Rok 2018, rok wyborów samorządowych, to w Milanówku festiwal inwestycji drogowych. Nie będę ich wymieniać. Zrobiła to najlepiej pani Burmistrz w swoim podsumowaniu kadencji. Zajmę się ich jakością i konsekwencjami dla mieszkańców ‑ na jednym przykładzie.
Kilka słów wstępu. 8 grudnia 2016 r. rozstrzygnięto przetarg na projekty przebudowy kilku ulic w Milanówku (m.in.. ul. Sosnowej). Firma SCRYBUS podpisała umowę na wykonanie projektów do 31 sierpnia 2017 r (oraz wstępnej koncepcji w ciągu miesiąca od podpisania umowy). W dniach 8 do 19 czerwca 2017 r przygotowany prze firmę projekt udostępniony mieszkańcom miał podlegać konsultacjom (piszę: „miał”, bo o formalnych konsultacjach nie mogło być mowy z powodu braku zasad konsultacji społecznych w Milanówku). Na początku kwietnia 2018 r został rozstrzygnięty przetarg i 10 kwietnia b.r. podpisano umowę z f-mą INSTAL-NIKA na przebudowę ul. Granicznej i Sosnowej. Szczegóły projektowe ul. Sosnowej zawarte na rysunkach w warunkach przetargu nie różniły się istotnie od tych, które w czerwcu 2017 r opublikowano w trybie „konsultacji” (zdjęcia w galerii). Czemu piszę o tych rysunkach, wyjaśnię poniżej.
Obserwując realizację inwestycji (od końca maja b.r.) zaczynałem stopniowo dziwić się coraz bardziej. W artykule „Zmieniamy dla Was” https://www.obiektywna.pl/Milanowek/zmieniamy-dla-was wyrażałem swoje zaniepokojenie zarówno brakiem zgodności projektu z rzeczywistością jak i radzeniem sobie wykonawcy i inwestora (UM) z licznymi niezgodnościami. Zarówno artykuł jak i moje pytania kierowane do nadzoru inwestorskiego nie były uznane za godne uwagi (uszkodzenie osłony kabla energetycznego i zniszczona rura przeznaczona na światłowód pewnie ujawnią się kiedyś … kiedy, to nie będzie już wpływać na wynik wyborów).
Roboty na Sosnowej skończono koło 10 października. Drobne opóźnienie w stosunku do planu (28 września) można uznać za nieistotne.
I co dostaliśmy jako ulicę Sosnową, którą p. Burmistrz „zmieniła dla Nas”? Mamy tzw. ciąg pieszo-jezdny z progami spowalniającymi (żeby mama z wózkiem nie rozpędziła się za bardzo) i wysokimi krawężnikami (żeby przypadkiem nie przyszło jej do głowy uciekać przed samochodami na pas ziemi przeznaczony na zieleń). Jak pisałem w cytowanym artykule, już w założeniach projektowych szerokość tego „ciągu pieszo-jezdnego” (4,50 m) nie spełniła wymagań dla drogi dojazdowej z ruchem pieszym. Przypominam przepis, który zacytowałem w artykule „Zmieniamy dla Was”: Dopuszcza się zastosowanie dojścia i dojazdu do działek budowlanych w postaci ciągu pieszo-jezdnego, pod warunkiem że ma on szerokość nie mniejszą niż 5 m, umożliwiającą ruch pieszy oraz ruch i postój pojazdów. Odstępstwa wykonania od projektu drastycznie tę sytuację pogorszyły. Na odcinku Sosnowej od Długiej do Inżynierskiej, jezdnia została dodatkowo zwężona do 3,60 m ‑ 3,80 m, w co najmniej trzech miejscach usytuowania słupów energetycznych, które wg dokumentacji projektowej miały być przesunięte – a nie zostały, tylko obudowano je wysokimi krawężnikami (zdjęcia w galerii). Biada kierowcy, który ich nie zauważy (krawężników, nie słupów) zwłaszcza w zimę w śniegu. Jeśli nawet zimą przejedzie ulicą odśnieżarka, to z pewnością nie odśnieży skraju drogi, bo nie jest tak zwrotna, żeby okrążać fantazyjne „ostrogi” z krawężników. Myślę, że nie znajdzie się odważny, który zgodnie realiami i równocześnie z prawem określiłby kategorię drogi zwanej ulica Sosnową. Ale kategoria nie ma znaczenia dla użytkownika. Gdy był chodnik (zrobiony w „czynie przedwyborczym” przez poprzedniego burmistrza) to zimą przynajmniej mieszkańcy byli zobowiązani do jego odśnieżania przy swoich posesjach. Od dziś jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę służb miejskich i już widzę jak piesi potykając się o krawężniki uciekają na pobocza przed samochodami chlapiącymi rozmiękłym śniegiem lub ślizgając się na gołoledzi, wjeżdżają pod koła tychże samochodów. A chodnika, „daru wyborczego” sprzed czterech lat – żal.
A wszystko to dlaczego? Bo logika kalendarza wyborczego jest nieubłagana – obiecaliśmy wyborcom drogę, to musi być droga przed wyborami. Potem już może się nic nie liczyć. Jak coś sfuszerujemy, to się później poprawi (albo i nie). Ale przesunąć termin, bo rozum nakazuje najpierw dokonać odpowiednich uzgodnień ‑ nigdy w życiu, bo po wyborach może być też po nas. Na ul. Sosnowej inwestor pewnie nie zdążył, a może nawet nie próbował uzgadniać z PGE przesunięcia słupów. Łatwiej było zrobić ulicę-slalom między słupami. Podobne odstępstwa od rysunków projektowych widać przy porównaniu tych rysunków z „wykreowaną” rzeczywistością na skrzyżowaniach ul. Sosnowej z Długą i Inżynierską. Gdzie te łagodne łuki, rozwidlenie drogi, które w wyobraźni projektanta miały ułatwiać ruch – bądź co bądź mieszany: samochodowo-pieszo-rowerowy?
Wycofanie się z umowy wykonawcy, który miał budować ulicę Długą, było dla inwestora zaskoczeniem i spowodowało powstanie „ziemi niczyjej” ‑ skrzyżowania z ul. Sosnową, które w wyniku partackiej improwizacji stanowi dla samochodów dodatkowy radykalny „próg spowalniający”, a dla pieszych – bezdroże.
I tak krok za krokiem „nasi włodarze” produkują buble, aby przypodobać się łatwowiernym, a klakierom dać oręż wyborczy. Ul. Sosnowa to tylko jeden z licznych przykładów metod inwestowania, które degradują zamiast ulepszać, szpecą zamiast upiększać (miasto ogród?). Popatrzmy na drogi utwardzone płytami rodem z PRL lub może odkupione od wojsk inżynieryjnych. Niektóre płyty już w chwili kładzenia są popękane. Bezpieczeństwo użytkowników spada, bo na utwardzonej wąskiej jezdni samochody „spychają” pozostałych użytkowników na niezdefiniowane fragmenty drogi, które nawet trudno nazwać poboczem.
Takich bubli jest wiele, a ludzie nawet do nich przywykają, przestają widzieć i słyszą tylko natrętne slogany: ile to kilometrów utwardziła p. Burmistrz. Oto pierwsze z brzegu przykłady : „Ulica Chopina – kolejny inwestycyjny bubel” https://www.obiektywna.pl/Milanowek/kolejny-inwestycyjny-bubel , „Rowerem przez krainę absurdu ‑ https://www.obiektywna.pl/Milanowek/rowerem-przez-kraine-absurdu”.
Niektórzy mieszkańcy mówią: „Dobrze, że są wybory – bo dzięki temu władza przed wyborami „stara się” nam dogodzić” – a ja mówię: Za drogo nas to kosztuje, nie stać nas na tandetę, która zamienia ulice „miasta ogrodu” w prowizoryczne „ciągi jezdno-piesze” nie spełniające podstawowych standardów bezpieczeństwa.