Jedwab w Milanówku - powrót do tradycji

19 maja między godz. 17:00 a 20:00 w siedzibie fundacji Homo-Homoni przy ul. Krasińskiego 11 w Milanówku (posesja p. Danuty Kijewskiej) odbyło się kameralne spotkanie mieszkańców Milanówka związanych przez lata z produkcją jedwabiu. Zgodnie z założeniem organizatorów miało ono na celu rozpocząć cykl akcji i spotkań poświęconych milanowskiemu jedwabiowi oraz odnowić i upowszechnić sztukę malowania na tej tkaninie. Z Danutą Kijewską współpracowała Barbara Kucharska – kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Milanówku.
 
Milanówek słynie z dwu rzeczy – jedwabiu i krówek – dokładnie w tej kolejności. Ta delikatna materia, wytwarzana była z nici jedwabnika przez długie lata (do lat 90-tych XX w.) tylko w tym mieście. Był więc Milanówek centrum polskiego jedwabnictwa.
 
"Jedwabna historia”
Produkcja jedwabiu rozpoczęła się na początku lat 20-tych XX w., gdy Henryk Witaczek z siostrą Stanisławą założyli w Milanówku Centralną Doświadczalną Stację Jedwabniczą.
Wkrótce hodowla jedwabników w warunkach domowych stała się dla milanowian opłacalnym źródłem zarobkowania. Możliwa była początkowo dzięki plantacji morwy w Żółwinie, a wraz z rozwojem przemysłu jedwabniczego uprawa tej rośliny wspierana i propagowana była przed II wojną światową przez m. in. Ministerstwo Rolnictwa czy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. W latach 30-tych w CDSJ istniały działy: doświadczalny, propagandowo-szkoleniowy, hodowlany, produkcyjny oraz dział skupu surowca i zbytu wyrobów. Zakład miał sklepy firmowe w Warszawie. Produkowano wszystkie klasyczne tkaniny z jedwabiu, płótno z greży, taftę gładką i deseniową, crepę oraz fantazyjne tkaniny dekoracyjne, obiciowe i sztandarowe. Pod koniec lat 30-tych XX w. jedwabne wyroby z Milanówka uzyskiwały najwyższe nagrody na targach krajowych organizowanych wtedy w Poznaniu i Lwowie oraz międzynarodowych – w Paryżu (1937).
W czasie II wojny okupanci zadecydowali o częściowym funkcjonowaniu zakładu, który był też miejscem działań konspiracyjnych (wytwarzanie detonatorów potrzebnych do produkcji zapalników do granatów) i umożliwiał legalne lub fikcyjne zatrudnienie.
Henryk Witaczek prowadził także działalność społeczną – w zakładzie zorganizowano kuchnię i wydawano darmowe posiłki. Ratowano dzieci z Zamojszczyzny, a w 1944 r. w zakładach znalazły schronienie dzieci z sierocińca ks. Boduena.
Po wojnie do 1948 r. pan Witaczek pełnił funkcję dyrektora naczelnego, ale potem został z niej zwolniony, a zakład przeszedł na własność państwa. W latach 1951-1959 rozwój jedwabnictwa nadzorował Instytut Jedwabiu Naturalnego, a później – Laboratorium Jedwabiu Naturalnego. W latach 70-tych nadzór nad produkcją jedwabiu przejął Instytut Krajowych Włókien Naturalnych. W latach 80-tych zbudowano olbrzymią halę produkcyjną – obiekt wielki, trudny do ogrzania. Koszty inwestycji i jej zagospodarowania wpłynęły fatalnie na stan ekonomiczny zakładu, a proponowane niskie ceny skupu kokonów zniechęciły ostatecznie hodowców jedwabników do ich produkcji.
22 lipca 1997 r. Zakłady Jedwabiu Naturalnego zostały sprywatyzowane – przejęła je Spółka z o.o. „Jedwab Polski”. Dziś jedwab jest wytwarzany ze znacznie tańszego surowca importowanego z Dalekiego Wschodu.

Jedwabne pejzaże i wspomnienia
Ogród Pani Kijewskiej ozdabiały wczoraj i dziś jedwabne tkaniny w przepięknych kolorach i deseniach. Organizatorka zgromadziła wiele ubiorów z milanowskiego jedwabiu z różnych okresów funkcjonowania zakładu. Przeważnie były to rzeczy z prywatnych kolekcji, często unikaty. Wiele wzorów i motywów malarskich bezbłędnie rozpoznawano jako styl określonych malarek.
Zaproszono wielu byłych pracowników milanowskich zakładów. Byli wśród nich ludzie, którzy o hodowli jedwabników i wytwarzaniu tej tkaniny wiedzieli wszystko. Wiedza ta jest unikalna, zważywszy na to, że i jedwabniki i morwa, którą się żywią, i sam proces wytwarzania jedwabiu są w polskim włókiennictwie egzotyczne. Pracujący niegdyś w zakładach jedwabniczych zaproszeni goście chętnie opowiadali o arkanach swojej pracy i bardzo cieszyli się z organizacji tego spotkania.
Osoby niezwiązane z produkcją jedwabiu, mogły poznać tajniki hodowli jedwabnika i jej zagrożenia chorobą, która w XIX w. we Francji doprowadziła do upadku tej dziedziny przemysłu, a także sposób pozyskiwania delikatnej nici tego owada. Byłe pracownice milanowskich zakładów jedwabniczych wspominały czasy swojej pracy przy krosnach, w farbiarni, czy laboratoriach. Niektóre mają dziś swoje pracownie malowania na jedwabiu, bo w mieście i okolicy przetrwała tradycja malowania na tej materii. W niedzielę zaprezentowały one swoje dzieła, choć wystawiały je również niezależne artystki – malarki, dla których jedwab jest jedną z tkanin. To w większości kobiety, choć znalazł się między nimi i „jedwabny malarz” (galerię malarzy milanowskiego jedwabiu i pracowników zakładów jedwabniczych prezentujemy poniżej).
Goście niewtajemniczeni w arkana produkcji jedwabiu i w historię polskiego jedwabnictwa zadawali wiele pytań – m. in. o obecny stan zakładu i zakres jego działalności. Nie wszyscy byli pracownicy pozytywnie wypowiadali się o procesie prywatyzacji Zakładów Jedwabiu Naturalnego. Niektórych zastanawiało, dlaczego organizacją akcji i promocją malowania na jedwabiu zajęli się ludzie zupełnie niezwiązani z tą sztuką, np. p. Barbara Kucharska – kierownik OPS w Milanówku. Zapytana – wyjaśniła, że chodzi o możliwość zaangażowania osób bezrobotnych w życie społeczne, o walkę z bezrobociem i aktywizację osób szkających swojego miejsca w społeczeństwie.
Akcja fundacji Homo-Homini ma duże znaczenie. Warto, by unikatowa sztuka i rzemiosło przetrwały. Jest to ważne także z tego względu, że w Milanówku w willi Waleria ma powstać muzeum polskiego jedwabiu i jedwabnictwa.
Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Jedwabne spotkanie


To może Cię zainteresować: