Nie żyje Krystyna Sienkiewicz

12 lutego w nocy zmarła Krystyna Sienkiewicz. Aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, artystka estradowa. Gwiazda polskiej sceny kabaretowej. Z wykształcenia artysta grafik- absolwentka ASP, rozpoznawalna dzięki niepowtarzalnej osobowości i charakterystycznemu głosowi. Wyróżniona wieloma nagrodami i odznaczeniami, w tym Prometeuszem i Glorią Artis. Kochała ludzi i zwierzęta i poprzez tę miłość była w sposób szczególny związana z Milanówkiem. Miała 81 lat. To dla nas bardzo smutna wiadomość.

Przez wiele lat była społecznym prezesem Fundacji im. 120-lecia  Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami, założonej  przez Zofię i Romana Witkowskich, prowadzącej Schronisko w Milanówku przy ul. Brwinowskiej. O swojej miłości do ludzi i zwierząt mówiła żartobliwie tak: ”A żeby jakaś dewotka nie miała mi za złe, że większą wagę przykładam do zwierząt, niż do ludzi – robię też koncerty dla dzieci z porażeniem mózgowym. Jeżdżę do nich, śpiewam, głaszczę je po głowie”.

Wielokrotnie, bez honorariów podobnie jak inni artyści, występowała w milanowskich „Kabaretonach”, z których dochód był przeznaczany na cele charytatywne, między innymi na dofinansowanie placówek oświatowych i opiekuńczych w Milanówku.

W rozmowie z Tadeuszem Rossem, we wrześniu 2016 r. zwierzała się między innymi ze swoich kulinarnych upodobań:  „Rano zalewam łyżeczkę siemienia, ostropestu i kozieradki gorącą wodą. Piję ten napar i to jest moje śniadanie. Na obiad zupę z kaszek. Lekkie rzeczy. Rzadko jem mięso, choć smakują mi ryby. Ale słodycze wprost ubóstwiam. Na przykład krówki ciągutki z Milanówka. Wrzucam je sobie do kawy, a one się tam powoli rozpuszczają. Boże, jakie to jest dobre!

Była otwarta w kontaktach z ludźmi, ale jak wynika z wywiadu udzielonego w 2012 r. Radiu Szczecin, miała swoje tajemnice: „Tak naprawdę to nikt mojego życia nie zna. Budowałam azyle, w cudzysłowie otaczam się murem, żeby nikt mnie nie podglądał. Ja muszę mieć swoje tajemnice - jak je mam, to jestem o te tajemnice silniejsza...Mój dom był zawsze otwarty dla gości - zwłaszcza młodych, którym lubiłam matkować, przekazywać im swoją mądrość - ale... młodzi słuchali, lecz nie słyszeli”.

Na pytanie Teresy Gałczyńskiej  - Jak można polubić ….starość?, zadane w rozmowie przeprowadzonej w lipcu 2015 r, odpowiedziała: „Żyję w kompletnym braku świadomości swojego wieku,  w biegu. To mój sposób na życie. Spodobał mi się.  Kocham nawet swoje zmęczone poranki. I, chociaż mieszkam trochę na uboczu, żyję kolorowo. Nie mam czasu, aby się zestarzeć. Mój serial nadal trwa i nazywa się życiem. I myślę, że jest całkiem dobrym serialem. Choć czasem przeplatają go chwile grozy”.

Z ogromnym żalem przyjmujemy  koniec tego pięknego serialu.

fot. Wikimedia CC BY-SA 2.0

Polub nas na Facebook