Na początku roku wyborczego dowiedzieliśmy się (Biuletyn Miasta Milanówka nr 2/2018), że w Milanówku „planujemy” budowę/remont 25 ulic z czego 11 w roku 2018. Na przykładzie czterech ulic Graniczna, Długa, Sosnowa i Kochanowskiego można ocenić, jak realność tych planów wygląda od strony zabezpieczenia finansowego w budżecie i WPF (wieloletnim planie finansowym).

Otóż w planie na rok 2018 na te 4 ulice zabezpieczono kwotę 2,5 mln zł, a po uzyskaniu ofert w przetargu stwierdzono, że na tę inwestycję brakuje dodatkowe 4 mln zł, o które w formie obligacji p. Burmistrz wystąpiła do Rady Miasta. 28 marca, na ostatniej sesji,  otrzymała zgodę i to zarówno na emisję obligacji jak i na zwiększenie zadłużenia gminy, praktycznie pod koniec kadencji. Na posiedzeniu Komisji Budżetu p. Burmistrz wyjaśniała przyczyny umieszczania w WPF kwot na wydatki majątkowe w zaniżonej wysokości (tylko po to, żeby były) uzasadniając brakiem pewności, czy i które inwestycje dojdą do skutku. Wyjaśniała to nawet trzeci raz, specjalnie dla mnie. A ja wciąż mam wątpliwości.

Po pierwsze, logiczne może być takie szacowanie kosztów przedsięwzięć planowanych do realizacji w okresie kilku lat. Np. przewidujemy budowę 10 dróg po 1 mln zł (realny koszt), ale szanse ich realizacji (z różnych – nie finansowych powodów) szacujemy na 30% planu (tj. 3 drogi). Wstawiamy do planu 10 inwestycji (ponieważ nie wiemy, które będą realne) rezerwując 3 mln zł (w efekcie, aby bilans się zgadzał, mamy po 300 tys. zł na każdą z nich). Tak byłoby rozsądnie rozpocząć. I gdyby p. Burmistrz Milanówka ( zgodnie z tą logiką, której używa teraz jak maczugi) tak zapisała w WPF na 4 lata od stycznia 2015 r., byłoby to zrozumiałe, że z biegiem lat konkretne inwestycje stają się realne a inne - nie. Usuwając z biegiem czasu z planów inwestycyjnych te nierealne, kolejnymi uchwałami przesuwamy z nich środki na inwestycje rzeczywiście realizowane do wartości faktycznie potrzebnych.

Ale tu, niestety, następuje rozdźwięk między logiką matematyczną i logiką wyborczą: czy p. Burmistrz zaryzykuje utratę wyborców wykreślając z planów obiecane inwestycje drogowe, nawet wiedząc o ich nierealizowalności w zadanym horyzoncie czasu kończącej się kadencji (bo może choć pokaże wyborcom podpisane umowy…lub ich projekty)? Więc zaciąga się pożyczki, drukuje obligacje, aby nikt na kilka miesięcy przed wyborami nie podsumował kosztów obietnic i nie wykazał, że nie mają pokrycia finansowego. Rada Miasta bez większych oporów zatwierdzi emisję obligacji pod szantażem wykreślenia z planu drogi z okręgów wyborczych radnych zainteresowanych następną kadencją. (o tym, jakim dobrem są w mieście drogi i jak dostęp do tego dobra bywa wykorzystywany, pisałem nie tak dawno: https://www.obiektywna.pl/Milanowek/milanowskie-drogi-do-samorzadnosci ). Jaki charakter ma ten szantaż, odczuł z pewnością radny Parol przeciwny kolejnej emisji obligacji, wskazany palcem przez p. Burmistrz, która w jego stronę skierowała groźbę wstrzymania inwestycji drogowych w jego okręgu wyborczym (ul. Urocza?).

Wiadomo, że boom inwestycji samorządowych w roku wyborczym i gorączka chętnych do rządzenia powodują, że drożeje nawet cerata na banery reklamowe. To nic, że wykonawcy, kuszeni zyskami z rozszerzanych planów inwestycyjnych, rozszerzają front robót poza granice możliwości, ryzykując opóźnienia i partactwo wykonania. Liczy się tylko liczba podpisanych umów, dla burmistrza i radnych - powód do dumy i podkładka pod obietnice wyborcze, a dla wykonawców - ekstra zyski. To mieszkańców bulwersuje, zwłaszcza po trzech latach stagnacji inwestycyjnej w Milanówku. Chociaż, niestety, nie brak takich, których nie interesuje koszt społeczny gorączki wyborczej, byle oni się „załapali”. A o to, jak kosztowna jest taka strategia, będziemy się martwić po wyborach (a może martwić się będą następcy?).

Znajoma prawniczka, która przez wiele lat zajmowała się poradami prawnymi dla czytelników „Przyjaciółki”, radziła: „żyjcie na koszt spadkobierców”. Ale była to rada dla babci, która pół mizernej emerytury odkładała na wesele wnuczki, a nie dla burmistrza kończącego kadencję i sprzedającego obligacje do wykupu przez następcę za 4 - 6 lat. A tych obligacji wraz z uruchomionymi od ub. roku jest już w Milanówku 12 mln zł, nie licząc pożyczki ok. 1,8 mln zł z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na „uregulowanie gospodarki opadowej na terenie Gminy Milanówek”).

W związku z wciąż rosnącymi kosztami budowy i remontu dróg padają pytania, skąd można uzyskać środki zewnętrzne. Na posiedzeniu Komisji Budżetowej p. wiceburmistrz tłumaczył (https://www.youtube.com/watch?v=wiqi8i4upSo od godz. 1:02:18), dlaczego Milanówek jest na straconej pozycji przy ubieganiu się o dotacje zewnętrzne na inwestycje drogowe. Otóż powodem jest fakt, że większość dróg/ulic milanowskich nie spełnia normatywnych kryteriów (wymiarowych). Jaka tego przyczyna – trzęsienia ziemi i przesunięcia skorupy ziemskiej? Nie. Przykład mechanizmu, który do tego doprowadził i niestety dalej prowadzi, mieliśmy poprzedniego dnia na posiedzeniu Komisji Praworządności, która pod wyraźną presją (?) p, Burmistrz i jej urzędników otworzyła ścieżkę do prywatyzacji działek mających dotąd kategorię drogi gminnej i doprowadziła do utraty szansy urealnienia szerokości ulic Zawąskiej i Długiej przynajmniej w rejonie skrzyżowania. Napiszemy o tym w oddzielnym artykule.

A tak całkiem na marginesie: słysząc kolejne informacje na temat finansów miasta – ile brakuje, na co brakuje, co przesuwamy, itd. itd. …, stanowiące uzasadnienie dla projektów uchwał przedstawianych Radzie Miasta, odnoszę nieodparte wrażenie, że jestem widzem gry „w trzy karty”, w której radni, zgodnie z zasadami gry, nigdy nie wiedzą, gdzie jest ta właściwa karta (chyba, że są wspólnikami rozgrywającego). Niestety, z wyjątkiem niektórych, np. p. Moławy, większość radnych ze stoickim spokojem przyjmuje tę sytuację jako normę, nie próbując nawet wyjaśnić braku informacji lub sprzeczności. Żaden radny nie zareagował na wypowiedź p. Burmistrz sprowokowaną przez p. Kubacką pytaniem o nadmiarowy milion zł obligacji, który nie wynika z urealnienia kosztów remontu ul. Długiej, Sosnowej, Granicznej i Kochanowskiego. W tej wypowiedzi p. Burmistrz ujawniła, że dodała koszty nie wykazanych w ofercie przetargowej ulic bocznych do Kochanowskiego (chyba prywatnych?). Nikt nie odczuł niepokoju? Ile tego typu pozycji w budżecie jest ukrywanych lub ujawnianych zależnie od „potrzeb”? Obawiam się, że radni głosując nad uchwałami dotyczącymi budżetu i inwestycji nie są w stanie zorientować się, co, kiedy i za ile będzie zrobione - i nie są w tym bez winy – zdrowiej jest nie wiedzieć.

Polub nas na Facebook