Największą atrakcją Festiwalu jest spotkanie ze znajomymi w otwartych ogrodach. Zaproszenie jest kierowane do wszystkich, którzy chcą skorzystać z ogrodowych atrakcji. A te zwykle są bardzo różnorodne: warsztaty, koncerty, wykłady.  W tym roku program we wszystkich gminach był bardzo bogaty. Najwcześniej  Festiwal rozpoczął się w Brwinowie (3 i 4 czerwca). W Milanówku i w Podkowie Leśnej odbywał się od 16 do 18 czerwca.

Otwarte Ogrody w Brwinowie

Start Otwartych Ogrodów połączony był z otwarciem Ronda Witaczków w Żółwinie przy ul. Szkolnej. Po okolicznościowych przemówieniach, między innymi: Burmistrza Brwinowa Arkadiusza Kosińskiego i Burmistrza Milanówka Piotra Remiszewskiego, była również część artystyczna w wykonaniu przedszkolaków i uczniów szkoły podstawowej. Należy przypomnieć, że historię rodzeństwa Henryka i Stanisławy Witaczków „Na Rodzinnym Jedwabnym Szlaku” opisała Joanna Prosińska-Giersz, która miała pojawić się na uroczystości. Niestety, nie udało się jej przyjechać do Żółwina. Zachęcamy do zapoznania się z historią rodzeństwa, które założyło w Milanówku fabrykę jedwabiu, a we „dworze” w Żółwinie (zwanym obecnie pałacem) prowadziło laboratorium. W czasie okupacji hitlerowskiej rodzeństwo – zatrudniając lub tylko wydając  dokumenty o zatrudnieniu – uratowało bardzo wiele osób, również w żółwińskim „dworze”. To piękna okupacyjna historia.

Po otwarciu ronda udaliśmy się do „dworu” na koncert plenerowy muzyki francuskiej w wykonaniu grupy Cup Of Time. Usłyszeliśmy m. in. „Pod dachami Paryża” Huberta Girauda czy tango „Lola” Camille-a Saint-Saensa, zaś na zakończenie koncertu – nieznanego mazurka Fryderyka Chopina w kilku wersjach, m.in. cha, cha i polka. Potem, w parku pod brwinowskim Pałacem Kultury wysłuchaliśmy piosenek żeglarskich Załogi ze starego okrętu, w wykonaniu: Ewy Gaworskiej, Antoniego Murackiego i Wojciecha Starcka. Oglądaliśmy także wystawione w parku obrazy. W Pałacu Kultury byliśmy na wernisażu Mieczysława Klajnowskiego – pasjonata fotografii, fotografującego brwinowskie pejzaże.

Otwarte Ogrody w Milanówku 2023

W piątek  odwiedziliśmy kilka ogrodów: przy ul. Bagnistej na warsztatach „Coś pięknego z niczego” przyglądaliśmy się odnawianiu starych luster i stylizacji mebli oraz ozdabianiu przedmiotów. Przy ul. Wspólnej w ogrodzie Szkoły Muzycznej YAMAHA uczestniczyliśmy w koncercie uczniów: fortepian i saksofon oraz podziwialiśmy wystawę obrazów Amonarii Magdy Maciaszek. Wysłuchaliśmy także Koncertu saksofonisty Marcina Nowakowskiego w Labiryncie pod Warszawą. Organizatorkami ogrodu byli: Karolina Fenicka, Magdalena Ziemann i Marcin Nowakowski. Panu Marcinowi towarzyszyli dwaj koledzy: wokalista grający również na gitarze i drugi gitarzysta.

W sobotę przy ul. Piasta w Warsztatach Terapii Zajęciowej KSN AW w Milanówku widzieliśmy prezentację prac „Ksiądz Stanisław – Nasz Wódz” oraz „Indiańskie zaloty” – przedstawienie taneczne w wykonaniu uczestników WTZ. W Ogrodzie Aktywności Lokalnej uczestniczyliśmy w plenerze malarskim otwierającym Ogród na ul. Sosnowej. Organizatorem ogrodu był Milanowski Klub Seniora CUS oraz Fundacja „Przyjaciele Dzieciom” (w niedzielę). W ogrodzie Galerii ARS LONGA, którego organizatorkami były Agnieszka Śniadewicz-Świca i Joanna Szamota, podziwialiśmy premierowy pokaz kolekcji mebli inspirowanych szkockim Arts and Crafts, zaprojektowanej przez Ewę Bochen w ramach pracy doktorskiej na ASP. Z materią jedwabiu zapoznawała nas malarka Barbara Matuszewska Berg. Rozmawialiśmy także z twórcami oryginalnej porcelany. Były również plakaty przypominające historię Galerii ARS LONGA. Tytuł Galerii – DZIKA BAZA dla młodych.

W niedzielę w Parku „Zielony Dołek” uczestniczyliśmy w koncercie gongów, mis tybetańskich, tank drum, struti box, bębna szamańskiego, koshi i kija deszczowego w wykonaniu Darka Mitka oraz w koncercie Piotra Ornocha (lira korbowa, dulcymer, tanpura, flet indiański, klarnet) i Nebojsa Bobica (didgeridoo). Organizatorem tego ciekawego ogrodu była Marta Wilk-Sokołowska. Tego samego dnia odwiedziliśmy Willę Sadówek – ogród pełen pasji. Właściciel Willi Tobias von Pfoestl oraz jego syn (bardzo miły młody człowiek) prezentowali rodzinną tradycję – toczenie misek z drewna. W ogrodzie mają również Mini Zoo, w którym żyją: kury, kaczki, gęsi oraz kanarki i papużki. W ogrodzie, za domem, posadzili także morwy. Uczestniczyliśmy też w warsztatach tworzenia podstawek pod kubki z wzorami florystycznymi, które w Parku „Zielony Dołek” prowadziła Karolina Konarzewska. W tym samym miejscu o godz. 16.00 odbył się koncert Milanowskiej Orkiestry Dętej im. Feliksa Dzierżanowskiego zorganizowany przez kapelmistrza – Tomasza Delimata. Orkiestra działa już 7 lat, a z tej okazji kapelmistrz otrzymał od muzyków piękny kosz kwiatów. Muzycy zaprezentowali również bogaty repertuar utworów, co świadczy o ich kunszcie muzycznym. O godz. 20.00 podziwialiśmy „Kobiecy Ogród” – spektakl bez słów z wykorzystaniem muzyki oraz warsztatu aktorów z zakresu ruchu scenicznego i wokalizy stanowiący symbol zjawiska, jakim jest kobiecość. Organizatorem ogrodu było Stowarzyszenie T-Art. Ogród zakończył Festiwal Otwarte Ogrody w Milanówku.

Otwarte Ogrody w Podkowie Leśnej 2023

W piątek 16 czerwca o godz. 17.30 odbyła się inauguracja już XIX Festiwalu Otwarte Ogrody (Podkowa Leśna rozpoczęła FOO rok przed Milanówkiem), z udziałem Burmistrza Artura Tusińskiego, którą rozpoczął wykład prof. Marka Budzyńskiego architekta i urbanisty, pt. „Przekształcenie przestrzeni dla trwania życia”. Profesorowi zawdzięczamy m.in. północną część zielonego Ursynowa, budynek Sądu Najwyższego oraz budynek Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Spotkanie z profesorem prowadził jego wieloletni asystent – Michał Owadowicz. Po wykładzie była prezentacja najważniejszych projektów profesora oraz dyskusja. Następnie odbył się wernisaż wystawy twórczości Marka Andały, artysty związanego z Kazimierzem Dolnym i Supraślem, jednego z najlepszych polskich pastelistów. Przed wernisażem mieliśmy okazję obejrzeć film dokumentalny poświęcony artyście w reżyserii Christophera Ziemanna. Oba wydarzenia odbywały się w Pałacyku Kasyno.

W sobotę odwiedziliśmy ogród z utworami z Kabaretu Starszych Panów „A w sercu ciągle maj”, do którego zapraszali Maria i Włodzimierz Sarnowie. Przyjemnie było powspominać, tym bardziej, że wybrane teksty były „z humorem” i ogród, jak zwykle, przyciągnął wielu zainteresowanych jego programem. Scenariusz i reżyseria – Joanna Cichoń, przy fortepianie – Joanna Kozłowska, a wykonawcami byli Gospodarze Ogrodu i ich Przyjaciele. Drugim ogrodem, który udało nam się odwiedzić w sobotę, był ogród Galerii Bluszcz. Tu trafiliśmy na koncert jazzowy Zespołu Backbeat w składzie: Ala Czernichowka (wokal), Alek Radliński (gitara), Bartosz Sienkiewicz (piano), Kamil Kulig (bas), Mateusz Zakrzewski (perkusja). To było wspaniałe zakończenie wieczoru. Nie można nie podkreślić solówek poszczególnych muzyków i niskiego, wspaniałego głosu wokalistki.

Melancholijne wojaże
My, słuchacze, zostaliśmy przez zespół Backbeat zabrani na długą muzyczną podróż. Na scenie usłyszeliśmy nie tylko to, co nam bliskie, czyli jazz w rodzimym języku, ale także swoje piętno na muzyce młodego band’u odcisnęły takie postaci jak Amy Irving, Nina Simone, Erykah Badu czy The Crusaders. To właśnie ich hity mogliśmy usłyszeć w fantastycznym tonie jazzu, fusion, soulu i funku, dodatkowo w tak wspaniałych okolicznościach przyrody, jakie oferuje nam Podkowiańska Galeria Sztuki Bluszcz.

Backbeat od reszty młodych ekip różni się tym, że oni nas nie zapraszają do słuchania. Oni nas porywają w podróż, bez jakiejkolwiek możliwości powrotu czy ucieczki. Zresztą sam za siebie mówi „Full house” tego popołudnia, bo krzeseł w ogródku, mało powiedzieć, zabrakło! Muzycy pozwalają sobie nas zaanektować i wprowadzić w stan bezwładnej melancholii. Grają świeży, smaczny, orzeźwiający, nieschematyczny i błyskotliwy jazz. A gdy słyszymy tak dobrze rozumiejących się młodych i na scenie, i w życiu codziennym, to nic, tylko spijać śmietankę tej ciężkiej pracy. Wyśmienity dialog pomiędzy instrumentami (szczególnie na linii gitara – piano), rytm chcący ukoić słuchacza do snu, a do tego roznamiętniający wokal powoduje pewnego rodzaju trans, w którym zatraca się czasoprzestrzeń i jakiekolwiek skupienie. Człowiek zaczyna się rozmarzać i po prostu odpływa razem z band’em w siną dal…

Nasi debiutanci z Krakowa na scenie jazzu dopiero się rozkręcają, ale przed nami na pewno świetlana kariera. Gdyby jeszcze tylko podrasować to, co się dzieje na samej scenie, może odrobinka ruchu scenicznego, czegoś, co jeszcze bardziej zaintryguje widza poza samą muzyką? W tym momencie jest i tak dobrze, ale najważniejsze w koncertowaniu jest doświadczenie. A ono przyjdzie z każdym kolejnym występem. Szczerze mocno i zacięcie trzymam kciuki za Backbeat, bo są w stanie zajść daleko, ale tylko dzięki swojej ciężkiej pracy. A dla Państwa grali: Ala Czernichowska (wokal), Alek Radliński (gitara), Bartosz Sienkiewicz (piano), Kamil Kulig (bas), Mateusz Zakrzewski (perkusja).

Rozruszani duzi i mali!
Warszawskie Combo Taneczne; tej nazwy nie muszę Państwu przecież przedstawiać! Jan Emil Młynarski wraz ze swoją kapelą zaprezentowali iście warsiaski repertuar. Śmiejemy się, bo muzyka z miasta grana jest po wsiach, a ta wiejska w wielkich metropoliach. Taki już los, no ale cieszmy się i pielęgnujmy tą kulturę, bo to właśnie ona jest w dużej mierze składową czy to naszych tradycji, obyczajów, charakterów czy kuchni. Bez niej byłoby szaro, buro i jakoś tak… smutno. A gdy na scenie jest paczka Janka Młynarskiego, to można tańczyć aż miło!

W ostatniej chwili koncert ze sceny małej został przeniesiony na tą dużą. Czy to dobrze? Na tej mniejszej z pewnością ludzie lepiej by się bawili. Skryci pośród zieleni, z możliwością usadowienia się na ławkach ukrytych pomiędzy drzewami. A tak, to zmuszeni byliśmy słuchać tej kunsztownej muzyki siedząc na… drewnianych festynowych ławkach. Ale nie liczy się to, gdzie się siedzi, tylko to, co dzieje się w centrum uwagi.

Piła, kontrabas, gitara, banjo, saksofon, trąbka? Przepis na sukces, a także sekstet wyborowy. Skoczny rytm, melancholijna i żywiołowa melodia, wyśmienite solówki wokalne Pana Janka. To było wyjątkowe spotkanie z przeszłością, tradycją i naszymi korzeniami, w których nie brakło światełka w tunelu, czyli tego nowego spojrzenia na stare hity. Porwani do tańca, Ci duzi i mali, raczyli się prawdziwą muzyczną ucztą, którą zafundował nam Janek wraz ze swoim zespołem. Było „Bujaj się Fela”, „Ach te Rumunki”, „Zapomniana Piosenka”, „Chodź na Pragę”, „Fabrykantka”, „Ballada o Felku Zdankiewiczu”, „Stachu” czy „Tango Milonga”. Repertuar od A do Z, dla małego i dużego, od warszawskiej Pragi po uwaga, uwaga… Powiśle, ale nie to warszawskie, tylko spod Radomia!

Warszawskie Combo Taneczne stworzyło dla widowni w Otrębusach niepowtarzalny klimat. Przedwojenna kapela, piękne okoliczności przyrody, cóż można chcieć więcej? Publiczność wczuła się w klimat, a chętni urządzili sobie skromną potańcówkę na tyłach widowni. Nic tak dobrze nie wprawia w pozytywny humor, jak przedwojenne kawałki w doborowym składzie. I na pewno mówi o tym publika, która oniemiała z wrażenia i na stojąco prosiła o bis. Chyba żaden koncert na całym pikniku Mazowsza nie spodobał się wszystkim tak bardzo, jak ten.

Polub nas na Facebook