Bale Niepodległościowe

To nie tylko historia, ale coraz częściej teraźniejszość. W kilku miastach Polski reaktywuje się tradycję przedwojennych imprez towarzyskich, organizowanych z okazji ważnych świąt narodowych. W naszym powiecie pierwszy taki bal, dla uczczenia Święta Niepodległości, zorganizowała w 2003 r. „Kuźnia Milanowska”.

Od dwóch lat Bal Niepodległości jest organizowany również w Podkowie Leśnej. W tym roku Stowarzyszenie „Kuźnia Milanowska” zaprasza już na VII Bal Niepodległości. Z prezes Kuźni Milanowskiej – Honoratą Kuraszkiewicz, o Balach Niepodległościowych i nie tylko, rozmawia Ewa Kubacka.

E.K.: Ile lat już działa stowarzyszenie?
H.K.: Historia Kuźni jest tylko o rok dłuższa od historii organizowanego  przez nas Balu Niepodległości. Stowarzyszenie zostało zarejestrowane w 2002 roku.

E.K.: Jak do tego doszło?
H.K.: Miałam małe dzieci, podobnie jak kilka mieszkanek Milanówka, z którymi spotykałam się przy różnych okazjach. Wszystkie miałyśmy wyższe wykształcenie. Były wśród nas między innymi: architekt  wnętrz, lekarz, specjalistka od żywienia. Początkowo wymieniałyśmy informacje potrzebne matkom wychowującym dzieci, później zrodziła się potrzeba dyskusji na tematy społeczne: lokalne i ogólnopolskie. Kolejny krok, to spotkania, na których jedna z nas przygotowywała wykład na temat interesujący szersze grono, np. psycholog przedstawiła szerzej problem konfliktów między rodzeństwem, zaś architekt krajobrazu roztoczyła przed nami uroki Chin. Później uznałyśmy, że te ciekawe i często bardzo potrzebne w codziennym życiu informacje, powinny docierać do szerszego grona osób. Założyłyśmy więc stowarzyszenie i na wykłady zaczęłyśmy zapraszać mieszkańców Milanówka.

E.K.: Jakie cele realizuje stowarzyszenie?
H.K.: Stowarzyszenie promuje postawy i wartości zgodne z nauką Kościoła Katolickiego. Propagujemy znaczenie i wartości rodziny, wspieramy rodziców w ich funkcji wychowawczej, ukazujemy celowość wychowania młodego pokolenia w duchu patriotyzmu i otwarcia na świat. Działamy również na rzecz Milanówka, w zakresie kultywowania lokalnych tradycji oraz dla wspierania rozwoju oświaty, poprawy warunków wypoczynku i rekreacji w mieście, a także na rzecz integracji europejskiej.
Nasze cele realizujemy poprzez wykłady, spotkania rodzinne, bale i koncerty, warsztaty tematyczne. Ostatnio zorganizowałyśmy wykład na bardzo aktualny temat dopalaczy.
Kuźnia nie prowadzi działalności gospodarczej. Utrzymujemy się ze składek, aktualnie 22 członków stowarzyszenia.
 
E.K.: Skąd pomysł na Bal Niepodległości?
H.K.: Razem z mężem studiowaliśmy w Poznaniu, działaliśmy w Ruchu Młodej Polski. To tam zrodził się pomysł i tam, na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, przed ponad 20 laty zorganizowaliśmy pierwszy Bal Niepodległości.

E.K.: W tym roku, w Pałacyku w Otrębusach, Kuźnia organizuje już VII Bal Niepodległości. Jak te bale wyglądają, jaki jest ich scenariusz?
H.K.: Pierwsze bale organizowaliśmy w Muzeum Iwaszkiewiczów w Stawisku. Niestety, w klimatycznych salach Stawiska mogło się zmieścić tylko 35 par, a grono naszych przyjaciół i znajomych, zainteresowanych udziałem w balu powiększało się. Musieliśmy więc znaleźć inne miejsce. Wybraliśmy Pałacyk w Otrębusach i od V Balu spotykamy się już tu. Na ubiegłorocznym balu bawiły się 53 pary. Bale mają charakter charytatywny. Dochód z organizowanych aukcji i loterii zasilał konto Banku Miłosierdzia, prowadzonego przez jedną z członkiń stowarzyszenia, przy parafii św. Jadwigi w Milanówku. W tym roku dochód z loterii będzie przekazany na rzecz świetlicy dla dzieci i młodzieży w Trześni (woj. podkarpackie), poszkodowanej w ostatniej powodzi.
Staramy się, by bale miały piękną oprawę, ciekawy scenariusz. Po części oficjalnej, w trakcie której jest zwykle wystąpienie nawiązujące do dziejów walk o niepodległość, słuchamy koncertu zaproszonych artystów, następnie wznosimy toast za Niepodległą Polskę przy uroczystej kolacji. Po kolacji polonezem rozpoczynamy część taneczną, później wspólne śpiewanie patriotycznych pieśni i kolejną turę tańców. Obecnie na balu spotykają się już dwa pokolenia.

E.K.: Zauważyłam Pani nazwisko na listach kandydatów na radnych. Skąd w Pani tyle energii? Ma Pani przecież dużą rodzinę i wiele obowiązków. Czym się Pani kieruje, kandydując?
H.K.: Tak, mam dużą rodzinę. Czterech synów. Najstarszy to już licealista. Drugi w kolejności chodzi do gimnazjum, zaś dwóch najmłodszych to piąta i pierwsza klasa szkoły podstawowej i oczywiście bardzo zajęty mąż – historyk.
Myślę, że siłę czerpię właśnie z rodziny. Dzięki działalności społecznej widzę, ile jeszcze mamy w Milanówku do zrobienia. Nie chcę narzekać, chcę działać, chcę się zaangażować jeszcze bardziej, a myślę, że jako radna mogę być bardziej skuteczna we wdrażaniu pomysłów, wpływających na poprawę jakości życia mieszkańców.

E.K.: Jestem pełna podziwu, dziękuję za rozmowę i życzę wyborczego sukcesu.
Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Kuźnia Milanowska


To może Cię zainteresować: