Jakiś czas temu, tuż po zakończeniu największej umowy drenującej budżet Milanówka, grupa 7 OSÓB zainicjowała referendum. Od tego czasu słyszymy przypominające najstraszniejsze czasy PRL szczekaczki jeżdżące po ulicach, widzimy niezliczone banery. Postanowiliśmy więc zadać organizatorom kilka konkretnych pytań, co będzie po referendum? ODPOWIEDZI BRAK, a my czujemy się, jakby naszemu „niszowemu” (cyt. za Janiną Moławą, wspierającą referendum) pismu i mieszkańcom Milanówka, organizatorzy tej hecy pokazali środkowy palec.

Co pewien czas słyszymy abstrakcyjne, puste hasełka organizatorów referendum. Postanowiliśmy sprawdzić ich intencje. Zadaliśmy 3 prozaiczne pytania, na które odpowiedź pokazywałaby prawdziwą intencję organizatorów referendum. Niestety, pomimo jasno określonego terminu – odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Podczas dostarczania gazety do punktów wielu mieszkańców pytało nas, co będzie dalej?  Otóż jeżeli referendum się uda, przyjdzie komisarz, wskazany przez Prezesa Rady Ministrów, najprawdopodobniej z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. To nie mieszkańcy zdecydują, a osoba z zewnątrz, dla której ważniejsze będą polityczne wskazania niż wola mieszkańców. Czy będzie to osoba odrzucona przez mieszkańców w dwóch różnych wyborach, czy jakiś inny startujący kiedyś kandydat, a może ktoś niezwiązany z Milanówkiem? Tego nie wiemy.

Co później? Kto będzie potencjalnym kandydatem na burmistrza? – Boję się, że wróci Kwiatkowska lub ten Wypłoszek – mówiła jedna ze spotkanych na ulicy mieszkanek. Zapytałem organizatorów, wszak nie uwierzę, by nie mieli kandydata na Burmistrza – ODPOWIEDZI BRAK – dlaczego więc boją się ujawnić osobę, która miałaby z ich poparciem startować w wyborach. Kogo chcą „przemycić” do Milanówka?

Zapytaliśmy też kiedy, i gdzie będą dostępne rozliczenia referendum i czy poznamy osoby, które je finansowały. Wszak dziwnym by było, gdyby osoby mające grube pieniądze, a odcięte od zysków z budżetu miasta, parały się bezpośrednio organizacją referendum. Tymczasem widzimy materiałowe torby, strony internetowe, jeżdżące po mieście szczekaczki, ulotki, gazetki i banery wiszące na płotach, wiele mówiących o ich właścicielach. Skąd na to pieniądze? Kto to finansuje? Kto stoi za tą całą hecą? ODPOWIEDZI BRAK.

Czy organizatorzy referendum są zwolennikami jawności wydawania pieniędzy na cele publiczne, pod warunkiem, że ich ona nie dotyczy? Czy te same metody stosowaliby w przyszłości? Tak oto skończyłaby się jawność w Milanówku, która jest nieporównywalna z żadną gminą w okolicy.

Odpowiedź na to pytanie może dać organizacja pełnomocnika referendum, (prezesa „procesa” jak mówi wielu dorosłych już uczniów szkoły prowadzonej przez Milanowskie Towarzystwo Edukacyjne) – Dariusza Kozaka. Od zwolenników referendum słyszymy o konieczności jawności wydatkowania funduszy publicznych. A czy na BIP-ie MTE znajdziemy jakiekolwiek rozliczenie projektów z milanowskich publicznych pieniędzy? Jak to jest z tą jawnością panie „procesie”? Jest fajna, jak Pana nie dotyczy? Czy przy zarządzaniu miastem będą chcieli Państwo ukryć, np. rejestr umów, który pokazał najdziwniejsze wydatki ekipy Wiesławy Kwiatkowskiej?

Niestety, organizatorzy referendum na całej linii oblali test naszej redakcji. Zignorowali naszych Czytelników – mieszkańców Milanówka. Pytanie więc, czy warto wspierać inicjatywę kogoś takiego? Kogo tak naprawdę ci ludzie wspierają? Kto za nimi stoi? Gdy w sejmie składany jest wniosek o votum nieufności premierowi, trzeba podać jego następcę. Tu mamy kota w worku! Czy nie lepiej ten niedzielny weekend spędzić w miłej atmosferze z rodziną, ciesząc się tym, że od ponad roku Milanówek wreszcie się rozwija?

Przypominamy, że od godziny 00:00 2020-06-13 obowiązuje cisza referendalna - komentujesz na własne ryzyko.

Polub nas na Facebook