Wczoraj (5 sierpnia) odbyło się posiedzenie Komisji Ładu Przestrzennego i Ochrony Środowiska. Jednym z tematów, nad którym debatowali radni, była zmiana Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego „Turczynek A” (głos zabierali również mieszkańcy, w tym p. Anna Krawczyk ze Stowarzyszenia na Rzecz Miast Ogrodów). Wypowiadali się również radni, którzy (tak twierdzą) nigdy nie widzieli zabytkowych willi na Turczynku, będących własnością Milanówka od 2008 r.

Zabytkowemu „Turczynkowi”, zarówno ja jak i p. Michał Inkielman, poświęciliśmy kilkanaście artykułów. Wypowiadałam się również na temat niszczejących willi podczas Komisji Kultury w dniu  9 maja 2019 (czas nagrania 1:45:46 do 1:58:19). Pamiętam jak na jednej z komisji lub sesji Burmistrz Piotr Remiszewski zapraszał do odwiedzenia willi, a nawet mówił, że z przyjemnością po nich oprowadzi. Czy radni zechcieli skorzystać z propozycji Burmistrza? Czy są w ogóle zainteresowani tymi zabytkowymi willami? Śmiem wątpić. Bo jakim słowem można określić skuteczność ich działania? Radną Jolantę Nowakowską, która podobno nigdy nie widziała tych willi nawet z zewnątrz informuję, że na Brwinowskiej nie ustawiono zasieków uniemożliwiających podejście do willi, a ogrodzono je bo taki był nakaz konserwatora zabytków. Ja tam chodzę raz w miesiącu i informuję ZGKiM o kolejnych zniszczeniach. Na wiele reagują natychmiast.

Poniżej zamieszczamy artykuł, który napisałam w lipcu 2011 r (minęło 9 lat). Czy coś się zmieniło? Czy podjęto jakiekolwiek działania przeciwdziałające postępującej degradacji willi? Może wreszcie warto spojrzeć realnie na szansę ich uratowania i skończyć z mrzonkami. Ten apel kieruję przede wszystkim do radnych, zachęcając ich do przeczytania przed jutrzejszą sesją wspomnianego artykułu. Proszę o zwrócenie uwagi na powołaną w nim (podrozdział – Dlaczego tak się dzieje, pkt.5) wypowiedź nieżyjącego już prof. Zbigniewa Pełczyńskiego, który definiuje 2 modele działania społeczeństwa demokratycznego. Wczoraj podczas posiedzenia komisji mieliśmy przykład tego drugiego, złego modelu. Dochodziło nawet do oskarżeń. 


Dwie piękne, zabytkowe wille z początku XX w, usytuowane w ponad 10-cio hektarowym lesie/parku w Milanówku, na granicy z Brwinowem i Podkową Leśną. Właściwie powinnam napisać, że piękne były kiedyś, bo teraz zarówno park jak i wille są w opłakanym stanie. Odpadające tynki i gzymsy, grzyb na ścianach, okna pozatykane dyktą, rozpadające się piękne tarasy, graffiti na ścianach. Z ogrodzenia nie zostało nic, drzewa w parku są wycinane zimą na opał.

Od momentu, kiedy w 2004 roku wille opuścił szpital, a funkcjonujące w nim oddziały zostały przeniesione do nowo otwartego Szpitala Zachodniego – budynki niszczeją. Początkowo, z mocy ustawy, były własnością powiatu, od 2008 roku ich właścicielem jest miasto Milanówek, poprzez zakup za kwotę 3.000.000 zł.

Koncepcje zagospodarowania obiektu od 7 lat budzą emocje. Obiekt, będący pod ochroną Konserwatora Zabytków i Konserwatora Przyrody, wymaga pilnych i zdecydowanych działań gospodarza, który będzie miał koncepcję jego zagospodarowania, duże fundusze na jego rewitalizację (w granicach 15 – 20 mln. zł) i niemałe na jego utrzymanie.

Patrząc od kilku lat na podejmowane działania, początkowo przez powiat, a później przez miasto Milanówek, zaczęłam zastanawiać się, czy w obecnych uwarunkowaniach prawnych i  finansowych, samorządy są w stanie podołać tak trudnemu, ze względów organizacyjnych, i kosztownemu przedsięwzięciu, po to by tak piękny obiekt mógł dobrze służyć społeczności lokalnej.

Spróbuję podzielić się z Czytelnikami moimi wątpliwościami, mając świadomość, że wiele osób będzie inaczej oceniało przytoczone poniżej fakty.

Turczynek we władaniu powiatu

Powiat nie miał koncepcji zagospodarowania tego obiektu ani, jak sądzę, środków finansowych by ten obiekt utrzymać, dlatego też zrodziła się koncepcja podziału terenu na działki. Informacja o projekcie podziału dotarła do mieszkańców Milanówka, powodując dość szeroko zakrojoną akcję protestacyjną oraz brak zgody konserwatorskiej na podział terenu.

W Milanówku powstało Stowarzyszenie na Rzecz Miast Ogrodów (SnRzMO), które opracowało koncepcję zagospodarowania obiektu z przeznaczeniem na miejsce inicjatyw społecznych, turystyczno – kulturalnych oraz promocji dóbr kultury Mazowsza Zachodniego. Koncepcja nie uzyskała akceptacji władz powiatowych. Po jej prezentacji radnym i zarządowi powiatu uznano, że jest ciekawa ale mało realna ze względów organizacyjnych i finansowych. Zakładała bowiem (domyślnie, bez wyraźnego wskazania), że organizatorem całego przedsięwzięcia będzie powiat i to on  pozyska fundusze na jego realizację.

W tej sytuacji postanowiłam wesprzeć powiat i na własną rękę, wysyłając e-mailem informację o obiekcie do różnych organizacji, głównie związanych z kulturą i sztuką, zaczęłam szukać zainteresowanych zagospodarowaniem obiektu. Zgłosiło się kilka organizacji, w tym najlepiej rokujący Związek Polskich Artystów Plastyków (ZPAP) wraz ze Stowarzyszeniem Łazienki Królewskie, zrzeszającym 16 związków twórczych. Zainteresowani dokonali oględzin obiektu, doszło do spotkania z radnymi powiatowymi wspierającymi mnie w poszukiwaniach inwestora, artyści opracowali koncepcję zagospodarowania obiektu wraz z harmonogramem realizacji prac, następnie zostało zorganizowane spotkanie z organizacjami pozarządowymi oraz zainteresowanymi mieszkańcami Milanówka, na którym były prezentowane 3 koncepcje: Szpitala Zachodniego (działalność rehabilitacyjna) koncepcja  (SnRzMO) oraz koncepcja  ZPAP zakładająca, że w jednej willi będzie siedziba Związku zaś w drugiej będą organizowane wystawy, koncerty, przedstawienia, szkolenia, z szerokim dostępem mieszkańców, zarówno do willi jak i parku, gdzie miały znaleźć się rzeźby z Orońska. Koncepcja artystów uzyskała pisemne poparcie organizacji pozarządowych Milanówka, za wyjątkiem SnRzMO. Podobała się również władzom powiatu i zaczęto prowadzić z artystami rozmowy handlowe dotyczące kupna lub dzierżawy obiektu. Niestety, ZPAP uważał, że przy tak kosztownych inwestycjach, które musi ponieść i koncepcji zakładającej udostępnienie parku i jednej z willi mieszkańcom powiatu – obiekt powinien być im przekazany za symboliczną złotówkę. Takiej propozycji, władze powiatu, mające duże potrzeby finansowe związane z budową i remontem dróg – nie zaakceptowały i rozmowy z ZPAP zakończyły się. W trakcie trwających ok. 3 miesięcy rozmów, Prezes ZPAP otrzymywał telefony z pogróżkami, a SnRzMO przekazało władzom powiatu i Milanówka pismo, z którego wynikało,  że ZPAP jest niewiarygodny, gdyż wszedł w konflikt z jednym z konserwatorów zabytków. Ot, takie nasze lokalne piekiełko. Nie udało się również zainteresować Turczynkiem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (rządy PiS-u). Kilku radnych , w tym radni z PiS, skierowało do Ministra Kultury pismo w tej sprawie, nie uzyskując, mimo  interwencji i wizyt w ministerstwie - żadnej odpowiedzi.

Mając na uwadze fakt, że w Milanówku mieszka wielu przedstawicieli nauki, kultury i sztuki oraz, że działa tu prężnie kilka organizacji pozarządowych, wydawało mi się, podobnie jak kilku  radnym powiatowym, że Milanówek ma większe szanse niż powiat, na opracowanie atrakcyjnej koncepcji zagospodarowania obiektu i pozyskanie środków zewnętrznych na jego rewitalizację, dzięki czemu mieszkańcy miasta – ogrodu uzyskają szerszy dostęp do dóbr kultury i  do jedynego w tym mieście większego obszaru leśnego, nie stanowiącego własności prywatnej. Do naszego pomysłu udało się przekonać milanowskich radnych oraz wszystkich radnych powiatowych, z których pierwsi podjęli uchwałę o zakupie obiektu (grudzień 2007) zaś drudzy o jego sprzedaży za kwotę 3 mln. zł, płatną w 3 ratach. Trzeba podkreślić, że burmistrz Milanówka Jerzy Wysocki cały czas był przeciwny nabyciu tego obiektu. Tłumaczył, że miasto w chwili obecnej nie będzie mogło wygospodarować środków finansowych na jego remont i zagospodarowanie.

Turczynek własnością Milanówka

W maju 2008 roku podpisano akt notarialny i Milanówek stał się właścicielem nieruchomości Turczynek.

We wrześniu 2008 roku, na zlecenie burmistrza sporządzono wykaz prac koniecznych do wykonania, w celu  zabezpieczenia obiektu przed postępującą degradacją. W miesiącach wrzesień – listopad tego roku wykonano zalecenia mykologiczne, zabezpieczono konstrukcje dachowe przed rozwojem szkodników drewna, wyczyszczono, naprawiono, częściowo wymieniono rynny i przedłużono rynny spustowe, zabezpieczono okna, drzwi oraz pokrycie dachowe, podstemplowano schody wewnętrzne.

W 2009 roku podjęto próby pozyskania inwestora strategicznego, który na zasadach współpracy z Miastem zapewniłby finansowanie remontu i funkcjonowania  obiektu, z jednoczesnym częściowym udostępnieniu go mieszkańcom, oraz dokonano wstępnej analizy form organizacyjno-prawnych takiej współpracy. Podczas Sesji Rady Miasta w dniu 18 grudnia 2009 roku, przedstawiciele 3 podmiotów zainteresowanych Turczynkiem, przedstawili oferty zagospodarowania obiektu, proponując zawiązanie spółki z Miastem. Na posiedzeniu Komisji Kultury poprzedzającej Sesję, Stowarzyszenie na Rzecz Miast Ogrodów wyraziło oburzenie, że jego koncepcja nie jest brana pod uwagę, stwierdziło, że potrzebuje czasu na aktualizację koncepcji. Rozpoczęła się „mało kulturalna” dyskusja. Przedstawiciele różnych organizacji pozarządowych zaczęli zgłaszać, słownie, mało realistyczne koncepcje. Należy zaznaczyć, że mimo iż przedstawiciele tych organizacji wiedzieli, że miasto szuka inwestora, to nie przedstawili wcześniej żadnej pisemnej koncepcji.

Ze zdziwieniem i przerażeniem patrzyłam na styl prowadzonej dyskusji i doszłam do przekonania, że w takiej atmosferze nie da się podjąć żadnej sensownej decyzji, mającej na celu uratowanie tego pięknego obiektu. Ujawniło się typowe chciejstwo. Przestało się liczyć uratowanie obiektu. Ważniejsze były ambicje, pogląd że nasza koncepcja najlepsza, a najważniejsze by obiekt był nasz, milanowski. To, że bez pilnych, kosztownych działań obiekt ulegnie zniszczeniu – nie było już takie ważne.

W tej sytuacji zdecydowałam się wystosować do radnych pismo, w którym sugerowałam, że w celu ratowania Turczynka należy go sprzedać, a nie wchodzić w spółki, w których miasto w stosunkowo krótkim czasie stanie się mniejszościowym udziałowcem i obiekt praktycznie będzie przekazany spółce „w prezencie”. Domagałam się również pilnego opracowania planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Pismo wręczyłam każdemu radnemu i przekazałam do wiadomości Burmistrzowi. Wielu radnych, w tym radni opozycyjni, w kuluarach zgadzało się ze mną, jednak na Sesji w dniu 5 marca 2010, radni nie podjęli żadnej wiążącej decyzji dotyczącej losów Turczynka, przy jednoczesnym zastrzeżeniu tymczasowego zaniechania sprzedaży i daniu „zielonego światła” SnRzMO dla próby pozyskania środków zewnętrznych na sfinansowanie koncepcji Stowarzyszenia.

W dniu 15 marca 2010 SnRzMO wystosowało do radnych pismo, w którym  domagało się „bezwarunkowego półrocznego zawieszenia wszelkich działań, które mogłyby doprowadzić do zmiany stanu własnościowego nieruchomości”, upoważnienia do dokonywania ustaleń z możliwością powoływania się na zainteresowanie władz miasta realizacją koncepcji. W piśmie znajduje się ponadto stwierdzenie „Bardzo chcielibyśmy powiadomić wyborców o wsparciu władz miasta dla inicjatyw społecznych a nie o jego ewentualnym zaniechaniu”. Tak oto Turczynek stał się kartą przetargową w zbliżających się wyborach samorządowych, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że dla radnych ważniejszy jest sukces wyborczy niż ratowanie zabytku.

We wrześniu 2010 roku Miasto wraz z SnRzMO opracowało projekt pn. „Rewaloryzacja i adaptacja zabytkowych willi Turczynek w Milanówku wraz z otoczeniem na Centrum Miast-Ogrodów, miejsce inicjatyw społecznych, turystyczno-kulturalnych i promocji dóbr kultury Mazowsza Zachodniego” i zgłosiło go do umieszczenia w Indykatywnym Wykazie Indywidualnych Projektów Kluczowych dla RPO WM 2007 -2013. Niestety projekt ten, decyzją Urzędu Marszałkowskiego z dnia 21 grudnia 2010, nie został skierowany do konsultacji społecznych, w celu wpisania go do wspomnianego wykazu.

Prawie nikt nie wierzył w sukces projektu. Było to typowe działanie na zwłokę. Nikt, przed wyborami i to zarówno Burmistrz, jak i radni – nie chciał podjąć trudnej decyzji o sprzedaży obiektu. Nie przystąpiono również do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego terenu Turczynka.

W tzw. międzyczasie Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków wystosował do Burmistrza 3 pisma , w których zalecał: ogrodzenie działki, przedstawienie zamierzeń Gminy dotyczących nieruchomości oraz harmonogramu i zakresu prac konserwatorsko – budowlanych. Żadnego z powyższych zaleceń, ze względów finansowych, nie wykonano.

W dniu 10 marca 2011 roku Burmistrz Jerzy Wysocki zwrócił się do Przewodniczącej RM ze stanowiskiem w sprawie nieruchomości „Turczynek”, w którym napisał między innymi:       „…w kontekście trudnej sytuacji budżetu Miasta i kryzysu finansów państwa, utrudniającego funkcjonowanie samorządu (wprowadzenie przepisów „ostrożnościowych” przez Ministra Finansów, dotyczących ograniczenia możliwości zadłużenia się przez samorządy) uważam, że sprzedaż obiektu jest jedynym rozwiązaniem, które z jednej strony pozwoli na zmniejszenie zadłużenia Miasta, poprzez częściową spłatę kredytów i pożyczek, a z drugiej strony może sprawić, że nieruchomość Turczynek powróci do pierwotnej świetności”.

Dopiero po tym piśmie, na kwietniowej Sesji RM podjęła uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu „Turczynek”. Od mojego pisma, w którym domagałam się przystąpienia do opracowania tego planu minęło 15 miesięcy.

Chcąc dobrze przygotować radnych do podjęcia tej ważnej i kontrowersyjnej decyzji, Burmistrz skierował do Przewodniczącej Rady Miasta, w dniu 24 maja 2011 roku pismo, w którym przedstawił bardzo szczegółowe informacji dotyczące procedury sprzedaży i procedury związanej z opracowaniem planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu Turczynka.

Na prawie wszystkich komisjach, poprzedzających czerwcową Sesję RM, w programie której było między innymi podjęcie uchwały o sprzedaży Turczynka, SnRzMO oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych, zgłaszali kolejne ustne koncepcje zagospodarowania obiektu, twierdząc, że sąsiednie miasta tj Brwinów i Podkowa Leśna, a także powiat są gotowe wesprzeć Milanówek w zagospodarowaniu obiektu, a ponadto, że brak planu zagospodarowania przestrzennego stanowi zagrożenie dla obiektu.

W trakcie rozmowy z Burmistrzem Jerzym Wysockim, już po podjęciu uchwały o sprzedaży Turczynka, spytałam, czy sąsiednie gminy lub powiat zwróciły się z jakąkolwiek propozycją dotyczącą wspólnego zagospodarowania obiektu? i czy realną koncepcję zagospodarowania obiektu przedstawiła jakakolwiek organizacja pozarządowa? Na żadne z tych pytań nie otrzymałam odpowiedzi twierdzącej.

Na Sesji w dniu 28 czerwca 2011 radni podjęli uchwałę o sprzedaży obiektu: 8 głosów „za”, 6 głosów „przeciw” i 1 głos „wstrzymuję się”. Ponadto zdecydowali, że max. rabat udzielony kupującemu nie może być wyższy niż 10% kwoty wyceny obiektu. Wynik głosowania nie zaskoczył mnie. Od dłuższego czasu odnosiłam wrażenie, i moje zdanie podziela wielu mieszkańców Milanówka, że Turczynek stał się jednym z narzędzi walki opozycji z Burmistrzem.

Jaki będzie dalszy scenariusz?  

Z informacji zawartych we wcześniej wspomnianym piśmie Burmistrza z dnia 24 maja 2011 wynika, że należy opracować warunki przetargu na sprzedaż obiektu,  ustalić skład komisji przetargowej, ustalić termin przetargu, zgromadzić odpowiednie dokumenty (wypis z ewidencji gruntu, odpis z księgi wieczystej), przeprowadzić przetarg, przygotować protokół z przetargu i podpisać umowę sprzedaży.

 Równolegle z procedurami związanymi ze sprzedażą, będą uruchomione procedury związane z opracowaniem planu zagospodarowania przestrzennego terenu Turczynek. Z czasochłonności tych procedur wynika, że optymistyczny termin ich zakończenia to grudzień 2012 .

Obecnie miasto posiada kilka ofert kupna. Na ile są one poważne i na ile zamierzenia inwestorów dotyczące prowadzonej w Turczynku działalności są zgodne z obowiązującym Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Milanówka, dopuszczającym na tym terenie realizację: hoteli, obiektów kongresowo-konferencyjnych z zapleczem gastronomicznym, ośrodków sportowo-rekreacyjnych, centrów odnowy biologicznej i innych o podobnym przeznaczeniu – wykaże przetarg.

Czy brak planu zagospodarowania przestrzennego jest bardzo niebezpieczny? W przypadku braku takiego planu, wiążące są ustalenia zawarte w decyzji o warunkach zabudowy wydanej w oparciu o przepisy ustawy o Planowaniu i Zagospodarowaniu Przestrzennym. Rozstrzygnięcie nie jest uzależnione od Studium, lecz od istniejącej zabudowy w obszarze analizowanym. Tak więc pewne niebezpieczeństwo istnieje. O wiele bardziej komfortowa sytuacja byłaby i to dla obu stron transakcji, by taki plan istniał.

Ze względu na charakter obiektu, decyzja o warunkach zabudowy wydawana jest po wcześniejszym uzgodnieniu między innymi z: Mazowieckim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska oraz Regionalnym Dyrektorem Lasów Państwowych.

Mam nadzieję, że warunki przetargu zostaną tak opracowane, by ewentualny przyszły inwestor udokumentował swoją wiarygodność finansową (nie tylko), po to by nie okazało się, że na zakup fundusze ma, ale na remont obiektu już nie i obiekt będzie dalej niszczał. Przy najlepiej opracowanych warunkach przetargu, 100% pewności mieć jednak nie można. Nie można mieć również pewności, że obiekt zostanie sprzedany w pierwszym przetargu i że uda się uzyskać oczekiwaną kwotę. W dniu 16 maja rzeczoznawca majątkowy wycenił obiekt  na kwotę 8 774 000 zł., a Rada Miasta wyraziła zgodę na 10% rabat od tej kwoty.

„Dobre rady” Marszałka Adama Struzika

W dniu 16 lipca, w Gazecie Wyborczej ukazała się wywiad Tomasza Urzykowskiego z Marszałkiem Adamem Struzikiem. Z wywiadu dowiadujemy się, że samorząd województwa przeznaczył 160 mln zł na rewitalizację miast na Mazowszu. Pieniądze te będą przyznawane w formie zwrotnej pożyczki. W operacji bierze udział Europejski Bank Inwestycyjny. Pożyczka będzie pokrywała 70 % wartości inwestycji z terminem spłaty 20 lat. Jest to nowa forma pomocy Unii Europejskiej i na nią teraz Unia będzie stawiała. Chodzi o to, żeby dawać wędkę, a nie rybę - mówił  marszałek województwa Adam Struzik, podpisując umowę z Eugenio Leanzą z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI).

Scenariusz jest następujący: samorząd Mazowsza przekaże część unijnych pieniędzy, którymi dysponuje - 160 mln zł - do prowadzonego przez EBI Funduszu Powierniczego JESSICA (z ang. Join European Suport for Sustainable Investment in City Areas). Stąd środki te trafią do funduszy celowych na odnawianie kamienic, renowację miejskich rynków i skwerów, rewitalizację terenów poprzemysłowych i przystosowanie opuszczonych fabryk do nowych funkcji, termoizolację budynków i wymianę oświetlenia na bardziej energooszczędne. Jako przykład inwestycji, która mogłaby otrzymać wsparcie pożyczką z funduszu JESSICA, marszałek Struzik podał zespół willowo-parkowy Turczynek na terenie Milanówka.

Pamiętając, że zaledwie przed kilku miesiącami Marszałek odrzucił wniosek miasta na sfinansowanie rewitalizacji Turczynka ze środków UE  i mając świadomość, że dobrze zna sytuację finansową miasta, które w chwili obecnej nie ma środków na wkład własny ani też środków na spłatę pożyczki – przykład podany przez Marszałka Struzika, delikatnie mówiąc, wydaje się niezbyt dobrze dobrany.

Czy samorządy są w stanie  poradzić sobie z ratowaniem zabytków typu Turczynek?

Po podaniu wielu faktów z ponad 7 – letniej historii prób zagospodarowania Turczynka przez samorządy, prób które miały na celu zachować ten piękny obiekt po to, by dobrze służył   mieszkańcom powiatu – z przykrością odpowiadam na to pytanie – samorządy mają niewielkie szanse. Być może niektórym  udaje się, ale na pytanie czy na terenie Mazowsza jakiemuś samorządowi udało się to z obiektem tej wielkości co Turczynek, które zadałam osobom związanym z ochroną zabytków, nie uzyskuję odpowiedzi twierdzącej. Wprost przeciwnie, padają przykłady obiektów zabytkowych, które podobnie jak Turczynek – stoją i niszczeją.

Dlaczego tak się dzieje:

  1. Trudna sytuacja finansowa gmin. Ogromne środki finansowe pochłania infrastruktura (wodociągi, kanalizacja, urządzenia melioracyjne). Przy zmniejszonych wpływach z PIT-ów i wpłatach na tzw. „Janosikowe”, przy ograniczaniu dotacji państwa na zadania przekazywane gminom, coraz mniej środków pozostaje na inne cele. Sytuację komplikuje jeszcze niestabilne prawo. Szczególnie trudną sytuację mają miasta- ogrody, które na swoim terenie nie mają przemysłu.
  2. Urzędy gminne nie są przygotowane od strony organizacyjnej do prowadzenia tak skomplikowanych przedsięwzięć.
  3. Radnym –władza uchwałodawcza - brakuje odpowiedniej wiedzy, a ponadto nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za podejmowane decyzje:
    1. W okresie kampanii wyborczej nie organizuje się spotkań kandydatów na radnych z mieszkańcami. Mieszkańcy nie maja szansy poznać radnych, ich wiedzy, doświadczeń zawodowych, osobowości. Przy słabej wiedzy o funkcjonowaniu samorządów lokalnych, oddają głos na tego, który posługuje się bardziej chwytliwymi, populistycznymi hasłami.
    2. Brak odpowiedniej wiedzy merytorycznej radnych, a często i dobrej woli powoduje, że radni boją się podejmowania trudnych decyzji, odwlekając je w czasie. Często nie mając własnego zdania, są narzędziem w rękach różnych grup nacisku, które próbują załatwiać swoje partykularne interesy, sprzeczne z interesem miasta i jego mieszkańców.
    3. Słabi merytorycznie radni nie są partnerami dla burmistrza w zarządzaniu miastem, nie występują z inicjatywami uchwałodawczymi. Skupiają się głównie na kontroli, krytyce, a często i na niekorzystnej dla miasta walce.
    4. Procedury związane z podejmowaniem decyzji są wielostopniowe i czasochłonne, a działaniom brakuje operatywności.
    5. 4-letnia kadencyjność radnych powoduje, że radni, często zainteresowani dietami, skupiają się na walce o głosy wyborców ze swoich okręgów, nie zwracając uwagi na problemy związane z funkcjonowaniem innych rejonów miasta lub też całego miasta.
  4. Burmistrz – władza wykonawcza – moim zdaniem powinien być wybierany w konkursie, co oczywiście przy obecnych uregulowaniach prawnych jest niemożliwe:
    1. 4-letnia kadencyjność i fakt wybierania przez mieszkańców, wiąże się również z podejmowaniem działań mających na celu przypodobanie się przyszłym wyborcom i unikaniem podejmowania kontrowersyjnych decyzji.
    2. Korzystanie ze sponsoringu, przy organizacji różnego rodzaju imprez, powoduje „moralne” uzależnienie od sponsorów, które nie zawsze dobrze służy miastu.
  5. Organizacje pozarządowe – w jednym z wcześniejszych artykułów przytaczałam charakterystykę 2 modeli społeczeństwa demokratycznego, podaną przez prof. Zbigniewa Pełczyńskiego na grodziskiej konferencji. W przypadku pierwszego modelu jest to społeczeństwo, które dąży do władzy, chce współdziałać, społeczeństwo, w którym obywatele gremialnie uczestniczą w wyborach. W drugim modelu, społeczeństwo jest nieufnie nastawione do władzy, stara się obronić pluralizm społeczny poprzez powoływanie wielu organizacji pozarządowych, obywatele w niewielkim stopniu uczestniczą w wyborach. W przypadku Milanówka funkcjonuje właśnie ten drugi model. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich organizacji. Są takie, które współpracują z burmistrzem, nawet wówczas kiedy mają krytyczny stosunek do pewnych podejmowanych przez niego decyzji. Jest to krytyka twórcza. Niestety są i takie, które skupiają się wyłącznie na krytyce, a nawet na walce. Organizacje nie potrafią ze sobą współdziałać (są wyjątki), podchodzą bardzo ambicjonalnie do swoich pomysłów, mieszkańców o innych poglądach traktują jak wrogów. Nie potrafią prowadzić twórczej dyskusji.

Szanowni Czytelnicy, mam nadzieję, że w komentarzach, a być może i w artykułach podzielicie się z nami swoimi przemyśleniami na ten temat.

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: