Byłam na ul. Rososzańskiej…

Podczas spotkania w dniu 25 września br. z mieszkańcami okręgu nr 9, zorganizowanego z inicjatywy radnego Krzysztofa Ołpińskiego, Burmistrz Piotr Remiszewski obiecał mieszkańcom ul. Rososzańskiej w Milanówku, że ulicę tę wyremontuje do końca kadencji. Z tego, co mi przekazano (rozmawiałam z dwoma osobami), nie było mowy ani o asfalcie ani innej metodzie remontu, a ulica Dembowskiej, na której położono asfalt, była jedynie przykładem pomyślnie zakończonego remontu drogi przy zastosowaniu nowych technologii. To spowodowało, że już w dniu 28 września do Urzędu Miasta trafiła interpelacja radnej Janiny Moławy.

W interpelacji radna pyta burmistrza, czy prawdą jest, że dał taką obietnicę mieszkańcom (wyasfaltowanie ulicy) i twierdzi, że w świetle zapisów zawartych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego (MPZP) Wschód 1 i Wschód 2, remont tej ulicy jest niemożliwy, gdyż w ulicy rosną zabytkowe kasztanowce (Aleja Kasztanowa). Sprawdziłam. Plany te były zatwierdzone uchwałami Rady Miasta 110 i 111 w dniu 24 listopada 2011 r. i w uchwale jest ustalony teren ochronny dla kasztanowców wynoszący 15 m i zakaz wykonywania w tej strefie prac ziemnych trwale zniekształcających rzeźbę terenu.

Nie wiem, czy pani radna była na ul. Rososzańskiej i czy widziała trwale odkształconą jezdnię tej ulicy przez samochody wożące ziemię na jedną z działek znajdujących się przy drodze odchodzącej od ul. Rososzańskiej (tę sprawę w trakcie spotkania poruszali mieszkańcy). Szkoda, że na to nie zwróciła uwagi w swojej interpelacji, a przecież ziemia spoza działki, w świetle obowiązujących przepisów, jest odpadem i z pewnością ciężkie samochody z ziemią miały negatywny wpływ na korzenie kasztanowców.

Czytelników, którzy nie wiedzą, gdzie znajduje się ul. Rososzańska informuję, że odchodzi ona od ul. Królewskiej przy stacji Orlenu i dochodzi do torów PKP. Jej całkowita długość to ok. 670 m, przy czym zabudowa (domy jednorodzinne) rozpoczyna się od ul. Polnej (ok. 100 m od ul. Królewskiej), zaś pierwsze kasztanowce rosną w odległości ok. 270 m od ul. Królewskiej. Zgodnie z MPZP ul. Rososzańska w połowie (pierwszy odcinek od Królewskiej) jest drogą dojazdową publiczną, a w połowie ciągiem pieszo-jezdnym. Jeśli zaś chodzi o zabytkowe kasztanowce, to 2 z 13 są w bardzo złym stanie. Nie jest to temat obcy radnej, przed której domem nie tak dawno wycięto 2 kasztanowce. Tereny przy ul. Rososzańskiej są przeznaczone pod budownictwo jednorodzinne i usługi. Czy w tej sytuacji można się dziwić Burmistrzowi Piotrowi Remiszewskiemu, że obiecał mieszkańcom remont ulicy? Przecież położenie płyt ekologicznych, po zasypaniu wielu nierówności (byłam tam i widziałam, że jezdnia jest w okropnym stanie) dodatkowo ochroni korzenie kasztanowców. To oczywiście tylko przykład możliwego sposobu remontu.

Piszę o tym tylko po to, by pokazać walkę toczoną przez radną z burmistrzem. Ważna jest tylko walka, a interes mieszkańców i miasta nie ma żadnego znaczenia. Czy nie szkoda energii na tę walkę? Przecież tę energię można lepiej wykorzystać dla dobra milanowskiej społeczności.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Byłam na ul. Rososzańskiej…


To może Cię zainteresować: