Zaczyna brakować tlenu

fot. Tymoteusz Janczak

Drużynie Mariusza Misiury zaczyna brakować tlenu. Porażka Znicza Pruszków 2:3 z GKS-em Tychy, druga z rzędu, powoduje, że zaczynają go doganiać rywale. „Zostało 7 kolejek do końca. Musimy jak najszybciej zacząć punktować i zdobyć kilka punktów, żeby nie dopuścić do sytuacji, że ostatnie mecze będą dla nas bardzo nerwowe” – mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Żółto-Czerwonych, Mariusz Misiura.

Spotkanie Żółto-Czerwonych z Tyskimi toczyło się w atmosferze boiskowej walki. Murawa, jak mówili sami trenerzy, nie zachęcała do tworzenia ekwilibrystycznych i widowiskowych akcji. Bramki padały z kapelusza, a o końcowym wyniku zadecydowały stałe fragmenty gry, z których rywale strzelili bramki.

W pierwszej połowie rywali napoczęli gospodarze. W 28. minucie z lewego narożnika pola karnego, po dograniu Shumy Nagamatsu, uderzył Mateusz Grudziński, a strzału nie obronił Kikolski. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty później lewą flanką ruszył Mateusz Radecki. 31-letni pomocnik zdołał przepchnąć trzech graczy Znicza i z ostrego kąta wpakował piłkę do bramki.

Druga część spotkania była pod dyktando Tyskich. W 55. minucie Patryk Mikita z rzutu rożnego dośrodkował wprost na głowę Jakuba Tecława, a ten dopełnił formalności i umieścił futbolówkę w bramce. W 67. minucie Żółto-Czerwoni jeszcze raz zostali zaskoczeni przez drużynę Dariusza Banasika. Rzut rożny wykonywał po raz kolejny Patryk Mikita, ale strzał głową oddał tym razem Wiktor Żytek, który nie pomylił się ani o centymetr. Zawodnicy z Pruszkowa złapali jeszcze kontakt w 82. minucie. Dośrodkowanie Radosława Majewskiego zdezorientowało zespół gości, a bezpańską piłkę w ciemno kopnął Wojciech Błyszko i zdobył gola, jednak to było za mało i wynik 2:3 utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego.

Spotkanie na gorąco skomentował szkoleniowiec gości – Dariusz Banasik: – Jesteśmy bardzo zadowoleni z trzech punktów. Od paru meczy wyniki nam się nie układały. Ciężko stwierdzić, jaka była tego przyczyna. Źle nie graliśmy, ale w piłce są ważne jeszcze inne elementy, jak szczęście, czy, jak dziś, wykończenie. Dzisiaj ważne zwycięstwo dla mojej drużyny, żartobliwie mówiąc, ostatnio gramy lepiej na wyjazdach, niż u siebie, co nie zdarzało się w poprzedniej rundzie.

Trener GKS-u odniósł się także do sytuacji z dzisiejszego meczu: – Spodziewaliśmy się spotkania walki, meczu rozgrywanego w takim tempie i intensywności. W pierwszej połowie dominowali gospodarze, którzy strzelili bramkę po bardzo ładnej akcji, a nam brakowało dostosowania się do warunków boiska. Dzięki bramce Radeckiego w drugiej połowie zmieniliśmy naszą taktykę, graliśmy prościej z pominięciem drugiej linii, dzięki czemu piłki docierały wprost do naszych napastników. Analizowaliśmy przeciwnika i wiedzieliśmy, w jakich aspektach Znicz jest mocny. Bramka na 3:2 wprowadziła dużo nerwowości, bo wydawało się, że jest kontrola z naszej strony nad tym meczem.

Spotkanie skomentował również trener Żółto-Czerwonych, Mariusz Misiura, dla którego był to powrót na ławkę trenerską w meczu domowym po absencji za nadmiar żółtych kartek: – Na początku pogratuluję swoim piłkarzom i z optymizmem będę spoglądał na to, co czeka nas w przyszłych spotkaniach. Nie mieliśmy pełnej kontroli nad tym spotkaniem, ale także nie pozwoliliśmy drużynie GKS-u na stuprocentowe akcje. Zgodzę się z trenerem gości, że różne elementy składają się na mecz, ale tak samo, jak i w Tychach, o wyniku przesądził stały fragment gry. To dobra lekcja dla nas, dla Znicza.

 

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: