Jeden z naszych Czytelników, nie pierwszy już raz, przypomina interesujące, a dotychczas nieznane szerszemu ogółowi fakty dotyczące mieszkańców naszych okolic, lub też wydarzeń które miały miejsce w przeszłości. Zbliża się kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej. Jest to więc dobry moment by przypomnieć katastrofę niemieckiego samolotu, która miała miejsce w 1943 roku. A może inni Czytelnicy zechcą podzielić się z nami  ciekawymi faktami z przeszłości? Zapraszamy do współpracy.

Co prawda to już odległa historia, ale katastrofa rzeczywiście była i to dość poważna. Zginęło wówczas kilkudziesięciu żołnierzy Wehrmachtu i 2 pilotów Luftwaffe. Samolot sanitarny typu Heinkel HE-111 przewoził rannych żołnierzy z dalekiego frontu wschodniego, na zachód. Maszyna, po zatankowaniu paliwa wystartowała 3 lutego 1943 roku z Okęcia w godzinach rannych. Około 10 rano, samolot zniżył się i próbował wylądować awaryjnie na brwinowskich łąkach, tuż za rzeką Zimna Woda. Jak twierdzą świadkowie, pilot robił co mógł by nie rozbić maszyny, lecz nie udało się. Heinkel runął na pola i w ogrody, po południowej stronie torów PKP, mniej więcej vis a vis ulicy Jagiellońskiej.

W chwili zderzenia maszyna rozpadła się na wiele części i stanęła w ogniu. Teren katastrofy został natychmiast otoczony przez miejscową żandarmerię i policję Schupo (policja ochronna - red.). Nikogo nie dopuszczano nawet w pobliże. Tego samego dnia przyjechało wiele niemieckich samochodów ciężarowych i kompania żołnierzy obsługi naziemnej z Okęcia. Następnego dnia nie było prawie żadnego śladu po katastrofie. Wszystko zostało skrupulatnie uprzątnięte, a resztę przykrył śnieg. Dopiero kilka dni po tym incydencie, udało się znaleźć parę duraluminiowych blach z poszycia samolotu. Resztę śladów zatarł już czas.

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: