Polską B nazywano przed II Wojną Światową województwa: wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie, białostockie i lubelskie. Po wojnie w granicach Polski pozostała tylko część tego obszaru, w tym fragment Polesia wraz z ciągle aktualną nazwą „Polska B”. Obszar ten charakteryzował  się znaczącymi dysproporcjami w gospodarczym i społecznym poziomie rozwoju, w tym w sieci komunikacyjnej, w stosunku do pozostałej części kraju. W Milanówku też są niestety takie tereny, które bez przesady można nazwać Milanówkiem B.

Przykładem takiego terenu jest Polesie,  na „Planie Milanówka z 1933 roku”  figurujące pod nazwą wieś Podlesie. Z tego planu wynika, że obszar obecnego Polesia wyznacza od wschodu ul. Turczynek, od północy ul. Królewska, od zachodu ul. Wiatraczna, zaś od południa ul. Owczarska,  której  południowa strona  to już Owczarnia, a więc gmina Brwinów.

Od pewnego czasu umowna nazwa Polska B nie pasuje już do terenu Polski Wschodniej. Region ten otrzymał i w wielu przypadkach z sensem wykorzystał olbrzymie kwoty środków z Unii Europejskiej, dzięki podpisanej 2 października  2007 r przez komisarza ds. polityki regionalnej Danutę Hibner decyzji Komisji Europejskiej, przyjmującej do realizacji Program Rozwój Polski Wschodniej.

Niestety, milanowskie Polesie nie doczekało się drugiej pani Hibner, a o stosunku obecnych władz samorządowych do mieszkańców Polesia może świadczyć chociażby decyzja o wymianie tablic informacyjnych Urzędu Miasta, na których są umieszczane zarządzenia pani Burmistrz i różnego rodzaju powiadomienia o planowanych decyzjach.

O stanie w jakim znajdują się tablice pisałam w czerwcu. Rozmawiałam również z pracownikami Urzędu Miasta dając za przykład tablicę przy przystanku WKD Grudów, która jest również dobrze widoczna z samochodów stojących na czerwonym świetle przy skrzyżowaniu ulic Królewska/Grudowska. Aktualny jej stan widać na zdjęciu. Wspaniała wizytówka naszego Urzędu.

Ze zdziwieniem przeczytałam więc informację zamieszczoną na internetowej stronie Urzędu Miasta, której fragment zamieszczam poniżej.

W poniedziałek 5 grudnia 2016 r. nasze miasto wzbogaciło się o kilka nowych, stylizowanych gablot i tablic ogłoszeniowych.

Nowe gabloty i tablice ustawiono w następujących lokalizacjach:

  • ul. Wojska Polskiego vis-a-vis bramy głównej cmentarza (gablota)
  • ul. Gospodarska przy skrzyżowaniu z ul. Przyszłości, obok placu zabaw (gablota + tablica)
  • ul. Krzywa przy skrzyżowaniu z ul. Piłsudskiego, vis-a-vis wejścia na targowisko (gablota + tablica)
  • ul. Skośna przy skrzyżowaniu z ul. Nowowiejską (gablota)
  • ul. Sportowa przy wejściu na Basen Miejski i boisko Orlik (gablota)

W zamykanych gablotach będą pojawiały się ogłoszenia i informacje udostępniane przez Urząd Miasta Milanówka, a na ogólnodostępnych tablicach OSB swoje materiały mogą wywieszać również mieszkańcy.

Okazuje się, iż zdaniem magistrackich urzędników mieszkańcy Polesia, ale także mieszkańcy okolic przystanku WKD Brzózki i Kazimierówka, nie muszą mieć dostępu do miejskich informacji. Czy nie jest to przypadkiem przykład wykluczenia mieszkańców?

Tablice informacyjne to tylko jeden z przykładów. Kolejnym może być stan dróg gminnych na tym terenie. Jedyną drogą gminną utwardzoną na Polesiu jest ul. Nadarzyńska, na której asfalt był kładziony na żużlu, pod koniec lat 70 poprzedniego wieku i to za pieniądze mieszkańców. Asfalt przeżył instalowanie rur gazowych, wodociągowych i kanalizacyjnych. Mieszkańcy ul. Nadarzyńskiej mogą podłączać się do kanalizacji od 3 lat. Ulica jest ruchliwa. Jeżdżą nią nie tylko mieszkańcy Polesia ale także mieszkańcy rozwijającej się Owczarni (powstaje tam wiele nowych domów) oraz wielu mieszkańców Milanówka, którzy dojeżdżają do Podkowy Zachodniej, gdzie mają dostęp do częściej jeżdżących kolejek WKD.

Ruch samochodowy na tej ulicy i fakt, że podążają  nią do szkoły dzieci nie był wystarczającym argumentem do wybudowania chodnika. Radny Waldemar Parol walczył o ten chodnik kilka lat. Przed 4. laty wreszcie chodnik zrobiono, ale tylko do ul. Brwinowskiej.

Ulica praktycznie nie jest sprzątana. Worki ze śmieciami, które ktoś wystawił przy niezabudowanej działce – stały całe lato. O śmietniku przy ul. Wiatracznej pisałam wcześniej. Został częściowo uprzątnięty.

Przez kilka lat radny Waldemar Parol i mieszkańcy walczyli o odwodnienie fragmentu ulicy (niecka pomiędzy ul. Grudowską i Wiatraczną), która stawała się nieprzejezdna po średnio intensywnym deszczu, a oczywiście nikt tej wody nie wypompowywał. Wreszcie, przed kilku dniami to odwodnienie zrobiono. Miejmy nadzieję, że będzie skuteczne.

Do kościoła przy ul. Głowackiego lub do ZSG nr 1 można jechać dookoła i skręcić w lewo z ul. Królewskiej w Szkolną. Ci, którzy nie chcą potęgować korków na ul. Szkolnej jadą przez wertepy ul. Wiatracznej i ul. Miłą lub niebezpieczną ul. Uroczą, wąską i pełną dołów, poprowadzoną wzdłuż rowu Grudowskiego.

Po jeszcze większych wertepach, tym razem ul. Brwinowskiej jadą ci, którzy chcą wyjechać na ul. Królewską przy ul. Grodziskiej lub ul. Grodziską jechać w kierunku autostrady. Na ul. Brwinowskiej asfalt położono jedynie na odcinku Królewska – Turczynek.

Jeszcze gorzej przedstawia się ul. Grudowska, która nie na całej swojej długości jest przejezdna i składa się z kilku odcinków. Od Owczarskiej do Wiatracznej wyboista. Dalej nie można nią jechać – ulica nie istnieje. Trzeba skręcić w Wiatraczną, dojechać do Nadarzyńskiej i dalej skręcić w lewo już w wyasfaltowaną ul. Grudowską. Za Królewską mamy na Grudowskiej kostkę,  dalej tylko chodnik, a przejazd ul. Zawąską, której nazwa mówi prawie wszystko. Prawie, bo nie oddaje stanu nawierzchni z połamanej i powybijanej trylinki. Parkujące samochody stwarzają na tej ulicy często niebezpieczne sytuacje. W poprzedniej kadencji obiecano mi, że zostanie przygotowany projekt rozwiązania tego „wąskiego gardła”. Niestety, nic mi nie wiadomo by taki projekt powstał. A przecież jest to trasa, którą właśnie mieszkańcy Polesia mieli jeździć do centrum, po to by nie stać w korkach na ul. Królewskiej i tych korków nie powiększać.  Czwarty odcinek ul. Grudowskiej od ul. Granicznej do ul. Prostej ma tak fatalny asfalt i zbierają się tam tak głębokie kałuże, że nawet jadąc z minimalną szybkością trudno uniknąć ochlapania pieszych.

Mogłabym jeszcze wymieniać inne uciążliwości, w tym problemy z udrożnionym przed kilku laty rowem Grudowskim, ale nie będę tego robić. Myślę, że wystarczy. Zwrócę jedynie uwagę, na konieczność uaktualnienia Planu Miasta udostępnionego na stronie internetowej (Mapa Google). Brak nazwy ul. Różana, a poza tym ta ulica jest nieprzejezdna, nie dochodzi do ul. Wiatracznej (na mapie dochodzi, co powoduje, że wielu kierowców chcąc nią dojechać do ul. Wiatracznej musi zawracać).

Mimo wszystko jestem szczęśliwa, że tu mieszkam, wśród przyjaznych ludzi i pięknej przyrody. I ciągle mam nadzieję, że dożyję czasu, kiedy władze samorządowe spojrzą na mieszkańców tego terenu bardziej przychylnym okiem, a milanowskie poetki napiszą słowa do muzyki Jerzego Artura Kosteckiego i powstanie nowe piękne tango „Polesia czar”. Tym razem milanowskiego Polesia.

 

 

Polub nas na Facebook