To zaskakujące stwierdzenie padło z ust Macieja Pospieszyńskiego, mistrza świata w akrobacji szybowcowej w klasie unlimited, podczas spotkania, na które w piątek, 5 kwietnia 2013 roku, zaprosił mieszkańców Milanowski Uniwersytet Trzeciego Wieku MU3W. Do spotkania z tym bardzo interesującym pasjonatem szybownictwa doszło dzięki wnuczkowi prezes MU3W – Pawłowi Mazurowi, który jest także pilotem szybowcowym.

Spotkanie rozpoczęła prezes MU3W Dominika Inkielman, która witając gościa zacytowała trzy fragmenty książki Williama Whartona "Spóźniona miłość".  Cytaty te bardzo dobrze charakteryzują motywy działania gościa, dlatego też przytoczę je w całości: „Życie jest zbyt krótkie, zbyt ważne, by je zmarnować… Najważniejszą rzeczą w życiu jest uświadomić sobie, co chce się osiągnąć i wprowadzać to w czyn; to najważniejsza rzecz w każdym życiu, na każdym jego etapie… Prawdziwy sukces to nie kariera, lecz pozostanie panem swojego losu i możliwość decydowania, co będzie się robić w życiu, za które tylko my odpowiadamy.”

Podczas tego prawie dwugodzinnego spotkania, przerywanego przez słuchaczy wieloma pytaniami, poznaliśmy między innymi historię polskiego szybownictwa sięgającą 1929 r, kiedy to na lotnisku w Bezmiechowej w Bieszczadach, zorganizowano pierwsze Mistrzostwa Polski. Latano wówczas na szybowcach skonstruowanych przez Antoniego Kocjana. Warto wspomnieć, że w pierwszych latach szybownictwa, pilotami szybowcowymi byli nie tylko mężczyźni. W 1937 roku, kobiecy rekord Polski w przelotach ustanowiła Wanda Maliborska. Nie można również nie pamiętać, że pierwszym pilotem na świecie wyróżnionym przez Międzynarodową Federację Lotniczą (FAI) Medalem Lilienthala, za rekordowy przelot otwarty wykonany 18 maja 1938 roku, na szybowcu PWS-101 na dystansie 577,8 km z Bezmiechowej do Małych Solecznik pod Wilnem był Tadeusz Góra, człowiek o wyjątkowo bogatym życiorysie i wielu zasługach, których nie sposób tu wszystkich wymienić, dlatego zainteresowanych odsyłam do http://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_G%C3%B3ra.

Pan Maciej z podziwem mówił o wielu pilotach szybowcowych, którzy wielokrotnie zdobywali tytuły mistrzów świata w szybownictwie przelotowym i akrobacjach szybowcowych, mimo iż kilku z nich jest aktualnie jego konkurentami. Dowiedzieliśmy się o sukcesach Jana Wróblewskiego, Edwarda Makuli, Jerzego Makuli, Sebastiana Kawy, Zbigniewa Nieradka, Karola Staryszaka, Łukasza Wójcika, Małgorzaty Margańskiej i o tym, że w różnych dyscyplinach lotniczych Polacy zdobyli na Mistrzostwach Europy i na Mistrzostwach Świata ponad 1000 medali. Mistrz wymienił również nazwiska polskich konstruktorów szybowców, których konstrukcje były uznawane za najlepsze na świecie, ale nie było pieniędzy na ich produkcję i certyfikację. Wyświetlił również kilka filmów, na których mogliśmy obserwować jak wielkiej koncentracji potrzeba, by prawidłowo wykonać zaprojektowaną wiązankę (zestaw figur akrobacyjnych) i jakim przeciążeniom są poddawani piloci w czasie akrobacji.

Jak to jest możliwe, że w sportowych dyscyplinach lotniczych odnosimy tak ogromne sukcesy, mimo iż  Ministerstwo Sportu tego nie dostrzega i nie docenia i że przekazuje dla członków kadry narodowej dyscyplin lotniczych kwoty wystarczające na stypendia w kwocie 2000 zł miesięcznie, mimo iż wie, że  jedyną nagrodą dla Mistrza Świata i Mistrza Europy jest medal i puchar (nie ma żadnych nagród finansowych), a pozyskanie  sponsorów dla tych niemedialnych dyscyplin sportu jest bardzo trudne?

Maciej Pospieszyński na tak postawione pytanie odpowiada: - Do tego potrzebna jest pasja i determinacja. Uzależnienie od latania jest większe niż uzależnienie od alkoholu. Dla tego sportu często rezygnuje się z miłości, założenia rodziny. Po to, by mieć sukcesy, nie wystarczy tylko talent. Potrzebna jest praca, treningi (300 dni w roku na lotnisku) i pieniądze, a z tym jest najtrudniej. Wszystko musimy finansować sami, często zapożyczając się u rodziny i przyjaciół. Rzadko udaje się znaleźć sponsora. Często nasi piloci zostają mistrzami, latając na pożyczonych szybowcach, nierzadko np. z wymalowaną niemiecką flagą.
Czy można wątpić, że stwierdzenie zawarte w tytule artykułu jest prawdziwe?

Maciej Pospieszyński swoja przygodę z lotnictwem szybowcowym rozpoczął, gdy miał 17 lat. Zaczął od akrobacji, potem były przeloty, w obu dyscyplinach znalazł się w kadrze narodowej. W końcu zdecydował się jednak na akrobację szybowcową. Często lotnisko wygrywało ze szkołą i nie tylko dlatego, że mieszkał i mieszka blisko lotniska na Bemowie. Trzeba było wykorzystywać dobrą pogodę, wznoszenia, kominy. Na szczęście sportowa pasja nie przeszkodziła mu w ukończeniu studiów. Wprawdzie studiował dość długo, ale w końcu obronił pracę magisterską, którą pisał na temat czynnika ludzkiego w wypadkach lotniczych. Przyznaje, że najwierniejszym jego kibicem jest dziadek, emerytowany kapitan Żeglugi Wielkiej. Pan Maciej mistrzem świata został w 2012 roku, w wieku 31 lat, na mistrzostwach w Słowacji, gdzie zdobył I miejsce indywidualnie i to zarówno w programie znanym jak i nieznanym. Jest jednym z najmłodszych mistrzów świata. W 2011 roku na mistrzostwach w Toruniu nie powiodło mu się. Zdobył VI miejsce indywidualnie i I miejsce drużynowo. Przyznał, że to VI miejsce przeżył mocno i zastanawiał się, czy nie zrezygnować. Jest instruktorem szybownictwa. Szkoli młodych adeptów tego pięknego sportu.

Na koniec podzielę się z Państwem pewną refleksją. Od dłuższego czasu obserwuję, że największe sukcesy mają zawodnicy, których dyscypliny i indywidualne sukcesy są niedoceniane. Nie można tego niestety, powiedzieć o piłce nożnej. Na tę dyscyplinę sportu pieniądze leją się szerokim strumieniem i to zarówno z kasy państwowej jak i z kas samorządowych, a często klubom lub stowarzyszeniom piłkarskim powierza się niemały majątek, o który nie zawsze dbają z odpowiednią starannością. Przykładem może być tu Milanówek, w którym hojną ręką przekazuje się kilkaset tysięcy złotych stowarzyszeniu Milan, mimo iż czerpie zyski z wynajmu przekazanego przez miasto terenu, w tym wysokiej klasy boiska, a oszczędza się śmieszne kwoty na stypendiach i nagrodach sportowych. Dobrze pamiętam, z jakimi oporami podejmowano decyzję o przyznaniu stypendium dla wielokrotnego mistrza Polski, olimpijczyka – panczenisty Sławka Chmury i jak na pożegnanie Sławka wyjeżdżającego na olimpiadę, trener Krzysztof Filipiak nie mógł przyjść z wszystkimi młodymi panczenistami, gdyż nie mieli dresów. Długo będę pamiętała zeszłoroczny skandal z nieprzyznaniem stypendium sportowego Annie Bortnik, 14-letniej wicemistrzyni Polski we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego, powołanej przed trzema laty do Kadry Narodowej. Nie mogę również nie wspomnieć o moim zażenowaniu, jakie odczułam jako mieszkanka Milanówka, kiedy na początku ostatniej sesji usłyszałam, że Rafał Biały uprawiający freestyle motocross został nagrodzony przez Urząd Miasta Milanówka nagrodą pieniężną w wysokości jednego tysiąca złotych brutto (to nie pomyłka) za wywalczenie w sezonie 2012 tytułu drugiego wicemistrza Polski we Freestyle Motocross Skillz Up. Warto się nad tym zastanowić.

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: