Stanisław Rembek - zapomniany pisarz batalista

W nawiązaniu do wyświetlanego dziś filmu Andrzeja Wajdy "Wyrok na Franciszka Kłosa" przez TVP Kultura, publikujemy matriały o autorze książki - Stanisławie Rembeku, na podstawie której powstał film.
 
 
Pisarz batalista – związany z Milanówkiem
(opowieść o Stanisławie Rembeku 1901-1985)
Wśród pisarzy przez dłuższy czas mieszkających i tworzących swoje dzieła w Milanówku wymienić należy Stanisława Rembeka. Ten mistrz pióra, jak go niektórzy nazywają, mieszkał na pograniczu Grodziska i Milanówka. Formalnie zameldowany był w Grodzisku, co sprawiło, że niektórzy autorzy zaliczają go do grodziszczan, ale gwoli prawdy był to typowy człowiek „pogranicza”, bowiem blisko związany był z obu miejscowościami – na codziennych mszach św. bywał w kościele św. Jadwigi Śląskiej w Milanówku, interesy prywatne w latach okupacji realizował zarówno w Grodzisku, jak i w Milanówku. Jego córka Maruta do szkoły uczęszczała w Milanówku i z związana była z harcerkami z Szarych Szeregów również na terenie Milanówka. Obecnie ulica Grodziska, przy której stał dom Rembeka, znajduje się na terenie Milanówka, szkoda jednak, że ówcześni radni nie zdobyli się na odpowiedni gest i nie nadali jej imię wielkiego pisarza! Może nie wiedzieli, że tam mieszkał, a może powstrzymała ich przed tą decyzją obawa, że mogą narazić się władzom wyższego szczebla? Po przeprowadzeniu niewielkich zmian terytorialnych – przyłączenie terenu do Milanówka w wyniku usilnych postulatów mieszkańców, nastąpiło już po wojnie, bowiem – nie tylko rodzinie Rembeka – znacznie bliżej było do Milanówka niż do Grodziska.
Pisarz pozostawił po sobie stosukowo niewielką spuściznę, ale i ona zapewnia mu trwałe miejsce w naszej literaturze. Dziełem życia pisarza, które skazało go na przemilczenie, zapomnienie i literacki niebyt w okresie PRL-u, była wydana jeszcze przed II wojną światową powieść o wojnie polsko-bolszewickiej (1920) – „W polu” (I wyd. 1937), za którą w licznych recenzjach nie szczędzono mu nagród i słów zachwytu. M.in. w 1938 r. otrzymał nagrodę Fundacji im. Franciszka Salezego Lewentala i nagrodę miasta Kalisza im. Adama Asnyka.
Wojna ujęta piórem Rembeka odważnie i ciekawie, to żywioł niszczycielski, pozbawiony romantyzmu, bezlitosny w ujawnianiu związków międzyludzkich. Już wcześniej swoje doświadczenia życiowe z uczestnictwa w wojnie polsko-bolszewickiej zawarł w powieści „Nagan” (1928), a dopełniły ten temat wydane dopiero przez Oficynę Wydawniczą AGAWA w 1997 „Dzienniki. Rok 1920 i okolice”. Zdaniem znawców literatury powieść „W polu” to arcydzieło prozy wojennej, ważny dokument prezentujący heroiczne zmagania polskiego żołnierza w walce z sowiecką nawałą w obronie świeżo odzyskanej wolności.
*
Dobrze zapowiadającą się karierę pisarza przerwała wojna, którą wraz z rodziną spędził na pograniczu Milanówka i Grodziska. Obraz wojny widzianej z perspektywy pogranicza tych dwóch miejscowości przedstawił w „Dzienniku okupacyjnym”[1], który dość skrupulatnie prowadził od początku 1940 do 1944 r. Znajdujemy w nim opisy okupacyjnej rzeczywistości, warunków życia codziennego, walki o byt, opisy ludzkich postaw i zbrodni popełnianych przez okupanta, a także przykłady walki z hitlerowskim najeźdźcą.
Wiele miejsca w swoim „dzienniku” poświęcił Rembek różnym prozaicznym, ale ważnym sprawom życia codziennego, jak zdobywanie żywności, czy opału w zimie (Wszyscy narzekają, bo brak węgla i drzewa. Po drodze do Grodziska pod torem kolejowym płoty są porozbierane przez ubogą ludność. (...) W Milanówku rąbią las. Przy tej sposobności wiele dzieci i kobiet (...) zbiera korę i gałęzie. U nas na podwórku leży pełno gałęzi, bo zrąbałem akację.). Ogrzewanie w czasie zimy było wielkim problemem i niekiedy wpływało na podejmowanie zaskakujących decyzji (Raniutko wybrałem się do Milanówka. Wstąpiłem na mszę. Był taki mróz, że proboszcz odprawił ją w jakiś kwadrans, pomimo że na ołtarzu miał grzejnik elektryczny.).
Pisarz, aby przetrwać wojnę wraz z rodziną, chwyta się różnych zajęć, ale przede wszystkich wyprzedaje wraz z żoną wszystko, co się da spieniężyć (Ponieważ nie mamy już w domu żadnych tłuszczów, postanowiłem sprzedać obrączkę. (...) ... niemal wszystko jemy bez okrasy. Chleba jest także bardzo mało. (...) W domu zupełna bieda. Żyjemy prawie wyłącznie jarzynami z ogrodu. Mąka żytnia wyczerpała się, a chleb drogi. (...) Wczoraj nie jedliśmy zupełnie kolacji. Dziś była jakaś tam zupka na śniadanie, ale na próżno się głowimy, co zrobić na obiad. Wszystko drożeje na łeb na szyję. (...) W domu głód i bardzo zimno, bo skończył się węgiel, a ziemniaków pozostało bardzo niewiele. (...) Marysieńka[2] zemdlała z głodu w pociągu...).
Stanisław Rembek nie załamuje się, walczy o przetrwanie, pokrzepienia często szuka w modlitwie, uczestniczy w codziennej mszy św., na którą udaje się do kościoła w centrum Milanówka niekiedy wcześnie rano i to bez względu na pogodę (Na sumie byłem w Milanówku razem z Marysieńką. (...)
Praktyki religijne nie były jednak pozbawione ograniczeń, już w 1939 r.: (...) W Milanówku ogłoszono zakaz chodzenia z szopką i herodami. (...) O szóstej rano poszedłem na pasterkę.!!!)
W walce o przetrwanie pisarz stara się maksymalnie zagospodarować swój ogródek, uprawiając warzywa (Pracowaliśmy przez cały dzień w ogrodzie.).
W zapiskach Rembeka nie brak i krótkich rozkoszy, kiedy można napalić w żelaznym piecyku (kozie) i... wygrzać się porządnie. Do tych chwil momentów rozkoszy można zaliczyć powtarzające się w zapisach Rembeka chwile, kiedy pito tęgo, aby zapomnieć o rzeczywistości, bowiem podnosiło to ducha w ponure dni okupacyjne. A jak w tych ponurych dniach radziły sobie dzieci? (Dzieci stale są głodne, tak że Maruta, gdy kładziemy się spać w jednym opalanym pokoju, opowiada nam swojego pomysłu bajki o tym, jak mamusia miała służącą, krowę, wielkie ilości mąki razowej, pytlowej itp.).
W zapiski życia codziennego wciąż wplatają się wiadomości o łapankach, egzekucjach ulicznych, obozach koncentracyjnych i torturach na gestapo. Do Milanówka docierają przerażające informacje o tym, co się dzieje na kresach, gdzie 17 września 1939 r. wkroczyła Armia Czerwona (...bolszewicy prześladują Polaków w straszliwy sposób. Żydzi tamtejsi biją i pastwią się za każde słowo wymówione po polsku...)
Czytelnik dowie się z „dziennika” o niektórych wydarzeniach w Milanówku, m.in. o aresztowaniach i wywożeniu młodzieży na roboty do Rzeszy, ale i o pomocy, jakiej np. udzielała potrzebującym Stacja Jedwabnicza, kierowana przez Stanisławę i Henryka Witaczków. (Wieczorem przyszedł do mnie Fagas. Opowiadał, że i jego, i jego żonę chcieli zabrać do Prus, ale ich wyreklamowała stacja jedwabnicza, na której pracują. Z Milanówka wywieziono już podobno do Prus na roboty trzy partie ludzi. Panuje wskutek tego wielka trwoga, zwłaszcza wśród tych, którzy podali się za bezrobotnych. (...) ...przez ostatnie dwie noce odbywały się masowe aresztowania w Milanówku, wywieziono podobno około 150 osób... (...) I w Grodzisku, i w Milanówku odbywają się ciągłe łapanki po ulicach i po domach. Dziś trwały w Milanówku przez całą noc. (...) W domu Marysieńka opowiadała, że na targ do Milanówka znowu przyjechali Niemcy i bili wszystkich. (...) W Milanówku popłoch i przygnębienie, gdyż przez całą noc i przez cały dzień gestapo wywozi młodzież, podobno w związku z napisami na murach 11 listopada. (...) ...proboszcz powiedział na kazaniu, że niedługo poprawi się los wszystkich. Po tych słowach w kościele rozległ się głośny płacz. (...) ...Polakom nie wolno sprzedać, ani tłuszczu, ani wódki, ani papierosów, ani nawet ziemniaków. Codziennie odbywają się egzekucje pokątnych handlarzy... (...) Mleko tłuste oraz masło są tylko dla Niemców. (...) przy wydawaniu jaj na kartki Polacy dostają po jednej sztuce, a Niemcy po 24...)
I tak dzień po dniu, niekiedy w większych kilkutygodniowych odstępach, Rembek opisuje w swoim „dzienniku” okupacyjną rzeczywistość taką, jaką była. Jest to lektura fascynująca i porównywalna z dziennikami okupacyjnymi takich znakomitych pisarzy, jak Zofia Nałkowska czy Maria Dąbrowska, tak czy inaczej świetnie je uzupełnia.
Można postawić pytanie, czy w opisach Rembeka zawarto rzeczywisty obraz okupacji? Z pewnością Rembek nie mówi całej prawdy, ani o okupacji, ani o sobie. Jest to jednak obraz okupacji bardzo rzetelny. Widział wiele, a że był bacznym obserwatorem rzeczywistości, swoje spostrzeżenia rzetelnie przelał na papier. Żył w tamtym trudnym czasie aktywnie. Pracował jako kelner, handlował mydłem, wódką, damską galanterią, uczył na tajnych kompletach, a ponadto do pewnego stopnia zaangażowany był w działalność podziemną (chociaż nie określa tego dokładnie, jakby z obawy, że zapiski jego trafią w niepowołane ręce!). Ktoś z młodszego pokolenia mógłby powiedzieć, że jest w tym „dzienniku” zbyt wiele może mało istotnych drobiazgów, ale przecież te pozornie drobne sprawy decydowały o utrzymaniu się przy życiu, wyżywieniu rodziny (...Zachorowała kura, musiałem ją więc zabić.) Być może to ta kura, które nie zniesie jajka dla rodziny Rembeka.
*
Po wojnie Rembek sprzedał swój dom w Milanówku i wraz z rodziną przeniósł się do W-wy, gdzie usiłował pisać i publikować swoje prace. Niestety, bez większego powodzenia, bowiem realistyczne przedstawienie wojny polsko-bolszewickiej i bezkompromisowa postawa ideowa zamknęły mu drogę do wydawnictw. Na utrzymanie zarabiał wewnętrznymi recenzjami i tłumaczeniami z francuskiego i rosyjskiego w wydawnictwie „PAX”. Tomasz Zbigniew Zapert w „Rzeczpospolitej” (2-3.04.2000 r.) pisał:
„Jeszcze nie umilkły działa, kiedy Rembek nieoczekiwanie otrzymał propozycję pracy korespondenta wojennego. Stosowne pismo w tej sprawie nadesłał 12 kwietnia 1945 roku do szefa Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego płk. Wiktora Grosza redaktor naczelny ówczesnego dziennika „Rzeczpospolita” mjr Jerzy Borejsza. Zgodnie z instrukcją Naczelnego Wodza Marszałka Roli-Żymierskiego proszę o umundurowanie ob. Rembeka Stanisława i skierowanie go na front w charakterze specjalnego wysłannika naszej gazety. Rembek nie dojechał na front i trudno się dziwić, bowiem zachował się także wysłany trzy tygodnie wcześniej list, podpisany przez mjr. Anatola Fejgina z GZP WP, informujący o braku możliwości skierowania na linię frontu korespondentów gazet cywilnych. Ale tak naprawdę z tych planów nic nie wyszło, gdyż Rembek przebywający w tym czasie w Łodzi zwyczajnie nie wyraził ochoty na jakąkolwiek współpracę z komunistami.
Nic dziwnego, że znakomity pisarz znalazł się „na cenzurowanym”.

Gdy wydawało się, że rok 1956 przyniesie przełom i przed pisarzem szeroko otworzą się progi wydawnictw, okazało się że w PRL-u nie było to takie proste. Udało się jednak wznowić wydaną tuż po wojnie w 1945 r. powieść „Wyrok na Franciszka Kłosa” (II wyd. 1956), według której znacznie później A. Wajda nakręcił film pod tym samym tytułem. Warto wiedzieć, że akcja tej powieści, która jest swego rodzaju studium zdrady i okupacyjnej postawy małomiasteczkowej społeczności rozgrywa się w Grodzisku Maz. i jest oparta na autentycznych wydarzeniach, które Rembek odnotował także w swoim „Dzienniku okupacyjnym”. Książkę tę zalicza się do najlepszych powieści w polskiej literaturze o okupacji niemieckiej[3].
 
W 1956 r. ukazały się opowiadania „Ballada o wzgardliwym wisielcu oraz dwie gawędy styczniowe” (1956), które posłużyły jako materiał do scenariusza filmu pt. „Szwadron”, nakręconego przez Juliusza Machulskiego z Januszem Gajosem i Radosławem Pazurą w rolach głównych, filmu w ocenie wielu krytyków znakomitego. I ten właśnie film, ukazujący powstanie styczniowe oczami carskiego oficera, wyświetlono w milanowskim MOK-u w 2004 r. na zakończenie „Wieczoru z Rembekiem”, zorganizowanego z udziałem członków rodziny (córki – Maruty Stępniewskiej i jej męża – Karola) oraz wydawców jego książek (Maryli i Grzegorza Łatuszyńskich)[4].
Imprezie towarzyszył kiermasz wszystkich dostępnych na rynku książek Rembeka, a wśród nich znalazły się „Przemoc i szabla” (powieść o twórcy naszego hymnu narodowego J. Wybickim) i najnowszy tom prozy Rembeka „Cygaro Churchilla”. W tej ostatniej książce zamieszczono kilka opowiadań, publikowanych w latach międzywojennych głównie w „Robotniku”, opowiadanie o agonii powstania styczniowego, kilka nigdzie nie zamieszczonych wcześniej opowiadań, m.in. z wojny polsko-bolszewickiej, fragmenty niezrealizowanych zamysłów powieściowych oraz kilka opowiadań okupacyjnych i „zapisków wrześniowych” – jak je nazwali wydawcy – które z punktu widzenia czytelnika milanowskiego mają szczególne znaczenie.
„Zapiski” zawarte w książce „Cygaro Churchilla” ukazują wrzesień 1939 r., pierwsze chwile wojny i realizację rozkazu płk. Umiastowskiego[5], nakazującego ewakuację na wschód wszystkich mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Są to zapiski autobiograficzne, a więc wraz z Rembekiem i jego przyjaciółmi, czy znajomymi ewakuujemy się z Milanówka, po drodze doświadczając okrucieństw rozpoczynającej się wojny, co pisarz czyni mając szczególne poczucie odpowiedzialności za los ludzi, z którymi wyrusza (...muszę pełnić swoją rolę dowódcy...). Baczny obserwator wydarzeń, jakim był pisarz, rejestruje z niezwykłą drobiazgowością to co się wokół niego dzieje – naloty bombowców, reakcje ludności cywilnej, budowę barykad, brak zdecydowania ze strony odpowiedzialnych za obronę wojskowych, rozgoryczenie ludności, poczucie bezsilności, rosnący chaos – wszystko to przeplatane wartkim dialogiem. I tak aż do kapitulacji i powrotu do Milanówka.   
Kończąc zachęcam czytelników tej publikacji, a zwłaszcza mieszkańców Milanówka, do sięgnięcia po książki Stanisława Rembeka. Nie jest ich wiele, ale zachęcają do uczciwej służby dla Ojczyzny.
 
Fragment książki Andrzeja Pettyna - prezesa Towarzystwa Miłośników Milanówka, nadesłany przez autora
 
[1] Wszystkie cytaty pochodzą z „Dziennika okupacyjnego” Stanisława Rembeka, Oficyna Wydawnicza „Agawa”, wyd. I, W-wa 2000; adres: Al. Niepodległości 15/8, 02-653; tel. 847-36-54.
[2] Żona Stanisława Rembeka.
[3] Wydana w 1947 r. w prywatnym wydawnictwie Kuthana – przez cały czas istnienia PRL-u była przemilczana i spychana na margines – (przyp. A.P.).
[4] Wszystkie książki St. Rembeka można nabyć bezpośrednio u wydawcy: Oficyna Wydawnicza AGAWA, Al. Niepodległości 15/8, 02-653 Warszawa, tel./fax: (0-22) 847-36-54; e-mail: agawaow @polbox.com; strona w internecie: http://www.polbox.com/a/agawaow
[5] Ten sam rozkaz wspomina Zenon Mięsowski w swoich wspomnieniach w tej książce zatytułowanych „Milanówek przed i po wybuchu wojny”. W książce „Milanówek – Mały Londyn” opisał je Ryszard Witkowski („Widziałem tę defiladę” s. 220).
Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: