W ostatnią sobotę Znicz Pruszków przy wieczorowym blasku jupiterów, a także uwadze ogólnopolskich mediów, wygrał przy Bohaterów Warszawy z Wisłą Puławy 1:0 w hicie 33. kolejki eWinner 2. Ligi. Piłkarze Znicza wykazali się wielką determinacją i wolą walki, by wygrać to spotkanie, co poskutkowało tym, że w Pruszkowie mają już baraże. „To zwycięstwo to dla nas ogromny krok w stronę awansu do pierwszej ligi. Nie możemy jednak spocząć na laurach. Przed nami jeszcze wiele trudnych wyzwań, ale jestem przekonany, że z takim zespołem i wsparciem kibiców osiągniemy zamierzony cel.” – wspomina Prezes Znicza, Marcin Grubek.

Przed spotkaniem obie drużyny były ze sobą na równi punktowo (53 pkt) i choć goście byli ostatnio w lepszej formie, to gospodarze nie mieli żadnych złudzeń co do wagi tego meczu. Stawką były baraże, tak bardzo wyczekiwane od lat przy Bohaterów Warszawy. I zawodnicy pokazali tą klasę na boisku.
Nikt tego wieczoru nie zamierzał szybko zawiesić broni, ale także żadna z drużyn nie paliła się do przejęcia pałeczki, oglądaliśmy jedynie formy postraszenia rywali, swoją robotę odegrała także obrona. Do gry palił się przede wszystkim Dawid Barnowski i to on w 17. minucie wyprowadził prawym skrzydłem kontrę na bramkę Wisły. Na wysokości pola karnego zgrał piłkę do będącego tuż przed bramkarzem Jakuba Wójcickiego, ten efektownym zwodem minął rywala i z silnym zamachem oddał strzał na bramkę, ale uderzenie zablokował zawodnik Puław i ostatecznie atak został spalony na panewce. Mariusz Pawlak był przed tym spotkaniem wystraczająco zmotywowany do odniesienia zwycięstwa na pruszkowskiej ziemi i już 4 minuty później padła bramka… na nasze szczęście nieuznana z powodu ofsajdu. Daleki rzut wolny głową przedłużył Wojciech Błyszko, a do bramki huknął Adrian Paluchowski. Ku uciesze Pruszkowian nasz „Paluszek” (notabene były zawodnik Znicza) znajdował się na pozycji spalonej, a sędzia anulował gola Wiślaków. Tyle z kronikarskiego obowiązku można odnotować z pierwszej połowy. Czym dalej w las, tym oba zespoły traciły polot w swojej grze, a spotkanie nabierało emocji grzybobrania.

Znając emocjonalne usposobienie obu trenerów, mogliśmy wiedzieć, że przerwa zostanie należycie spożytkowana przez szkoleniowców i sztab. Chyba jednak precyzyjniejsze wskazówki przekazał swoim zawodnikom Mariusz Misiura, bo Znicz wyszedł na drugą część spotkania jak na polowanie! Co chwila tylko tłumione były zapędy Pruszkowian przez dwóch rosłych obrońców, ale i Ci w końcu skapitulowali, gdy w 67. minucie idealnie wyczekanym, precyzyjnym architektonicznie i mierzonym jak od linijki podaniem na dobieg zabrylował Shuma Nagamtsu. Maciej Firlej po prostu dopełnił formalności strzelając w prawy dolny słupek bramki Piotra Zielińskiego, ale winy można doszukiwać się także po stronie bramkarza. Mógł on rzucić się lepiej, bardziej wyczekać, ale to tylko gdybanie. Piłka nasza, 1:0! Potem do głosu doszli Puławianie, nie zamierzali oni odpuścić i walczyli do upadłego. Oddajmy cesarzowi, co cesarskie. Wola walki drużyny gości mogła się podobać, ale obawiam się, że z pewnością doprowadziła ona do hercklekotów wielu kibiców zebranych na stadionie oraz przed odbiornikami. Nerwy na wodzy musieli trzymać wszyscy zawodnicy Znicza, ponieważ sędzia główny bardzo opóźniał użycie gwizdka końcowego, ale gdy w końcu to nastąpiło, na boisko wylała się fala uśmiechów.

Mamy co świętować, baraże to bardzo dobry wynik. Pamiętajmy także, że przy dobrych kołobrzeskich i olsztyńskich wiatrach mamy jeszcze 11% na awans bezpośredni! To wszystko rozstrzygnie się przy okazji niedzielnej multiligi – wszystkie zespoły zagrają 4.06 o godzinie 18:00, a Znicz uda się na Suche Stawy w Krakowie, gdzie zagra z miejscowym Hutnikiem. Pomimo sukcesu trzeba zachować koncentrację do końca i chłodne głowy. Lecz problemy dotkną i Pruszkowian. Wszyscy chcą zintensyfikować starania i przycisnąć na mecie, a od poniedziałku do środy na obiektach CKIS odbywają się… nagrania do serialu. To będzie szalony tydzień Żółto-Czerwonych, ale wszyscy wierzymy, że skończy się on upragnionym awansem. Poprosimy jednak o awans bezpośredni, żebyśmy mogli bez nerwów oglądać baraże.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Baraże już mamy, ale pokonać się nie damy!


To może Cię zainteresować: