Byli o krok od Nobla

W styczniu 2016 r. Akademia Szwedzka, przyznająca Nagrody Nobla, ujawniła po 50 latach, zgodnie z procedurą, kulisy głosowania z 1965 r. Okazuje się, że na liście kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla znalazły się wtedy dwa nazwiska polskich pisarzy mieszkających w naszych okolicach.

Nazwiska Jarosława Iwaszkiewicza i Marii Dąbrowskiej pojawiły się obok takich nazwisk jak: Vladimir Nabokov, Jorge Luis Borges, W.H. Auden, Lawrence’ Durrell, William Somerset Maugham, Ezra Pound, Pablo Neruda.
Nieoczekiwanie Literacka Nagroda Nobla powędrowała wówczas do radzieckiego pisarza Michaiła Szołochowa, wyróżnionego za powieść „Cichy Don”. W uzasadnieniu tego wyboru jury podkreśliło „siłę artystyczną i prawdziwość epopei o dońskim kozactwie w przełomowych dla Rosji czasach”. Szwedzki dziennik „Svenska Dagbladet” podał, że komisja dokonała wyboru jednogłośnie. Decyzja ta jednak wywołała wielkie zdumienie na całym świecie. Miała wtedy również paść propozycja, by przyznaną nagrodę podzielić między dwoje radzieckich pisarzy: Szołochowa (zdeklarowanego i gorliwego komunistę) i Annę Achmatową, której twórczość w ówczesnym ZSRR podlegała zakazowi publikacji. Od pomysłu jednak odstąpiono, uznając, że poza językiem, nic tych pisarzy nie łączy.

Marię Dąbrowską, autorkę "Nocy i dni", nominował duński filolog i slawista Carl Stief, zaś kandydaturę Jarosława Iwaszkiewicza zgłosił francuski profesor Jean Fabre. Z odtajnionej dokumentacji nie wynika jednak, dlaczego Iwaszkiewicz i Dąbrowska zostali odrzuceni przez członków jury Akademii Szwedzkiej.

Oprac.na podstawie onet.pl/wiedza-swiat/ksiazki

Więcej o historii i znaczeniu Literackiej Nagrody Nobla i innych litrackich wyróżnień mówi w ciekawej rozmowie z Gazetą Wyborczą Jan Gondowicz – krytyk literacki, tłumacz i wydawca.

E.K.

 

Polub nas na Facebook