Cyklicznie w okresie wiosenno-letnim na terenie kraju odnotowuje się liczne przypadki pożarów, mających związek z nielegalnym wypalaniem traw, trzcinowisk lub pozostałości po zbiorach. Praktyka ta zazwyczaj prowadzi do powstania szeregu zagrożeń dla życia i zdrowia ludzi, zwierząt, a także środowiska naturalnego.

Choć mogłoby się wydawać, że wypalanie traw to nic groźnego, wystarczy chwila nieuwagi, silniejszy podmuch wiatru czy niekorzystne ukształtowanie terenu, które mogą spowodować znacznie większy pożar.  Palące się w niekontrolowany sposób suche pozostałości roślinne mogą stanowić poważne zagrożenie, jeśli w pobliżu znajdują się lasy, budynki mieszkalne, gospodarcze lub zakłady przemysłowe. Unoszący się dym może również spowodować zagrożenie na uczęszczanej drodze, wynikające z nagłego ograniczenia widoczności uczestnikom ruchu.

Ilość sił i sprzętu do jednej takiej akcji gaśniczej jest zależna od powierzchni danego pożaru. Przy większych akcjach, jeśli do zdarzenia dojdzie przy granicy z lasem, dysponowanych jest nawet 5 – 6 samochodów z 30 strażakami. To zajmuje ich czas w dotarciu na miejsce poważnego wypadku czy innego zdarzenia zagrażającego życiu. Jest to zatem okres wytężonej pracy dla strażaków, którzy w dobie epidemii i tak nie narzekają na brak zajęć. Co tydzień bowiem strażacy z powiatu grodziskiego wyjeżdżają do ponad 20 przypadków pożarów suchych traw w większości celowo podpalonych przez ludzi.

- Wypalanie traw jest dużym problemem dla Straży Pożarnej, ponieważ w województwie mazowieckim od początku roku mieliśmy już ponad 3800 interwencji. W naszym powiecie grodziskim w ciągu miesiąca było już ponad 100 pożarów traw, od których w ośmiu przypadkach zapaliły się również lasy - mówi strażak Arkadiusz Mazurkiewicz-Kulka. - Nie rozumiem, dlaczego ludzie to robią, dlaczego ludzie tak ryzykują, bo słyszymy przecież, że na terenie kraju zdarzają się ofiary śmiertelne w konsekwencji wypalania traw. Na ogół są to sami sprawcy pożaru, którzy stracili kontrolę nad szybko rozprzestrzeniającym się ogniem. Wtedy wzywa się Straż Pożarną, która może w tym samym czasie zostać wezwana do groźnego wypadku i zamiast ratować życie , strażacy muszą udać się na akcję, spowodowaną nieodpowiedzialnością i głupotą ludzką. Słyszeliśmy, co działo się w Biebrzańskim Parku Narodowym. Bardzo nad tym ubolewam, bo zawsze w takim wypadku giną zwierzęta i wszelka roślinność, a zostają związki chemiczne, które są rakotwórcze.

Wypalanie traw to nie tylko zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi i zwierząt, ale także zagrożone jest karą według polskiego prawa. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych i szuwarów, a kto do tego się nie dostosuje podlega karze aresztu lub grzywny, która wynieść może nawet 5 tysięcy złotych.

Tą jak i wiele innych ciekawych informacji przeczytali Państwo dzięki

zachęcamy do polubienia profilu FB Radia FAMA Żyrardów

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: