W niedzielę, 6 września mogliśmy obejrzeć w Starym Kinie przygotowaną przez T-Art, piękną inscenizację „Wesela” Wyspiańskiego. W „Weselu” wystąpili artyści amatorzy, ale grali tak pięknie, że odnosiło się wrażenie, że są to profesjonaliści. Przedstawienie reżyserowała Iwona Dornarowicz.

Dla tych, którzy dawno uczęszczali do szkoły i mogą nie pamiętać utworu, krótkie przypomnienie jego treści.

Akcja „Wesela” toczy się w czasach, gdy Polska była pod zaborami. W podkrakowskich Bronowicach, w domu Włodzimierza Tetmajera odbywa się wesele krakowskiego poety Lucjana Rydla i chłopki, Jadwigi Mikołajczykówny. Oprócz mieszkańców Bronowic na weselu goszczą krakowianie: pani Rydlowa, poeta Kazimierz Tetmajer i ksiądz pochodzący z ludu. Wciąż trudno jest się porozumieć mieszkańcom wsi i miasta.

Do bronowickiej chaty przybywają duchy zaproszone przez państwa młodych dla żartu, za namową Racheli. Pierwszy nadchodzi Chochoł i zapowiada przybycie dalszych zjaw. Ostatni przybywa duch Wernyhory, legendarnego ukraińskiego wieszcza, który zapowiada wyzwolenie Polaków. Gospodarz Włodzimierz Tetmajer oddaje parobkowi Jaśkowi złoty róg otrzymany od Wernyhory, którym ma on wezwać wszystkich chłopów do walki. Niestety, Jasiek gubi róg schylając się po krakowską czapkę z pawim piórem. W zakończeniu „Wesela” Wyspiańskiego wszyscy tańczą chocholi taniec niemocy i słabości.

Oczywiście, na symboliczną scenę nie wchodził Chochoł, a głos Wernyhory słyszymy z głośnika. Przedstawienie rozpoczyna korowód i piękne tańce, a w tle słyszymy muzykę „na żywo” graną na mandolinie. Młodą parę grali: Ewa Mazur i Hubert Sikorski.

 

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: „Wesele” Wyspiańskiego w pięknej inscenizacji