Na ostatnim posiedzeniu Komisji Kultury doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy autorką tego artykułu i przewodniczącym Komisji Kultury Włodzimierzem Starościakiem, radnym  III, V, VI i VII kadencji z blisko 16-letnim „stażem” w Radzie Miasta: V kadencja: przewodniczący Komisji Kultury, członek Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, członek Komisji Statutowej; VI kadencja: wiceprzewodniczący Rady Miasta, przewodniczący Komisji Zdrowia, Pomocy Społecznej i Sportu, członek Komisji Kultury; VII kadencja: przewodniczący Komisji Kultury, członek Komisji Rewizyjnej.

Nie mogłam spokojnie kolejny raz słuchać, że radni nie mają żadnego pomysłu by wykorzystać pieniądze przeznaczone w budżecie na finansowe wsparcie rewitalizacji zabytkowych willi (pieniądze drugi rok nie są wykorzystywane), że nie wiedzą i nawet nie próbują się dowiedzieć:

  • czy na adaptację budynku po przedszkolu przy ul. Warszawskiej na potrzeby Milanowskiego Centrum Kultury (MCK) będziemy mieli  250,00 tys. zł (tyle zapisano w budżecie na 2018 r), czy też 848 700.00, z Programu Rewitalizacji?
  • jaki jest dalszy los archiwaliów, które kiedyś mieszkańcy powierzyli radnemu Starościakowi, kiedy ten był „kustoszem” Saloniku Pamięci lub jak niektórzy nazywają to miejsce „Mini Muzeum”, zlokalizowanego w Willi „Matulka” w latach 2005 – 2009 (ten okres podaje radny), których część znajduje się w Archiwum Dokumentacji Osobowej i Płacowej przy ul Okrzei (bez umowy na ich przechowywanie), a część jeszcze w 2016 r znajdowała się w MCK. Pisałam o tym w lutym 2016 r w artykule „Podobno odpowiedzialny radny”. Niestety, żaden z moich wniosków nie został zrealizowany, a dyrektor MCK Aneta Majak, która w 2016 r była na urlopie wychowawczym, nic nie wie o jakichkolwiek archiwaliach (poza ławeczką). Temu tematowi poświęcimy wkrótce odrębny artykuł.

Ostatni temat wywołał zdenerwowanie radnego Starościaka i długie jego „wynurzenia”, które cierpliwi mogą wysłuchać na nagraniu z posiedzenia Komisji Kultury https://www.youtube.com/watch?v=IUoKUJBeLzY. (2:23:30 do 2:41:33). Gorąco zachęcam, będą mogli Państwo sami ocenić zakłamanie radnego. Radny mówi między innymi o uczciwości „muzealników”, stwierdza, że działał prawidłowo, uczciwie i nie ma sobie nic do zarzucenia, odpowiedzialność za zaginione przedmioty zrzuca na innych wymieniając nazwiska, dwukrotnie potwierdza, że działał społecznie, że nie miał z tego ani grosza.

A jaka jest prawda?

Jestem w posiadaniu ponad 30 umów o dzieło, które z radnym Włodzimierzem Starościakiem podpisało Milanowskie Centrum Kultury w latach 2007 - 2010. Mam prawo przypuszczać, że nie są to wszystkie umowy. Umowy dotyczą: dyżurów w Saloniku Galerii Milanówek (500 zł każda), ale również projektu wykonania ekspozycji zbiorów historycznych dotyczących miasta Milanówka w nowo – zaadoptowanym pomieszczeniu (1000 zł). Jest również umowa na aranżację ogrodu artystycznego w ramach Festiwalu Otwarte Ogrody (600 zł) i zestawienie umów. Aby nie posądzili mnie Państwo o mistyfikację - skany zestawienia i 2 umów załączam do artykułu. (1) (2)

Radny Włodzimierz Starościak, na posiedzeniach Komisji Kultury dzielił się z mieszkańcami różnymi swoimi przemyśleniami.  Jedno z nich przytaczam.

„Wytyczne” radnego

Fragment wypowiedzi radnego podczas posiedzenia Komisji Kultury, które odbyło się 23 listopada 2017r https://www.youtube.com/watch?v=iZAQoA7nHWY. Posiedzenia Komisji Kultury jako jedyne odbywają się nieregularnie: w 2017 r było ich 5, a w 2018 odbyły się dopiero 2. Zachęcam do wysłuchania fragmentu od 1:42:09 do 1:46:22. Będą mogli Państwo dowiedzieć się, jak mało ważne dla radnego jest zdanie mieszkańców, a także przekonać się o tym, że nie wie nad czym głosuje.

Poniżej cytat.

Chciałem przypomnieć, że pierwszym konsultantem jest Rada Miasta. To Rada Miasta została wybrana właśnie po to, aby być pierwszym konsultantem. Natomiast na drugim miejscu są różne wywiady społeczne, jakiś wywiad obywatelski czy inne gremia, które nie są tak reprezentatywne jak radni. Bo radni są najbardziej reprezentatywni. Dlatego trzeba się wsłuchiwać przede wszystkim w radnych, a w drugiej kolejności pytać mieszkańców. Taka kolejność jest moim zdaniem najbardziej prawidłowa.

Niestety, z moich obserwacji wynika, że taki pogląd jest bliski większości naszych radnych, podobnie jak głosowanie nad dokumentami, których treści nie znają.

Dał tego dowód również radny Starościak, który nie potrafił odpowiedzieć na pytanie co znaczy zapisana w WPF modernizacja Teatru Letniego i stwierdził, że Urząd Miasta źle określił zadanie.

Jeśli chodzi o wypowiedź na temat konsultacji, to mogłabym się z nią zgodzić pod kilkoma warunkami: radni mieliby kontakt z mieszkańcami i wsłuchiwaliby się w ich potrzeby; interesowałoby ich całe miasto a nie tylko ich okręg, a praktycznie wyłącznie dziury w drogach; zapoznawaliby się z projektami uchwał nad którymi głosują, a nie tylko bezmyślnie podnosili rękę (co już dwukrotnie wypomniała im pani Burmistrz); nie byliby skupieni wyłącznie na sobie (delikatnie mówiąc). Niektórzy radni to rozumieją, ale te nieliczne wyjątki tylko potwierdzają regułę. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna i warto o tym pamiętać idąc w listopadzie do urn wyborczych.

Polub nas na Facebook