Karetka z ratownikiem bez lekarza

Zawód ratownik medyczny jest nową profesją i wymaga szkoleń osób, które będą pełnić tę funkcję, aby sprostać standardom zapisanym w ustawie. Dotąd w zespole ratunkowym karetki pogotowia był lekarz. Czy ratownik medyczny jest w stanie skutecznie go zastąpić? Czy zmienia to zakres wykorzystania pomocy medycznej pogotowia? Co tak naprawdę proponuje nowa ustawa w zakresie ratunkowej pomocy medycznej? O wypowiedź poprosiliśmy Grzegorza Riemera – dyrektora pogotowia ratunkowego w Grodzisku Mazowieckim.

Sprawą najbardziej istotną dla pacjentów jest zakres kwalifikacji zawodowych i odpowiedzialności ratowników medycznych. Według wice ministra zdrowia Jarosława Pinkasa, założenia ustawy na razie się sprawdzają...
W środowisku medycznym i wśród pacjentów jest jednak pewien niepokój. Dyrektorzy stacji pogotowia ratunkowego podkreślają, że karetki pogotowia muszą przestać być przychodniami na kółkach i powinny docierać tylko do tych pacjentów, których życie i zdrowie jest zagrożone. W tym zakresie ratownik medyczny ich zdaniem wystarczy, aby po wykonaniu najważniejszych czynności ratunkowych, przekazać pacjenta do dalszego specjalistycznego leczenia w szpitalu.
Ustawa zdaniem wielu zminimalizuje nieuzasadnione wezwania karetek pogotowia, ale trudno dziwić się pacjentowi, przyzwyczajonemu przez lata do wzywania karetki w razie pogorszenia stanu zdrowia, że chciałby widzieć lekarza w zespole medycznym. Ratownik nie może wypisywać recept, choć zgodnie z ustawą może samodzielnie wykonać 28 różnych czynności medycznych i podać 18 rodzajów leków.

Rozmowa z Grzegorzem Riemerem - dyrektorem pogotowia ratunkowego w Grodzisku Mazowieckim:

Obiektywna Gazeta Internetowa: Jak Pan ocenia nową ustawę o Państwowym Ratownictwie Medycznym i funkcje ratownika medycznego oraz fakt, że ratownik medyczny ma zastępować lekarza przynajmniej w części wypadków? Jakie będą skutki tej ustawy?

Grzegorz Riemer: Zadaniem ratowników medycznych będzie udzielnie pierwszej pomocy. Wprowadzenie ratownika medycznego do karetki może być problemem w tym sensie, że ustawa o ratownictwie wprowadza zespoły podstawowe z ratownikami medycznymi. Zanim ustalone zostaną pewne standardy, będzie to problem dla wszystkich. Dla pacjentów, dla pogotowia, dla podstawowej opieki zdrowotnej, dla szpitali. Ponieważ ratownicy nie są od wykonywania diagnostyki różnicowej. Oni mają rozpoznać stan zagrożenia życia, zabezpieczyć pacjenta, przewieźć go do szpitala. Czy to jest dobrze, czy złe? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Takie zespoły funkcjonują w bardziej cywilizowanych krajach Europy i tam to działa. Ale tam też inaczej działa lekarz podstawowej opieki zdrowotnej niż w Polsce. Wydaje mi się, że nim się to jakoś ułoży, będzie jednak szereg problemów.
Ratownik przyjedzie – wysłucha i zabierze pacjenta do szpitala. A pacjent będzie miał kłopot, bo oczekiwał porady lekarskiej w domu. Pamiętajmy, że ratownik nie jest od udzielania porad medycznych.

O: Zamierza Pan w swoim pogotowiu utworzyć takie zespoły ratunkowe?

GR: W Grodzisku ruszą pilotażowo w lutym zespoły podstawowe. Chcę się zorientować, jak to będzie wyglądało. Będą ratownicy 1 i 2 stopnia, według mojego podziału firmowego. Jeśli się to sprawdzi, to w marcu będziemy mieli pierwszy zespół podstawowy już na stałe na zasadzie spełnienia standardu 2007.

O: Czy tworzenie zespołów jedyne z ratownikami medycznymi nie odbierze chleba lekarzom zatrudnionym w pogotowiu?

GR: Myślę, że nie. Dla doktorów jest dużo miejsc pracy, a poza tym lekarze masowo wyjeżdżają zagranicę. Takie są realia ekonomiczne. Ja obserwuję to, że wśród personelu medycznego są pierwsze oznaki braków.

O: W niektórych województwach, tam gdzie powstają zespoły z ratownikami a nie lekarzami, NFZ obniżył wycenę stawek i oferuje niższe kontrakty...

GR: Nie zgadzam się z tym. Jeśli mówmy tu o niższych wydatkach i niższych kosztach ludzkich, to są to naprawdę niewielkie pieniądze. Nie zapominajmy, że polska służba zdrowia kuleje pod wieloma względami, nie tylko kadrowymi, co widać ostatnio, ale przede wszystkim sprzętowymi. Te pieniądze, które się uda zaoszczędzić, można wydać na nowy sprzęt ratowniczy w przypadku pogotowia. To będą dodatkowe środki finansowe, żeby wymienić np. karetki na nowe, bo wielu miejscach jeżdżą, nie obrażając nikogo – zabytki.

O: Co Pan sądzi o odpowiedzialności zawodowej ratowników, bo lekarzami oni nie są? Mają jednak większe uprawnienia niż pielęgniarki medyczne. Jaki będzie zakres odpowiedzialności ratownika?

GR: Kwestia rzemiosła pielęgniarskiego polega na tym, że Naczelna Izba Pielęgniarska przegapiła pewne rzeczy i niebawem pojawi się nowelizacja, która to niedopatrzenie prawne ma naprawić. Są konsultacje społeczne.
Ratownik medyczny to jest jednak inna funkcja niż pielęgniarka. Niemniej kompetencje obydwu zawodów w sposób znaczny, przynajmniej w pogotowiu ratunkowym, nakładają się na siebie. Pielęgniarka, która ma wykształcenie pielęgniarskie, kursy doskonalące i licencjat z ratownictwa medycznego należy już do górnej półki pracowników medycznych. Osoba taka za marne pieniądze nie będzie się wysuwała przed szereg ze swoimi wiadomościami i umiejętnościami.

O: Ratownicy dopiero doszkalają się w zakresie ratownictwa, o którym mówi ustawa. Kto będzie ponosił odpowiedzialność, jeśli ratownik popełni błąd? On sam czy kierownik stacji pogotowia, w której ratownik jest zatrudniony?

GR: Za błędy w postępowaniu medycznym odpowiada osoba decydująca w danym momencie. Tak jest w zawodzie lekarza, który ma prawo zasięgać konsultacji, niemniej dopóki odpowiada on za pacjenta w kwestii badań, konsultacji i odbierania wszelkich opinii, to samodzielnie podejmuje decyzje i w tym sensie jestza niego odpowiedzialny.
Wśród ratowników będzie podobnie. Ratownik nie będzie pozostawiony sobie samemu. Będzie miał w zasięgu lekarza-koordynatora od zespołu specjalistycznego, u którego będzie mógł zasięgnąć opinii w podjęciu decyzji.
W aglomeracjach miejskich to wygląda inaczej, bo mnogość zespołów wyjazdowych jest duża. Natomiast w trudniejszej sytuacji będą ratownicy w tzw. Polsce B, gdzie rozpiętość terenu ratowniczego sięga 50-60 km, a są 2-3 zespoły wyjazdowe.

O: Ale jeśli w zespole wezwanej karetki jest tylko ratownik, z pacjentem coś się dzieje, a ratownik nie ma możliwości zasięgnąć konsultacji, czy pomocy lekarza i popełni błąd – kto za ten błąd odpowie?

GR: Ratownik. Ustawę wspierają dokumenty poboczne określające pewnego rodzaju standardy, nie są one może tak precyzyjne jak np. w Stanach, gdzie jest instrukcja postępowania dla każdego przypadku, ale są pewne standardy postępowania. Rolą jednostki nadrzędnej (w tym przypadku pogotowia) jest omawiać wszelkie sytuacje trudne, wskazywać możliwości i drogi rozwiązania danej sytuacji od strony medycznej. I tak to się ma odbywać.
Błędów nie unikniemy na etapie wprowadzania tej ustawy. Chodzi o to, by zminimalizować ich ryzyko dla pacjenta.

O: Dyspozytor odbiera zgłoszenie i on w pierwszym rzędzie musi zdecydować, czy wyśle karetkę z lekarzem, czy tylko z ratownikiem. A jeśli dokona niewłaściwej oceny?

GR: Rzeczywiście dyspozytor decyduje o tym, jaki zespól ma pojechać. Niestety, odpowiedzialność leży po obu stronach i tego, który odbiera telefon i tego, który dzwoni w sprawie pomocy. Jeśli ten, kto dzwoni mówi - Ja płacę i waszym obowiązkiem jest przyjechać - to wtedy mamy problem.

O: Jak Pana zdaniem pacjenci będą reagować na pogotowie bez lekarza?

GR: Pogotowie nie leczy receptami. Jeśli się ktoś spodziewa, że będzie miał wizytę domową, bo z jakichś powodów nie może się ona odbyć z ramienia podstawowej opieki zdrowotnej, to jest w błędzie. Ratownik medyczny, jeśli uzna za konieczne, to zabierze pacjenta do szpitala. I wyjdą w tym momencie mankamenty funkcjonowania podstawowej opieki zdrowotnej i tym samym obciążony będzie szpital.
Lekarz rodzinny powinien wyjaśniać i edukować pacjenta w sposobie funkcjonowania pomocy medycznej, a nie kwitować wizytę - Jeśli coś się będzie działo, to proszę dzwonić po pogotowie ratunkowe!
Takie instruowanie kończy się tym, że pacjent jest często niepotrzebnie wieziony do szpitala. Nie dlatego, że ma wskazania, lecz dlatego, że konflikt społeczny pomiędzy pogotowiem a pacjentem jest niestety, duży.

O: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Elżbieta Tryburcy

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: