Ten artykuł poświęcam sesji Rady Miasta (RM) Milanówka, która odbyła się w czwartek 5 listopada, a właściwie jedynie 2 pozycjom w budżecie, które poddali korekcie milanowscy radni. Zmiany w budżecie miasta na 2020 r i w Wieloletniej Prognozie Finansowej zaproponował Burmistrz Piotr Remiszewski, a o zgodność pomiędzy tymi dwoma dokumentami zadbała Skarbnik Bożena Sehn. Radni opozycyjni w stosunku do Burmistrza, którzy obecnie mają większość w RM, dokonali korekty wielu pozycji w proponowanej wersji budżetu. Żadne racjonalne argumenty do nich nie docierały.

Dobry gospodarz stara się by powierzony mu majątek nie był niszczony.  Tym i bezpieczeństwem mieszkańców kierował się Burmistrz wprowadzając między innymi 2 zmiany w budżecie, którym w artykule chcę poświęcić więcej czasu. Jednak w sytuacji, w której celem jest wyłącznie walka, to jak się okazuje, dbanie o mienie i bezpieczeństwo mieszkańców - nie jest ważne.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że radni, poza iluzoryczną odpowiedzialnością przed swoimi wyborcami  – nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Burmistrz i skarbnik odpowiadają całym swoim majątkiem. To taka „drobna” różnica.

Podczas posiedzenia Komisji Budżetu i Inwestycji (w dniu 4 listopada) radni doszli do wniosku, że propozycje wprowadzonych zmian przez Burmistrza do budżetu - należy skorygować. Przewodniczący Rady Miasta Kamil Bialik prosił podczas sesji  przewodniczącą Komisji Jolantę Nowakowską o sprecyzowanie proponowanych korekt. Tu pojawiły się trudności i przewodnicząca zwracała się o pomoc do radnego Piotra Napłoszka – jak się okazuje wnioskodawcy wielu zmian. Tyle w dużym skrócie o atmosferze obrad, a teraz zapowiedziane 2 tematy.

Willa „Wandzin” jedna z siedzib Urzędu Miasta (skrzyżowanie ul. Kościuszki z ul. Mickiewicza)

Trudno mi było uwierzyć, że radni, którzy podobno dbają o mienie miasta, mogą tak łatwo skreślić z propozycji zmian budżetu kwotę 963 971 zł przeznaczoną na remont dachu willi „Wandzin”. Na poprzedniej sesji tę pozycję budżetu uzasadniał Burmistrz, na obecnej dramat sytuacji przedstawił sekretarz Piotr Iwicki (zalewane dokumenty, meble, podłogi), co radni odebrali jako próbę nacisku na nich i nawet zgłosili wniosek by sekretarzowi udzielano głosu na sesji po wyrażeniu zgody (w głosowaniu) przez wszystkich radnych (co oczywiście stoi w sprzeczności z regulaminem Rady).

Pojechałam więc sprawdzić efekty zalań i dziwię się, że nikt z opozycyjnych radnych tego przed sesją nie zrobił. Może wówczas podejmowanie tej decyzji nie przyszło by im z taką łatwością. Budynek jest dwupiętrowy, a wyraźny zaciek znajduje się nawet na suficie gabinetu burmistrza na I piętrze. Wlewająca się tu woda zagraża sztukaterii na suficie. Na II piętrze jest znacznie gorzej, co widać na wykonanych przeze mnie zdjęciach. Wszędzie czuć zapach wilgoci. Jak mówił na poprzedniej sesji Burmistrz Piotr Remiszewski, zalania pojawiły się podczas ulewnego deszczu padającego na początku października, a dach od wielu lat nie był remontowany. Prawdopodobnie wcześniej było niewielkie podciekanie, które nie ujawniło się ani na sufitach, ani wokół okien dachowych II piętra. Czy w takiej sytuacji można mieć pewność w jakim staniem są krokwie? Z własnego doświadczenia wiem, choć mieszkam w domu który ma tylko 18 lat, jak trudno jest znaleźć przyczynę takich podciekań.

Namiot-garaż dla samochodów Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP)

W przypadku tej pozycji chodzi o kwotę 200 000 zł, z przeznaczeniem na ogrzewany namiot-garaż dla samochodów, które przed końcem roku będą w posiadaniu OSP. Pewnie nie było by tematu, gdyby nie podarunek od Podkowy Leśnej – promesa w kwocie 800 tys. zł. na zakup samochodu, którą otrzymała Podkowa  za aktywność w wyborach Prezydenta RP (I miejsce). Z otrzymanych ofert, które wpłynęły do OSP wynika, że koszt zakupu samochodu wyposażonego w nowoczesne urządzenie tnąco-gaśnicze, wyniesie ok 1 121 000,00 PLN. Brakujące pieniądze będą pochodziły z programu Stowarzyszenia „Mazovia” i ze sprzedaży starego samochodu marki MAN.

Problem powstał, gdy okazało się, że żadna z ofert, które otrzymali druhowie nie dotyczy samochodu na podwoziu miejskim, a oferowany samochód jest o 26 cm wyższy od wysokości istniejącego garażu w starej i wysłużonej remizie strażackiej, która ze względu na jej stan techniczny ma być rozebrana i budowana od podstaw.

Po sprecyzowaniu wszystkich zmian w budżecie przez Komisję Budżetu i Inwestycji jej członek radny Piotr Napłoszek, powołując się na  jakąś prywatną rozmowę uznał, że wystarczy na ten cel przeznaczyć 50 tys. zł. To spowodowało, że chęć udziału w sesji zgłosili: prezes Stowarzyszenia OSP Sławomir Bączkowski i Naczelnik Sławomir Wieleciński. Obaj panowie tłumaczyli, że koszt samego namiotu to 88 800 zł (bez montażu i transportu). Na automatyczną bramę i ocieplenie namiotu potrzebna jest dodatkowa kwota 55 300 zł, tak więc łączny koszt wynosi ok. 165 tys. zł.
Wcześniej Burmistrz Piotr Remiszewski tłumaczył, że bezpieczeństwo mieszkańców zależy od gotowości OSP do akcji. Na gotowość tę mają również wpływ pełne zbiorniki wody w samochodach, a samochody „nie są kostkarkami do lodu”. Niestety, żadne argumenty nie docierały i radni przegłosowali 50 tys. na namiot dla 1 samochodu. Pytanie Naczelnika Sławomira Wielecińskiego,  skierowane do wnioskodawcy, radnego Piotra Napłoszka - czy ma firmę, która ten namiot dostarczy i postawi – pozostało bez odpowiedzi.

Z wypowiedzi radnej Janiny Moławy można było odnieść wrażenie, że radni czują się dotknięci faktem, że nasi dzielni druhowie nie zwrócili się ze swoimi problemami do nich, tylko do Burmistrza. Czyżby jakieś kompleksy, a jeżeli nawet, to czy radni w takich sprawach, jak te dwie przeze mnie opisane,  mają prawo być aż tak małostkowi?

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Dokąd zmierzają milanowscy radni?


To może Cię zainteresować: