Po wyborach - rozmowa z Jerzym Wysockim - Burmistrzem Milanówka

Szanowni Państwo, zgodziłem się na zamieszczenie wywiadu ze mną w „bibule milanowskiej”, ponieważ uważam, że jest możliwy dialog z tymi wszystkimi, których interesuje los naszego miasta. Chciałbym, aby redaktorzy „bibuły” częściej czerpali wiadomości z wiarygodnego źródła, jakim jest Urząd Miasta, by unikać zamieszczania niesprawdzonych informacji. Żywię nadzieję, że moje odpowiedzi nie staną się punktem wyjścia do komentarza zawierającego atak na mnie, moich współpracowników i radnych z porozumienia samorządowego „Milanówek Dziś i Jutro”.

Ewa Kubacka: Gratuluję ponownego wyboru na burmistrza. A teraz bardzo ważne pytanie – czy ta praca daje Panu tyle satysfakcji, że w przypadku niewprowadzenia dla burmistrzów ograniczenia liczby kadencji, będzie Pan kandydował kolejny raz?
Jerzy Wysocki: Dziękuję za gratulacje i sam chciałbym podziękować wszystkim mieszkańcom, którzy wzięli udział w wyborach samorządowych.
Realizacja ważnych dla Miasta zadań wymaga z reguły dłuższego czasu, niż okres jednej kadencji, a lista zadań do wykonania w Milanówku jest nadal długa (choćby budowa kanalizacji sanitarnej i modernizacja dróg). Dla miasta brak ograniczenia liczby kadencji jest korzystniejszym rozwiązaniem, ponieważ kontynuacja pracy daje wyższą efektywność, przy założeniu, że burmistrz podchodzi z sercem i zaangażowaniem do obowiązków, związanych z zarządzaniem miastem, wyciąga wnioski i nabiera doświadczenia, jest otwarty na postulaty, propozycje i sugestie dotyczące spraw Miasta, a płynące z różnych stron. Satysfakcja osobista jest drugoplanową kwestią w tej materii. W tej chwili nie chcę przesądzać, czy za cztery lata będę startował w wyborach, przyjdzie na to czas.

E.K.: Pana konkurent, Mirosław Paciorek, człowiek zupełnie nieznany, praktycznie bez kampanii wyborczej, uzyskał 1/3 głosów oddanych na Pana (łączna liczba oddanych ważnych głosów – 6143, w tym: na J. Wysokiego – 4623, na M. Paciorka 1520). Jak Pan ocenia wyniki wyborów?
J.W.: Pan Mirosław Paciorek uzyskał dokładnie 24,74%, czyli ok. ¼ głosów, a ja 75,26%, czyli ¾ głosów ważnych oddanych przez wyborców. Wyniki wyborów oceniam bardzo pozytywnie. Mieszkańcy Milanówka swoimi głosami dali wyraz poparcia dla działań i planów obecnych władz miasta reprezentujących Stowarzyszenie Samorządowe „Milanówek Dziś i Jutro”. Na temat Pana Paciorka nie będę się wypowiadał, ponieważ nie mam w zwyczaju zabierania głosu na temat osób, których nie znam.

E.K.: W kampanii wyborczej lansował Pan hasło „Zgoda buduje”. Hasło, pod którym podpisuję się obiema rękami i martwi mnie, że w Pana wydaniu są to niestety, nic nie znaczące słowa. Czy moja ocena jest błędna, skoro spotkania przedwyborcze i powyborcze organizował Pan jedynie z wybranymi mieszkańcami miasta?
J.W.: W mojej pracy kieruję się zasadą „skutecznego działania”. Tak brzmiało moje główne hasło wyborcze. Hasło „Zgoda buduje”, w moim przypadku, nie jest formułowane na potrzeby wieców i spotkań podczas kampanii wyborczej, czyli na pokaz, lecz jest nakierowane na codzienne działanie podczas całej kadencji. Niesłusznym zarzutem jest to, że nie wsłuchuję się w głosy opozycji. Ja zapraszam do współpracy wszystkich mieszkańców. Wyborcy mogą się spotykać ze mną i radnymi raz lub dwa razy w roku na spotkaniach otwartych w poszczególnych częściach miasta. Również w Urzędzie przyjmuję wszystkich mieszkańców, którzy potrzebują pomocy lub chcą skonsultować ze mną wątpliwości dotyczących spraw miasta. Uczestniczę prawie we wszystkich imprezach, na które zostaję zaproszony. Spotkania przedwyborcze i powyborcze z sympatykami Porozumienia Samorządowego „Milanówek Dziś i Jutro” są cyklicznie organizowane od 4 lat przez Porozumienie, a nie przeze mnie osobiście. Świadomie zrezygnowałem przed wyborami z organizowanych z mojej inicjatywy ogólnych spotkań z Mieszkańcami, aby nie wykorzystywać swojego stanowiska do celów kampanii wyborczej. Po wyborach przyjdzie czas na cykliczne spotkania z Mieszkańcami Milanówka.

E.K.: W hasło „Zgoda buduje” wpisuje się również współpraca z organizacjami pozarządowymi. Dotychczas współpracował Pan jedynie z dwoma wybranymi. Nie chcę w tym momencie oceniać klucza wyboru, jest on bardzo czytelny dla mieszkańców. Mam jednak wątpliwości, czy ta współpraca była korzystna (oczywiście mam tu na uwadze korzyści dla miasta i jego mieszkańców) i czy lepszych efektów nie uzyskałby Pan, współpracując ze wszystkimi aktywnymi organizacjami pozarządowymi. Różnica zdań jest zwykle bardziej twórcza od jednomyślności. Czy zamierza Pan zmienić dotychczasową praktykę i szerzej czerpać ze zbiorowej mądrości oraz czy zamierza Pan zlikwidować stanowisko koordynatora ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, które zdaniem wielu organizacji jest zupełnie niepotrzebne?
J.W.: Nie widzę podstaw, by twierdzić, że współpracuję tylko z dwoma czy trzema organizacjami pozarządowymi. Zarówno, jeśli mówimy o konkursach, uruchamianych na realizację przez organizacje pozarządowe zadań miasta, jak i o udziale organizacji pozarządowych w procedurach postępowania administracyjnego, w różnych sprawach dotyczących miasta, każda organizacja pozarządowa ma możliwość wykazania się inicjatywą. Myślę, że moje postępowanie w tej materii było dotąd skuteczne i zostało poparte przez milanowian w ostatnich wyborach. Pamiętajmy, że na etapie projektów różnice zdań są bardziej twórcze od jednomyślności, ale przychodzi taki moment, kiedy chcąc skutecznie działać dla dobra miasta, trzeba wybrać określoną opcję. A takie wybory możliwe są tylko wtedy, gdy wszyscy zastosujemy tę mądrą zasadę „zgoda buduje”. Jeśli chodzi o stanowisko koordynatora ds. współpracy z organizacjami samorządowymi, to nie mam zamiaru go likwidować.

E.K.: W ostatnim, 11 numerze „bibuły milanowskiej” (zakładam, że czyta Pan „bibułę”) ukazały się pod wspólnym tytułem „Miasto – Ogród, to brzmi dumnie” artykuły, których autorami były 4 organizacje pozarządowe: Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, Stowarzyszenie na rzecz miast – ogrodów, Liga Ochrony Przyrody i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Z każdego z tych artykułów płynie szczera troska o kondycję naszego Miasta – Ogrodu. Jaki jest Pana stosunek do zawartych tam sugestii i czy w najbliższym czasie przewiduje Pan zorganizowanie spotkania z tymi organizacjami? Przykro mi, że muszę w tym miejscu przekazać Panu opinię wielu mieszkańców, z której wynika, że „jako Człowiek, który wyrósł z ochrony środowiska, działa Pan na jego szkodę i nie rozumie zasad funkcjonowania miasta – ogrodu”.
J.W.: Zarządzanie miastem – ogrodem to polityka przestrzenna ograniczająca działalność gospodarczą, to dbałość o drzewa, pomniki przyrody, starodrzew i tereny zieleni miejskiej, to rozwiązywanie problemów związanych z gospodarką odpadami. Ale prócz tego zarządzanie miastem - ogrodem to realizacja postulatów 15 tys. obywateli, którzy chcą mieć kanalizację, zmodernizowane drogi i parkingi, dostęp do usług i handlu. Trzeba o tym pamiętać i nie popadać w skrajności typu Milanówek-Miasto Rezerwat, czy Milanówek-Miasto Przemysłowe. Sztuka polega na tym, by to wyważyć. Nie widzę problemu, aby w przyszłości zorganizować spotkanie z tymi i innymi organizacjami pozarządowymi i przedyskutować różne spojrzenia na funkcjonowanie miasta - ogrodu.

E.K.: W rozmowach z mieszkańcami miasta oraz w listach i telefonach do redakcji „bibuły milanowskiej” powtarzają się następujące pytania:
a. dlaczego środki na inwestycje czerpane są wyłącznie z kredytów, a nie z funduszy unijnych, o które z dużym powodzeniem występuje wiele gmin w Polsce - lecz nie Milanówek?
J.W.: Proszę mi pokazać gminę, która nie bierze kredytów. Bez kredytów nie byłoby hal sportowych przy „trójce” i „jedynce”. Nie jest prawdą, że środki zewnętrzne na inwestycje to wyłącznie środki z kredytów. Korzystamy również z pożyczek preferencyjnych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na budowę kanalizacji sanitarnej (umarzalne w 25%), czy ze środków Funduszu Krzewienia Kultury Fizycznej na budowę Centrum Sportu i Rekreacji „Grudów” (30% dofinansowania z postaci dotacji bezzwrotnej do budowy hali sportowej). Nie jest prawdą, że nie występowaliśmy o środki unijne. Po naszej odmowie przystąpienia do spółki wodno-kanalizacyjnej z Gminą Grodzisk Maz. i w konsekwencji rezygnacji ze wspólnego z Grodziskiem Maz. wniosku o środki z Funduszu Spójności na budowę kanalizacji sanitarnej, podjęliśmy próbę poszukiwania innego źródła dofinansowania budowy kanalizacji. Złożony został wniosek do Europejskiego Obszaru Gospodarczego tzw. Norweskiego Mechanizmu Finansowego na dofinansowanie budowy kanalizacji. Prawdą jest, że środków z tego funduszu nie otrzymaliśmy. Jesteśmy w trudnej sytuacji – traktowani jako miasto dość bogate – powyżej średniej krajowej dochodów na jednego mieszkańca, leżące na bogatym Mazowszu, blisko stolicy. Nie mamy wyjścia, musimy przekonać decydentów, o tym, że w wyjątkowym i „bogatym” Milanówku brakuje 35 km kanalizacji. Będziemy również aplikować o środki unijne na Budowę Centrum Kultury i budowę miejskiej sieci internetowej z punktami bezpłatnego dostępu do Internetu.

b. kiedy wreszcie bardziej efektywnie zaczniemy wykorzystywać środki przeznaczone na inwestycje – mieszkańców szczególnie bulwersują robione w przedwyborczym pośpiechu remonty dróg (układa się kostkę lub wylewa asfalt tam, gdzie w bliskiej przyszłości przewiduje się budowę kanalizacji)?
J.W.: Nie zauważyłem, byśmy coś robili w wyborczym pośpiechu „za pięć dwunasta.” Inwestycje są realizowane w miarę równomiernie w różnych częściach miasta przez cztery lata, a nie tylko w roku wyborczym. Odsyłam zainteresowanych do corocznych publikacji w Biuletynie Miejskim. Unikam, choć w uzasadnionych sporadycznych przypadkach nie wykluczam budowy dróg przed budową kanalizacji, np. w tych rejonach miasta, gdzie kanalizacja będzie budowa za kilka lat, a działa prężny komitet budowy drogi, współfinansujący inwestycję lub droga ma duże znaczenie komunikacyjne.

c. Kiedy urząd zacznie zatrudniać pracowników bardziej kompetentnych i bardziej życzliwych dla mieszkańców? Mieszkańców martwi nieznajomość przepisów, brak inicjatywy, opieszałość.
J.W.: Nie zgodzę się z tą opinią. Przecież ja mam ciągły kontakt z mieszkańcami (co środowe wizyty mieszkańców, pytania e-mailowe do burmistrza) i bardzo rzadko wysłuchuję skarg na pracowników Urzędu. W Urzędzie pracują specjaliści o odpowiednich kwalifikacjach i umiejętnościach, cieszący się sympatią i uznaniem mieszkańców. W urzędzie nie ma miejsca dla ludzi niekompetentnych. Jeśli ktokolwiek ma inne zdanie, proszę o przekazywanie na gorąco uwag dotyczących pracowników Urzędu Miejskiego i jednostek organizacyjnych Gminy. Tylko w ten sposób mogę skutecznie reagować.

d. Na jakim etapie jest korekta uzgodnień i planów dotyczących zmiany trasy tzw. obwodnicy południowej oraz uzgodnienia dotyczące przebiegu obwodnicy północnej?
J.W.: W sprawie przebiegu obwodnicy Grodzisk Maz. nic nie zrobi bez nas, my nie zrobimy nic bez Grodziska Maz. Czekają nas trudne rozmowy obustronne. Warianty przebiegu obwodnicy będą przedstawione przy opracowaniu zmiany Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Miasta Milanówka jeszcze w przyszłym roku.

E.K.: A teraz pytanie innej natury, wymagające pewnego dystansu do samego siebie (myślę, że ten dystans Pan posiada). Jakie cechy osobiste pomagają Panu w pełnieniu funkcji burmistrza, a jakie utrudniają Panu działanie?
J.W.: Co mi pomaga: staram się być słowny, rzetelny i systematyczny w pracy – to co się przyrzeka, trzeba wykonać – dobrze i do końca. Chcę ludziom pomagać, a nie zastanawiać się, jak potrzebującego człowieka odesłać z niczym.
Jednak czasami nie zachowuję dystansu – wchodzę za bardzo w szczegóły, jestem niecierpliwy. Nie mam wyjścia – muszę nad tym pracować i będę nad tym pracował.

Z Jerzym Wysockim rozmawiała Ewa Kubacka


Rozmowa opublikowana w nr 12 "bibuły milanowskiej"

Polub nas na Facebook