Znicz wygrywa z faworytem spotkania w poniedziałkowym starciu pierwszej ligi, dzięki czemu definitywnie wychodzi ze strefy spadkowej i z 14. oczkami na koncie melduje się na bezpiecznym 15-tym miejscu w tabeli Fortuna 1. Ligi. Mecz 15. kolejki ligi był kluczowy dla pruszkowian. Grali u siebie z beniaminkiem ligi, Motorem Lublin, a bramkę dającą zwycięstwo zdobył Krystian Tabara w 94. minucie!

Ekipa spod Warszawy, która wróciła na zaplecze ekstraklasy po sześciu latach przerwy, zalicza, póki co, bolesne zderzenie z pierwszoligową rzeczywistością. W 14 kolejkach pruszkowianie zdobyli zaledwie 11 punktów i zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Na ligowe zwycięstwo Znicz czekał od 16 września, a w sześciu ostatnich spotkaniach zdobył zaledwie punkt, remisując 1:1 z Miedzią Legnica.

Trzeba powiedzieć to jasno, mecz był brzydki. Na ładną grę nie pozwoliła ani pogoda, ani i murawa. I choć od początku to Znicz dyktował warunki i rozprowadzał piłkę, to futbolówka jakoś… nie chciała wpaść do siatki. Motor był zupełnie niewidoczny. Rywale tego dnia w pierwszej połowie nie oddali żadnego strzału, mieli okazję tylko z czterech rzutów wolnych.

W drugiej połowie ostrzej wyszli goście. Przejęli inicjatywę, piłkę i to w ich rękach były szanse na zwycięstwo. Motor stwarzał sytuacje bramkowe, ale nie były one jakieś wybitne, toteż stojący w bramce Miłosz Mleczko nie musiał się zbytnio zmęczyć. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 85. minucie, gdy czerwoną kartkę otrzymał zawodnik zespołu gości – Arkadiusz Najemski. Znicz rzucił się jak byk na torreadora, by w końcu rozwiązać worek z bramkami i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Udało im się to w 94. minucie, gdy po sprincie Shumy Nagamatsu i wspaniałym dograniu futbolówkę pewnie i ze stoickim spokojem umieścił w bramce Krystian Tabara, bohater poniedziałkowego meczu, który dał swojej drużynie tak bardzo ważne 3 punkty.

Mariusz Misiura, trener Znicza Pruszków – Dzisiaj przed wyjściem na boisko, gdy staliśmy jako drużyna, Piotr Misztal powiedział bardzo ważne słowa: „Czy jesteśmy z Pruszkowa, z Japonii, z Ukrainy, ze Szczecina czy z jakiegokolwiek innego miasta, to naszym drugim domem jest Znicz Pruszków. W naszym domu płonie ogień i czas go ugasić nie słowami, a punktami.” Reakcja zawodników, to było coś niesamowitego, to jak Shuma biegł, by zgrać piłkę do Tabary… Po meczu powiedziałem im, że gdziekolwiek będę i ja i drużyna, to każdy z nich może na mnie liczyć. To są takie momenty, których nie możesz kupić, na które musisz sobie zasłużyć. Nie zrozumie tego człowiek, który sam tego nie przeżyje.

Mecz był bardzo brzydki, ciężko jest robić progres w piłce, gdy masz taką, a nie inną murawę. Pamiętam jak ostatnio graliśmy w Gdyni, my na co dzień nie możemy tego doświadczać, a potem słyszę głosy chłopaków, że „ale ta piłka chodzi”, „ale tu się przyjemnie gra”. Uważam, że sprawia nam to duży problem, dlatego dziś zdecydowaliśmy się na grę bezpośrednią, z dwoma napastnikami z przodu oraz dwiema dziesiątkami, które miały za cel posłać piłkę do bramki. Szukaliśmy prostego rozwiązania, by ten mecz przechylić na swoją korzyść. To było jedno z brzydszych spotkań Znicza Pruszków, ale bardzo cieszę się z tych trzech punktów. Cieszę się, bo wróciło zwycięstwo, szatnia znów jest uśmiechnięta. Ja nigdy nie stracę wiary w tę drużynę i obojętnie, co się będzie działo, zawsze będę stał za nią murem.

Goncalo Feio, trener Motoru Lublin: – Jak przegrywasz, to trzeba przede wszystkim pogratulować trenerowi przeciwnika, który ma trudne warunki pracy, ale ogromne serce, warsztat, merytorykę i szatnię za sobą. Mariusz wywalczył te 3 punkty wraz ze swoją drużyną.

Po przerwie reprezentacyjnej Znicz zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Płock. Rywale pruszkowian zajmują aktualnie 7. miejsce w tabeli. Następnie już na początku grudnia do Pruszkowa przyjedzie Odra Opole. Szykują się nam bardzo emocjonujące spotkania.

 

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: