Tytuł artykułu zapożyczyłam z artykułu zamieszczonego w Nr 140 Dziennika Gazeta Prawna. Jego autorem jest Andrzej Andrysiak. Na początek pozwolę sobie zacytować wstęp „Samorząd się zepsuł. Jednowładztwo, układy, kupczenie posadami – to w wielu gminach i powiatach podstawowe mechanizmy sprawowania władzy. Osamotniony obywatel nie ma siły na sprzeciw”.

Obserwując milanowską samorządność trudno nie zgodzić się z autorem artykułu. Spróbuję uzasadnić tezy podane we wstępie.

Jednowładztwo i procedury

Jednowładztwo to nie tylko wymysł dziennikarzy. O ogromnej władzy burmistrzów mówią także ci, którzy tę funkcję pełnią od wielu lat. Przypomnę tu szczerą wypowiedź Burmistrza Grzegorza Benedykcińskiego, którą cytowałam w artykule „Grodzisk pamięta” https://www.obiektywna.pl/Powiat-Grodziski/grodzisk-pamieta - „Mam ogromną władzę. Uważam, że ustawa samorządowa poszła w złym kierunku. Ja powinienem kreować, a urzędem powinien kierować menadżer, specjalista. System jest zły”.

Jednowładztwo nie tylko jest, ale na komisjach i sesjach Rady Miasta w Milanówku podkreślane jest dość często przez Burmistrz Wiesławę Kwiatkowską. Przytoczę tu chyba najbardziej jednoznaczną wypowiedź pani Burmistrz, skierowaną do radnej, a więc przedstawicielki organu stanowiącego i kontrolnego w gminie, jakim jest zgodnie z art.15 Ustawy Samorządowej – Rada Gminy – Pani z ciekawości może umrzeć, a nawet pęknąć, a ja odpowiem, że ja nie odpowiem”.

Cytowane zdanie we wstępie „Osamotniony obywatel nie ma siły na sprzeciw” poszerzyłabym o osamotnionego radnego. Osamotniony radny, nawet najmądrzejszy i najbardziej pracowity – nie poradzi sobie walcząc o normalność w pojedynkę. Nie poradzi sobie z większością „zaprzyjaźnionych” z burmistrzem radnych, którzy gdy w ich mniemaniu mówi zbyt długo – wyłączą mu mikrofon, albo będą rozsyłali informacje o jego ograniczonej poczytalności. Nie uzyska odpowiedzi od burmistrza i od upoważnionych przez niego urzędników, nawet w sytuacji kiedy jego pytanie dotyczy realizacji ważnych dla miasta celów, bo urzędnicy będą działali na tzw. zmęczenie materiału. Początkowo, by nie tłumaczyć się przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym z opieszałości, odpiszą, że urzędnicy są zajęci i odpowiedzą w terminie późniejszym, a potem, że są to informacje przetworzone. A skąd to wiem? – z autopsji i z pism, które przysyłają do redakcji mieszkańcy.

Jak pisze Andrzej Andrysiak, pozycja burmistrza jest bardzo silna, decyduje jednoosobowo praktycznie o wszystkim…W jego gestii leży przygotowanie budżetu i jego wykonanie, zatrudnianie i zwalnianie (pośrednio i bezpośrednio) pracowników w urzędzie i jednostkach podległych. O tym, że radni przegłosowują budżet nawet nie wiedząc i nie rozumiejąc pozycji, które się w nim znajdują, pisałam już wielokrotnie, dając konkretne przykłady. Często zmiany budżetu przekazuje się radnym tuż przed sesją lub nawet w jej trakcie, nie dając czasu na zapoznanie się z nimi. Garstka  „nie zaprzyjaźnionych” tzw. „opozycjonistów” może najwyżej wstrzymać się od głosu lub być przeciw, ale przy większości „zaprzyjaźnionych” nie ma to przecież większego znaczenia. A procedury, 7 dni przed sesją? Kto by się tym przejmował. Podobnie jest z głosowaniem nad wykonaniem budżetu. Żeby nie być gołosłowną  proponuję odsłuchanie nagrania z czerwcowego posiedzenia Komisji Kultury, kiedy na moje pytanie czy wykonano pozycję  - modernizacja Teatru Letniego wycenioną na 50 tys. zł. nikt nie potrafił mi odpowiedzieć, ale wszyscy jednogłośnie przegłosowali prawidłowe wykonanie budżetu https://youtu.be/cesl3sFla9g?t=1640 (czas 27:20 do 29:12). Nie wierzcie Państwo w pojawiające się tu i ówdzie informacje, że pani Burmistrz ma ogromne kłopoty z radnymi, bo większość to ludzie Wysockiego. Od dawna owinęła prawie wszystkich od Wysockiego wokół palca, stosując różne metody: inwestowanie w drogi, przy których mieszkają radni, nawet te bez wyjazdu (ślepe), a podobno w pierwszej kolejności miały być realizowane wyjazdowe z miasta; wycieczka do Norwegii bez żadnych efektów, a nawet sprawozdania;  posady w Urzędzie Miasta lub jego jednostkach dla członków rodzin, obniżenie podatków od środków transportu,  wygrywanie przetargów przez "bliskich" zaprzyjaźnionych radnych. A przecież w Radzie od wielu lat są nauczyciele szkół publicznych, tylko pozornie nie podlegli pani Burmistrz.

To tylko to o czym wiem, a ile jest jeszcze profitów, których się nawet nie domyślam?  Formalnie, jak pisze Andrzej Andrysiak, na wiele stanowisk w urzędzie i jednostkach podległych powinny być konkursy, ale jeżeli już są, to jest to parodia merytorycznego wyboru. Bo jak uzasadnić przyjmowanie do pracy nie zawsze kompetentnych kolegów, którym trzeba się jakoś odwdzięczyć za poparcie? A tych w milanowskim urzędzie i jednostkach podległych nie brakuje.

Strategiczna rola spółek komunalnych

Andrzej Andrysiak rolę tych spółek charakteryzuje w następujący sposób …nie chodzi tu jedynie o wpływ na ich działalność, lecz o pieniądze i miejsca pracy, którymi dysponują. Można zatrudnić swoich, gnębić przeciwników (jeśli tam pracują). Można wreszcie znaleźć tam pieniądze na spłatę politycznych czy biznesowych zobowiązań. W Milanówku prawie wszystko już przerobiliśmy. Pożegnano się z prezesem i radą nadzorczą jedynej spółki w mieście jaką jest Milanowskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji i to w mało cywilizowany sposób. Zatrudniono swoich, nawet nie konsultując kandydatur z Radą Miasta, a przecież powołując spółkę uchwałą Rady Miasta w uzasadnieniu napisano, że będzie pod kontrolą radnych. A jak wygląda ta kontrola?

Burmistrz Wiesława Kwiatkowska, przedstawiciel właściciela czyli nas, wszystkich mieszkańców, zarządziła audyt spółki. Miała udostępnić jego wyniki. Obiecywała to mieszkańcom w drukowanym Biuletynie nr 1/2018. Audyt został zakończony, a wyników nikt poza zarządem MPWiK i panią Burmistrz – nie zna. Radni upominają się o wynik audytu, a pan prezes Jerzy Jasiński odmawia twierdząc, że jest to tajemnica spółki. A co z obietnicą pani Burmistrz – tak jak z wieloma innymi. Pozostała w sferze obietnic. Jest jednak nadzieja, że czegoś się dowiemy, bowiem radna Janina Moława skierowała sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Pytanie tylko kiedy sąd rozpatrzy skargę radnej? Warto w tym miejscu wspomnieć, że radni podczas czerwcowej sesji przeznaczyli 2 mln zł na zwiększenie kapitału spółki. Jak podano w uzasadnieniu uchwały kwota ta będzie przeznaczona między innymi na remont kolektora C, którego stan grozi katastrofą ekologiczną. Byłam zdumiona czytając to między innymi. Radni, jak zwykle okazali się mało czujni i nie zdecydowali się na zlecenie MPWiK tego remontu, w ramach umowy zawartej z Urzędem Miasta (zamiast zwiększenia kapitału). Teraz nie mają kontroli nad niczym. A może właśnie o to chodziło?

Tuby propagandowe burmistrzów

Autor artykułu w Dzienniku Gazeta Prawna zwraca również uwagę na rolę prasy lokalnej i różnego rodzaju periodyków wydawanych przez urzędy gminne lub jednostki im podległe. Pozornie niezależną prasę lokalną próbuje się zblatować, uzależniając ją od gminnej kasy poprzez zamieszczanie na jej łamach różnego rodzaju ogłoszeń. Pisemka wydawane przez gminy, to zwykle tuba burmistrza. I tak jest z Biuletynem wydawanym w Milanówku. Z ogromnymi oporami udostępniono jego łamy i to jeden raz Przewodniczącej Rady Miasta. Po raz pierwszy ukazał się w ostatnim numerze artykuł sygnowany przez przedsiębiorcę. Kampania wyborcza pani Burmistrz już się zaczęła. Świadczą o tym również nagrania różnych wypowiedzi pani Burmistrz zamieszczane na youtube.

Rola organizacji pozarządowych

Andrzej Andrysiak twierdzi, że szczególnie w małych miastach wyborcy patrzą bardziej przychylnym okiem na tych kandydatów na burmistrzów, którzy są popierani przez różnego rodzaju organizacje pozarządowe. Takich kandydatów uważają  za bardziej konsyliacyjnych. W tym miejscu wypada mi jedynie przypomnieć umowę społeczną, którą z różnego rodzaju organizacjami i ugrupowaniami podpisała kandydatka na burmistrza pani Wiesława Kwiatkowska i jak z tych obietnic się wywiązała. Mam nadzieję, że wyborcy drugi raz nie dadzą się oszukać. Andrzej Andrysiak zwraca uwagę jeszcze na jeden ważny element. Organizacje pozarządowe często są przychylne dla władzy, nawet tej  którą oceniają negatywnie, gdyż liczą na  dofinansowanie swoich projektów bądź przychylność, np. udostępnienie pomieszczeń. W Milanówku jest to bardzo wyraźne. Większość organizacji, szczególnie tych zarejestrowanych w KRS, które mogą korzystać z dofinansowań, boi się nawet podpisać pod pismem skierowanym do pani Burmistrz, tłumacząc swoje stanowisko różnymi śmiesznymi argumentami.

Zaczęłam artykuł cytatem z artykułu zamieszczonego w Dzienniku Gazeta Prawna i cytatem z tego artykułu zakończę. Czy opisane tu mechanizmy to wynaturzenie czy norma? O to trzeba już spytać nie samorządowców, ale mieszkańców.

Polub nas na Facebook