W sobotę, 12 października, ponad 48 osobowa grupa słuchaczy MU3W skorzystała z zaproszenia Krzysztofa Markowskiego - radnego powiatowego, mieszkańca Milanówka, wiceprezesa i dyrektora technicznego spółki zarządzającej Pałacem Kultury i Nauki i o godz. 11.00 w holu od ul. Marszałkowskiej spotkała się z panem Krzysztofem, by udać się na zwiedzanie PKiN. Mimo iż nie jestem słuchaczką MU3W, miałam przyjemność znaleźć się w tej grupie.

Większość z nas wielokrotnie była w Sali Kongresowej, w Muzeum Techniki, w teatrach: Lalka, Studio, Dramatycznym lub w Teatrze VI piętro Michała Żebrowskiego, na tarasie widokowym znajdującym się na  XXX piętrze, czy w kinie Wiedza. Starsi pamiętają restauracje: Trojka i Kongresowa, których już nie ma. Niektórzy korzystali z pracowni  Pałacu Młodzieży lub z basenu. Jednak nieliczni, oczywiście poza radnymi Warszawy, mogli zasiąść w sali posiedzeń Rady Warszawy i znaleźć się w skrzyni fundamentowej Pałacu. Wśród tych nielicznych znaleźli się słuchacze MU3W. Tych „niezwykłych miejsc” na trasie zwiedzania było więcej.

Na początku Krzysztof Markowski przypomniał ważne daty i podał kilka liczb charakteryzujących obiekt.
Przed podjęciem decyzji o budowie Pałacu, trwały rozmowy dotyczące formy „daru narodu radzieckiego dla narodu polskiego”. - Do wyboru mieliśmy: ośrodek badawczy, fragment linii metra i pałac – mówił Krzysztof Markowski. - Wybraliśmy Pałac, którego budowa rozpoczęła się 1 maja 1952 roku, a zakończyła 21 lipca 1955 roku. Pałac ma już 58 lat i trzyma się dzielnie. Do jego budowy użyto bardzo dobrych materiałów. Przykładem mogą być okna wykonane z drewna syberyjskiego, nie wymienione do dnia dzisiejszego. Projektantem Pałacu był L. Rudniew, którego imieniem nazwano salę konferencyjna na IV piętrze.

Przy budowie Pałacu pracowało 3500 radzieckich robotników. Kilkunastu z nich zginęło na placu budowy. Są pochowani na cmentarzu prawosławnym na Woli, a pracownicy Pałacu opiekują się ich grobami.
 
W 2007 r. Pałac został wpisany do rejestru zabytków. Fakt ten zakończył dyskusje na temat jego ewentualnej rozbiórki.

PKiN jest najwyższym budynkiem w Polsce. Ma 237 m wysokości (łącznie ze wspornikiem antenowym), 3288 pomieszczeń, 44 piętra, 33 nowoczesne windy. Spółka zarządzająca Pałacem zatrudnia 300 pracowników. Niektóre pomieszczenia są klimatyzowane, pozostałe mają nadmuch powietrza. Większość sal jest wynajmowana, co pozwala spółce pokrywać koszty bieżące funkcjonowania obiektu i osiągać zysk. Inwestycje są finansowane przez właściciela obiektu, którym jest miasto Warszawa. Obecnie za kwotę 12,5 mln zł remontowany jest basen, a do koniecznego liftingu, który będzie trwał 2 lata, jest przygotowywana Sala Kongresowa.

Ewenementem jest, że w tak dużym obiekcie nie ma gryzoni. - Zawdzięczamy to - zdradzał Krzysztof Markowski - kotom, potomkom tych, które „zatrudnili” jeszcze Rosjanie. Mieszkają na poziomie -2, są karmione, szczepione, populacja jest kontrolowana przez lekarzy weterynarii.

W PKiN odbywa się wiele imprez masowych. Coroczna gala osób niepełnosprawnych, spotkanie Prezydenta Miasta z pracownikami, na które przybywa ok. 7000 osób, różnego rodzaju targi, wystawy, gale, a nawet przyjęcia weselne. Codziennie w Pałacu przebywa od 3000 do 4000 osób, co nakazuje podjęcie wielu działań zapewniających bezpieczeństwo użytkowników obiektu. Główne ciągi komunikacyjne są monitorowane, uruchomiono przechowalnie bagażu, urządzenia do prześwietlania bagażu, zatrudniono ponad 70 osób ochrony.

Po wysłuchaniu tych często mało znanych informacji - rozpoczęliśmy zwiedzanie.
Na trasie zwiedzania, idąc w kierunku Sali Ratuszowej, gdzie odbywają się największe imprezy, przechodziliśmy przez pomieszczenie dawnej restauracji Trojka, podziwiając piękny drewniany sufit. 
Potem zeszliśmy do Dyspozytorni, gdzie poinformowano nas o różnych ciekawych rozwiązaniach technicznych, w tym grawitacyjnej instalacji wodociągowej i instalacji odgromnikowej, którą jest płaszcz stalowy idący od samej iglicy do najniższego poziomu.
Następnie udaliśmy sie jeszcze niżej, do skrzyni fundamentowej (najniższy poziom Pałacu) o wymiarach 60 m x 60 m, zapewniającej bezpieczne posadowienie budynku. Na tym poziomie, w pomieszczeniach o bardzo grubych ścianach, przypominających trochę kazamaty, Czesław Bielecki chciał zorganizować Muzeum Komunizmu. Ze względów bezpieczeństwa nie było to możliwe.

Z tych niezbyt przyjemnych miejsc udaliśmy się na IV piętro do sal, w których są organizowane wystawy. Tu podziwialiśmy piękne kolorowe stiuki, wymienione posadzki i piękne żyrandole, które zainstalowano również w innych mijanych salach. W Sali Konferencyjnej im. Rudniewa, widzieliśmy na ścianach żakard wykonany w Fabryce Jedwabiu w Milanówku.

Poczuliśmy się prawie jak radni, zasiadając przy stołach w Sali Posiedzeń Rady Miasta, którą wyremontowano i unowocześniono (kabiny dla tłumaczy) jeszcze przed wpisaniem Pałacu do rejestru zabytków. Tu, przy 2 stołach, zasiada 60 radnych i na początku kadencji nie jest łatwo ustalić, kto przy kim siądzie.

Z poziomu IV piętra, pojechaliśmy na taras widokowy podziwiać panoramę Warszawy, a zwiedzanie zakończyliśmy w Sali Kongresowej, w której trwała próba przed wieczornym koncertem oraz w przylegających do niej salkach konferencyjnych.
 
Lekko zmęczeni dziękowaliśmy Krzysztofowi Markowskiemu za poświęcony nam czas, przekazanie wielu ciekawych informacji dotyczących PKiN i pokazanie miejsc, do których tylko nieliczni mają prawo wstępu.
Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Pałac Kultury i Nauki jakiego nie znamy


To może Cię zainteresować: