Zdjęcie zamieszczone obok zrobiłam w Teatrze Letnim w piątek, 2. grudnia, podczas spotkania z milanowskimi młodymi twórcami. Wówczas nie znałam jeszcze projektu budżetu miasta na 2012 rok i nie sądziłam, że to zdjęcie wykorzystam do zobrazowania stanu Milanowskiej Kultury. Jak twierdzi dyrektor MCK pani Anna Osiadacz, z opinii fachowca wynika, że instalacja centralnego ogrzewania jest w katastrofalnym stanie i może całkowicie przestać działać. Myślę, że to samo grozi Milanowskiej Kulturze.
Nie wiem, czy Czytelnicy Obiektywnej Gazety Internetowej zdają sobie sprawę z faktu, że Teatr Letni, 100-letni budynek o drewnianej konstrukcji, bez szatni, bez garderoby dla artystów i klimatyzacji, z toaletami do których wchodzi się z niechęcią – jest jedynym obiektem kultury w mieście, nie licząc prywatnej Galerii Ars Longa. Piszę jedyny, bo stojący przed nim, przy samym zjeździe z wiaduktu, zabytkowy budynek Małej Galerii pewnie za chwilę będzie musiał być ponownie zamknięty, gdyż pojawiły się nowe pęknięcia. Zabytkowa willa „Waleria”, którą kupiło miasto przed kilku laty, stoi zamknięta, nieogrzewana, niezabezpieczona przed postępującym niszczeniem. Jak stwierdza w swoim piśmie Wojewódzki Konserwator Zabytków, brak szybkich działań, związanych z rewitalizacją willi, grozi jej całkowitym unicestwieniem. A przecież miało tu powstać Muzeum Jana Szczepkowskiego, Muzeum Milanówka, Muzeum Jedwabiu. Pomarzyć można. Tymczasem rzeźby Jana Szczepkowskiego są przechowywane w budynku Archiwum Akt Nowych, a piękny drewniany ołtarz jego dłuta, wypożyczony Muzeum Tatrzańskiemu, za chwilę wróci i nie będzie wiadomo, co z nim zrobić, bo nie ma miejsca nie tylko na jego ekspozycję, ale nawet na bezpieczne przechowanie.
Od kilku lat z niepokojem obserwuję, na co przeznaczane są pieniądze w mieście, jakie są priorytety, jak po macoszemu traktuje się kulturę. Wydawało mi się, że osiągnęliśmy dno i gorzej już być nie może. Miałam nadzieję, że decydenci wreszcie opamiętają się. Po przeanalizowaniu projektu budżetu miasta na 2012 r. i obserwacji dyskusji oraz głosowań Radnych na poniedziałkowym (12.grudnia 2011 r.) posiedzeniu wszystkich Komisji Rady Miasta stwierdzam, że się pomyliłam. Było źle, ale jest i będzie jeszcze gorzej.
W wydatkach budżetu zaplanowanych na poziomie 50 581 169 zł, większych od wydatków w 2011 r. o 3,02%, na kulturę „duchową” realizowaną przez Milanowskie Centrum Kultury przeznaczono 643 000 zł, (kwotę 890 000 zł, zapisaną w budżecie dla MCK, pomniejszyłam o kwotę 197 000 zł, przewidzianą na imprezy sportowe oraz o kwotę 50 000 zł - szacunkowy koszt funkcjonowania kortów tenisowych). Wydatki na kulturę fizyczną, zaplanowano w wysokości 1 330 742 zł. Obejmują one utrzymanie 2 hal sportowych, Orlika, basenu i dwóch boisk do piłki nożnej na sportowym Turczynku. Udział wydatków na kulturę „duchową” w wydatkach miasta wynosi 1,27%, zaś na kulturę fizyczną 2,63%. Wchodząc na stronę internetową Milanówka, możemy dowiedzieć się, jakimi obiektami sportowymi miasto dysponuje: 2 hale sportowe, miasteczko ruchu przy ZSG nr 3, tor wrotkarski i boisko ze sztuczną nawierzchnią przy ul. Wójtowskiej, strzelnica pneumatyczna przy ul. Piasta, kąpielisko miejskie, pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią przy ul. Turczynek, zespół boisk „Orlik 2012”. I jak to porównywać z ponad 100–letnim Teatrem Letnim? Priorytety w mieście są oczywiste.
Po to, by dobrze zobrazować zagrożenia dla Milanowskiej Kultury, muszę przytoczyć jeszcze jedną pozycję wydatków budżetowych – wydatki na oświatę, które licząc razem z rezerwą na ten cel, zaplanowano w wysokości 19 244 831 zł tj. w kwocie o 7,1 % większej od kwoty w 2011 roku. Udział wydatków na oświatę w budżecie miasta wynosi 38,04%. Edukacja jest ważna i ta kwota nie budziłaby mojego sprzeciwu, gdyby nie fakt, że z raportu opracowanego na zlecenie miasta przez zewnętrznego audytora wynika, że należy podjąć działania racjonalizujące te koszty. Którą gminę w dzisiejszych, trudnych czasach stać na utrzymywanie klas 18-23 osobowych, a takie klasy są w milanowskich szkołach publicznych. Powodów wysokich kosztów funkcjonowania milanowskiej oświaty jest więcej. Zwiększanie budżetu na oświatę w sytuacji, kiedy mówi się o konieczności podjęcia decyzji organizacyjnych zmniejszających te koszty – jest nie tylko sankcjonowaniem przerostu kosztów, ale również skłanianiem do nie podejmowania żadnych działań oszczędnościowych. Zauważa to niestety, wyłącznie Przewodnicząca Komisji Budżetu i Inwestycji. Burmistrz nie wypowiada się w sposób zdecydowany, bo w Radzie ma 4 nauczycielki, a przecież z Radą trzeba się jakoś dogadać. Przewodnicząca Komisji Edukacji zapytana przez Burmistrza, czy nie dostrzega zwiększenia budżetu oświaty, z rozbrajającą szczerością mówi, że występuje w interesie swoich koleżanek. Czy przypadkiem Pani Przewodniczącej nie pomyliła się rola radnej z rolą lobbystki? Komisja Edukacji nie zaakceptowała wydatków na oświatę uważając, że są zbyt małe. Komisja Kultury, niestety, zaakceptowała wydatki na kulturę. Sprzeciw zgłosiła jedynie Przewodnicząca Komisji. Komisja Zdrowia, Pomocy Społecznej i Sportu jednogłośnie zaakceptowała wydatki na kulturę fizyczną.
Obserwując głosowanie Radnych, nie można nie zauważyć, że na wynik ich głosowania wpływają osobiste interesy, animozje, konflikty pomiędzy ugrupowaniami, niezrozumiałe układy. Gdzie jest w tym wszystkim dobro miasta i jego mieszkańców? Czyżby Radni nie rozumieli, jak ważny jest zrównoważony rozwój miasta, że dla mieszkańców ważna jest również jakość dróg, oświetlenie, wodociągi, melioracja, ochrona środowiska? A na te cele finanse są bardzo ograniczone. Czy Radni walczący o zwiększenie wydatków na oświatę, a nie dostrzegający zagrożeń wynikających z niskiego budżetu kultury, nie wiedzą, że edukacja poprzez kulturę jest tak samo ważna jak edukacja w szkolnej klasie? Jest obszerna literatura na ten temat. Warto poczytać. Specjaliści twierdzą, że „Edukacja kulturalna pobudza wyobraźnię, zdolność krytycznej refleksji, daje "moralną busolę", poczucie niezależności oraz wolność myśli i działania”.
W trakcie debaty nad budżetem na 2012 r. byłam jedyną osobą, która wypowiadała się za koniecznością zwiększenia budżetu na „kulturę duchową”. Uważam, że to, co się dzieje z Milanowska Kulturą jest skandalem. Nie można ciągle liczyć na to, że niski budżet na kulturę uzupełni, swoimi prawie ekwilibrystycznymi działaniami, Dyrektor MCK i jakoś to będzie. Niestety, mój głos, był głosem wołającego na puszczy.
A dzieje się to wszystko w mieście o bogatych tradycjach kulturalnych, w którym mieszka wielu znanych artystów, wielu wybitnych przedstawicieli kultury i sztuki.
To może Cię zainteresować:
Przysłuchując się ostatniemu posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Milanówka, nie można nie odczuwać zażenowania. Kilka osób, które odsłuchały nagranie pytało mnie, czy zauważyłam, że radni włączyli się w działania na rzecz jednej z firm zajmujących się techniką estradową, która przez krótki czas współpracowała z Milanowskim Centrum Kultury (MCK). Inni zwracali uwagę na brak profesjonalizmu radnych przeprowadzających kontrolę i na „nagonkę” na Straż Miejską (SM). Nagonka dotknęła również MCK, a druga wersja protokołu świadczy o tym, że kontrolujący z pewnych nieuprawnionych stwierdzeń wycofali się, co nie oznacza, że złożyli broń.
Oskarżanie, pomyłki czy nieprawdy?
W piątek, 4 października, w Milanowskim Centrum Kultury odbył się wernisaż wystawy „POWSTANIE STYCZNIOWE W PRASIE ZAGRANICZNEJ”. Na wystawie jest prezentowanych ponad 200 oryginalnych rycin, pochodzących z tygodników ilustrowanych, które ukazały się głównie w Europie Zachodniej w latach 1861 – 1868, poświęconych Polsce i tzw. sprawie polskiej. Znajdują się też kompletne roczniki zagranicznych tygodników ilustrowanych. Większość rycin pochodzi z tygodników francuskich, ale są również ryciny publikowane w prasie angielskiej, niemieckiej, szwedzkiej, włoskiej, a nawet amerykańskiej.
Tę wystawę trzeba zobaczyć