidzi, przedsiębiorcy, trafiają różne sprawy od mieszkaniowych po gruntowe i sądowe. Nie zamykamy biura nawet podczas posiedzeń sejmowych. Ja nie przesiaduję w restauracjach sejmowych, czas między posiedzeniami wykorzystuję, na często nie cierpiące zwłoki, spotkania z mieszkańcami. Ostatnio ktoś mi podziękował za sprawę, którą prowadziłam w prokuraturze w Grodzisku Maz. Jak mnie Pani odwiedzi w biurze, to pokaże Pani ilość spraw kierowanych przeze mnie do różnych urzędów. Często chodzę do burmistrzów ze sprawami mieszkańców. Często słyszę, że jestem jedynym posłem z tego terenu, który do nich systematycznie przychodzi ze sprawami mieszkańców. Każdy burmistrz to Pani potwierdzi. Są to osoby, z którymi jestem w bezpośrednim kontakcie. Ostatnio byłam na sesjach w Łomiankach i interweniowałam u Komendanta Wojewódzkiego Policji w sprawie skierowania patroli do Konstancina, gdzie spokój zakłócają motocykliści.

Mnie interesuje powiat grodziski.
Bywam u starosty Wieżbickiego, burmistrza Benedykcińskiego i burmistrza Wysockiego, w Szpitalu Zachodnim. W grudniu było spotkanie otwarte w Milanówku, niewiele osób dotarło, bo była fatalna pogoda, ale wszystkie problemy, z którymi te osoby się do mnie zwróciły zostały załatwione. Ostatnio u Komendanta Powiatowego w Grodzisku interweniowałam w sprawie porządku na ulicy Wspólnej i przy Szkole Ekonomicznej w Milanówku. Zapraszam serdecznie do biura. Zobaczy Pani, że w kolejce czeka zawsze kilka osób, mimo iż umawiamy się na konkretną godzinę.

Czy ma Pani świadomość, że jak się dzwoni do Pani Biura w Warszawie, to zgłasza się automatyczna sekretarka i jest podawana wiadomość o filii biura w Grodzisku Mazowieckim, łącznie z numerem telefonu? Dzwoniąc na ten numer okazuje się, że jest to numer nieaktualny.
Tak wiem o tym, ale kiedyś była tu filia biura. Przed dwoma laty filię zlikwidowaliśmy, ale telefon był jeszcze długo odbierany. Tak wiem, że jest podawana nieaktualna informacja.

Jakie działania podjęła Pani w celu uzyskania zgody na bezpłatną autostradę od Grodziska Mazowieckiego do Pruszkowa? Mieszkańców interesują konkrety. Czy złożyła Pani jakąś interpelację, wysłała jakieś pisma w tej sprawie?
Odpowiem Pani dlaczego rzadko kieruję interpelacje. Wynika to z mojego złego doświadczenia związanego z interpelacjami. Mam aktualnie w biurze odpowiedź na moją interpelację, którą przekazała mi moja koleżanka - Julia Pitera. Odpowiedź jest taka, że szczerze mówiąc, wstydzę się przekazać ją osobie zainteresowanej. Doszłam do wniosku, że muszę się inaczej zająć tą sprawą, by osiągnąć oczekiwany skutek.
Z interpelacjami jest tak, że tylko interpelacje nagłośnione przez media odnoszą oczekiwany skutek. Ministrowie zwykle nie czytają interpelacji, odpowiadają na nie jacyś urzędnicy. Dwa razy mi się zdarzyło, że interpelacja mnie usatysfakcjonowała. Ja nie korzystam z tej formuły. Biorę sprawę do ręki i idę do konkretnego ministra i dostaje taką odpowiedź, jaką mi się udało wynegocjować. To jest jedyna formuła powodzenia mojego przedsięwzięcia.

Ale w sprawie autostrady nie udało się niczego wynegocjować.
To nie jest sprawa, czy się udało, czy się nie udało. Zaraz Pani powiem, co zrobiłam. Bardzo długo rozmawiam z ministrem Cezarym Grabarczykiem na temat możliwości pokrycia straty w przypadku zaniechania poboru opłat, na odcinku Grodzisk – Pruszków. Kiedy hipotetyczne straty zostaną policzone, będę w stanie przekonać tego czy innego ministra, by ten odcinek był bezpłatny i widzę taką szansę. Nie chodzi o to, bym traciła czas na pisanie pism, ale by sprawę załatwić. Ludzie sobie nie zdają sprawy z tego, że praca posła nie polega na pisaniu pism.

Czy może Pani wymienić jeszcze kilka załatwionych spraw?
Dołożyłam ogromnych starań, by droga 719 wyglądała tak jak wygląda. Wyremontowano odcinek pomiędzy Pruszkowem i Milanówkiem. Spowodowałam również, że droga z Leszna do Kazunia została wyremontowana, za wyjątkiem małego odcinka przy bazie do PKS-u. Remontu tego odcinka nie chcieli sami mieszkańcy, bojąc się wzmożonego ruchu TIR-ów.

Co Pani sądzi o konflikcie dotyczącym południowej obwodnicy Grodziska i Milanówka?
Wdaje mi się, że wszystkie sprawy związane z obwodnicami idą w złym kierunku, źle to jest negocjowane, ze szkodą dla mieszkańców, nie wybiera się koncepcji najbardziej optymalnych, niezadowolenie rośnie, brak szczerości w rozmowach. Ja jestem za mediacjami, a te co były i były przerwane miały prawdopodobnie złą formułę.

Chciałabym przybliżyć Czytelnikom organizację Pani biura poselskiego.
Mam jednego pracownika etatowego, a poza tym mam permanentny wolontariat. Wolontariuszami są bardzo często prawnicy, osoby po ochronie środowiska, osoby pracujące w starostwach w działach związanych z budownictwem, osoby związane z budową dróg. Sama jestem członkiem Izby Budownictwa.

Czy jest Pani zadowolona z ostatnich czterech lat rządów Platformy?
To było tak ogromne tempo prac, że ja nawet nie wiem, kiedy te cztery lata minęły. Ja osobiście bardzo dużo pracowałam w Komisji ds. Unii Europejskiej. Ta komisja nie daje tzw. statystyk poselskich. Komisja opiniuje ustawy bądź dyrektywy, które docierają do nas z Parlamentu Europejskiego. Nasze opinie prawie nigdy nie widzą światła dziennego na sali posiedzeń. To jest komisja, która pracuje permanentnie w każdy piątek, również w wakacje. Ja i moi koledzy nie wyjeżdżaliśmy na urlopy. W co drugi piątek, kiedy nie ma posiedzenia sejmu, ta komisja pracuje cały dzień.

Co Pani zdaniem było Pani największym sukcesem, a co największą porażką ostatniej kadencji.?
Sukces – uważam, że stanowisko, które miałam przyjemność przedstawiać Parlamentowi Europejskiemu w sprawie podatku VAT.
A porażka? Nie mam.

To może rozczarowanie?
Mogło by się znaleźć. W poprzedniej kadencji byłam przewodniczącą Parlamentarnej Grupy Kobiet. Sama zorganizowałam kilkanaście konferencji dotyczących zdrowia kobiet, pracy kobiet, udziału kobiet w polityce. Największa to „Nie ma samorządności bez kobiecości”. Udało mi się skonsolidować kobiety z różnych partii. Moja działalność bardzo spodobała się Magdzie Kochan ze Szczecina. Robiła wszystko, by przejąć pałeczkę. Ja się nawet na to z pełnym optymizmem zgadzałam, bo po tamtych dwóch latach byłam bardzo zmęczona. Uważam ponadto, że powinna być to funkcja przejściowa. Niestety, w następnej kadencji ta grupa przestała prawie działać.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Kubacka

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: