W czwartek, 19 sierpnia, odbędzie się pierwszy z zapowiadanej serii strajków przeciw budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Czy będzie miał siłę przebicia i czy coś zmieni w dotychczasowych działaniach rządu?
O pomyśle budowy CPK i podejmowanych działaniach w tym zakresie informowaliśmy już Państwa niejednokrotnie. Dotychczasowe, spokojne reakcje społeczności, której bezpośrednio dotyczy ta inwestycja, można odbierać jako próby mediacji prowadzone przez rozsądnych ludzi. Była już Rada Społeczna, były posiedzenia Rad Gmin poświęcone wyłącznie CPK. Były próby dyskusji na różne sposoby z rządowymi oficjelami. Teraz jednak mieszkańcy gmin Baranów, Wiskitki i Teresin doszli do wniosku, że nie da się w inny sposób rozmawiać z decydentami, niż w formie protestów.
Od blisko czterech lat lokalna społeczność, której mówi się, że na ich terenie będzie budowane lotnisko - stoi pod ścianą. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo nawet, gdzie dokładnie będzie CPK, a co dopiero kto zostanie pokrzywdzony poprzez wykupy oraz kto będzie musiał mieszkać z lotniskiem za oknem, ponieważ jego nie obejmie przesiedlenie. To, oraz inne coraz gorsze docierające informacje spowodowały, że mieszkańcy trzech gmin zdecydowali się wyjść na ulice. Na razie planują protest, który można nazwać ostrzegawczym. Planują blokować ciągnikami i pieszo drogi dojazdowe do węzła autostradowego w Wiskitkach. Protest odbędzie się w środku tygodnia, w godzinach przedpołudniowych. Jest to ponadto okres wakacyjny, więc jak sami stwierdzają, nie zależy im na utrudnianiu życia innym ludziom, a raczej twardym zasygnalizowaniu swojej obecności i niezadowolenia ze sposobu w jaki są traktowani przez rząd.
A co będzie dalej? To pytanie zadaliśmy Maciejowi Kowalskiemu, który obecnie jest pracownikiem jaktorowskiego Urzędu Gminy, a w przeszłości był jednym z głównych działaczy ruchu przeciwko linii 2x400kV Kozienice-Ołtarzew - Dla mnie sytuacja zaczyna wyglądać analogicznie do tej, sprzed pięciu lat, gdy protestowaliśmy przeciw budowie linii najwyższych napięć przez tereny przeznaczone do zabudowy mieszkalnej. Zaczynaliśmy od lokalnych protestów na Zachodnim Mazowszu, a finalnie skończyliśmy wielkim społecznym ruchem obejmującym pół województwa, pod wpływem którego Polskie Sieci Elektroenergetyczne musiały odstąpić od swoich irracjonalnych planów. I w tym przypadku może tak być. Na razie protesty zapowiedzieli mieszkańcy gmin, których dotyczą wysiedlenia, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Jest jeszcze kilkaset tysięcy osób dookoła, którzy nie zdają sobie do końca sprawy z ewentualnego oddziaływania tak dużej inwestycji na ich późniejsze życie. A w przypadku gór lodowych najlepszym przykładem jest Titanic. Świetnie pokazuje, że każdy może rozbić się, pomimo myślenia o sobie jako o niezatapialnym statku.
To może Cię zainteresować: