W piątek, 9 sierpnia 2013 r., o godz. 13.00 rodzina, przyjaciele, znajomi, nauczyciele i dyrektorzy milanowskich szkół, a przede wszystkim liczne grono byłych uczniów pożegnało podczas mszy świętej w kościele św. Jadwigi Śląskiej, a potem na miejscowym cmentarzu wieloletnią nauczycielkę – Annę Szadkowską, zmarłą 3 sierpnia w wieku 75 lat.
 
Anna Szadkowska, uczyła języka polskiego, początkowo w Szkole Podstawowej nr 2, a następnie w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Piasta i w Liceum Społecznym przy ul. Fiderkiewicza, którego była współzałożycielką. Dla przyjaciół i znajomych była Hanią, dla mnie – żoną Ryszarda Szadkowskiego, mojego byłego nauczyciela przysposobienia wojskowego w Liceum przy Piasta, kobietą wyróżniającą się urodą i elegancją. Tak niedawno, bo w styczniu tego roku, zrobiłam Pani Hani zdjęcie podczas uroczystości związanej z wydaniem książki „Niepokorni”, która miała miejsce w grodziskim Centrum Kultury. Siedzi na widowni obok swojego męża Ryszarda, jednego z Niepokornych.
 
 
Mnie Pani Hania nie uczyła, nie mogę więc pisać o jej zasługach jako nauczycielki. Przytoczę więc wypowiedź księdza, jednego z celebransów mszy świętej, którego uczyła języka polskiego w Liceum przy Piasta i którego była wychowawczynią przez 4 lata. - Uczyła nas miłości do literatury, szczególnie naszej, narodowej, miłości do Ojczyzny. Angażowała się bardzo w życie społeczne, szczególnie w okresie Solidarności. Duży wkład włożyła w kształtowanie postaw swoich uczniów… Nauczyciel to wielkie powołanie, nie tylko do przekazywania wiedzy, ale także do uczenia życia, do uczenia przyjmowania postaw godnych człowieka. Dlatego dziękuję Bogu za to dobro, które otrzymałem od Anny.

Inny uczeń, Wojtek Olejnik tak pisze o Pani Hani, w przekazanym mi liście. - Mam wiele powodów do ogromnej wdzięczności wobec Pani Profesor Anny Szadkowskiej. Są one jednak dość trudne do wyrażenia, gdyż składa się na nie i „sianie bakcyla” różnych - nie tylko literackich - zainteresowań, i choćby umiejętność używania tzw. znaków przestankowych wraz z całą gramatyką, i wiele rozkręcających dyskusji…

Była przy tym kobietą odważną. W połowie lat 70., kiedy nie zgadzaliśmy się z narzucaną propagandą światopoglądową, wyrażając to młodzieńczym sprzeciwem na lekcjach propedeutyki nauk społecznych, a wiernopoddańczy belfer chciał nam za tę „postawę” obniżyć oceny – stawała w naszej obronie, interweniując skutecznie (!) u dyrektora Liceum.

Nie szczędziła dla nas trudu i energii. Kiedy trzeba było przygotować się do olimpiady polonistycznej, czy egzaminów na studia, spędzaliśmy w Jej mieszkaniu wiele godzin. Pamiętam nawet, jak pewnego razu takie „fakultatywne zajęcie” przedłużyło się do godzin nocnych i w domu spotkałem się z przykrymi wymówkami, gdyż mama nie mogła uwierzyć, że do godz. 01.30 byłem u Pani Profesor. Powiem wreszcie, iż miałem ogromne, pozazdroszczenia godne szczęście być Jej uczniem i wychowankiem.

Redakcyjny kolega, którego spotkałam na cmentarzu idącego z białą różą, szczerze wyznał, że to dzięki Pani Hani może pisać do Obiektywnej Gazety Internetowej, bo to Ona nauczyła go pisać, co wcale nie było łatwe.

Panu Ryszardowi Szadkowskiemu oraz bliskim zmarłej w imieniu własnym i Redakcji składam serdeczne wyrazy współczucia.
Polub nas na Facebook