Pragnąłbym, żeby tu było trochę nastolatków, te prawdy powinny do nich dotrzeć. Tymi słowami zakończył swoje wspomnienia dotyczące działań Szarych Szeregów w Milanówku Andrzej Jaczewski, lekarz pediatra, seksuolog i pedagog, specjalista medycyny szkolnej, profesor doktor habilitowany medycyny i pedagogiki - Zawiszak, który przyjechał do Milanówka na zaproszenie Milanowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku MU3W.

Spotkanie z Andrzejem Jaczewskim odbyło się w sobotę, 6 października, w sali konferencyjnej Urzędu Miasta przy ul. Spacerowej. Na spotkanie z profesorem przybyło wielu mieszkańców Milanówka, w tym Mieczysław Trząski „Pantera”,  którego prezes MU3W Dominika Inkielman powitała kwiatami, gratulując otrzymanego przed dwoma tygodniami zaszczytnego  tytułu Honorowy Obywatel Milanówka oraz Złotego Krzyża za zasługi dla harcerstwa.

Następnie głos zabrał Andrzej Jaczewski. Cieszę się, że tu jestem -powiedział, witając się z zebranymi. Wprawdzie zdradziłem Milanówek dla Beskidu Niskiego, ale Milanówek jest mi ciągle bardzo bliski. Na początku zaznaczył, że on nie jest historykiem, nie będzie to więc żaden wykład, ale gawęda, wspomnienia.

I była to piękna gawęda człowieka zdystansowanego, który ma raczej tendencję do umniejszania roli, którą on i jego koledzy, harcerze z Szarych Szeregów, Zawiszacy, 13-16 letni chłopcy odgrywali w Milanówku, w czasie niemieckiej okupacji.  

Drużyna Zawiszaków powstała w Milanówku w 1942 roku, a jej założycielem był Mieczysław Trząski „Pantera”. Zawiszaków, najmłodszych harcerzy w wieku do 16 lat było ok. 100. Poza Zawiszakami w Szarych Szeregach w Milanówku działały jeszcze Bojowe Szkoły tzw. BS-y podporządkowane AK. W nich było ok. 20 chłopców w wieku 16-18 lat.

Zawiszacy do swoich obowiązków podchodzili bardzo poważnie, były im stawiane bardzo wysokie wymagania. Zdobywali sprawności, ćwiczyli spostrzegawczość i zapamiętywanie, uczyli się odczytywania map topograficznych, udzielania pierwszej pomocy. Kiedy po wojnie trafiłem do wojska na szkolenie oficerskie, ci co uczyli nas topografii umieli dużo mniej ode mnie, a na studiach medycznych, które ukończyłem, nie uczyli nas porządnego założenia opatrunku- wspominał Andrzej Jaczewski. Umiejętności zdobyte w harcerstwie zachowałem do dzisiaj. Na polecenie „Pantery” malowaliśmy kotwice na płotach… zniszczyliśmy wszystkie tablice z nazwami ulic po to, by Niemcy mieli problemy z trafieniem pod właściwy adres… odbywaliśmy praktyki na poczcie, przygotowujące nas do przejęcia jej obsługi.

Zdaniem Andrzeja Jaczewskiego Milanówek był miejscem stosunkowo spokojnym. Nie było tu mniejszości narodowych, nie było siedziby gestapo, duże zadrzewione działki i okoliczne lasy umożliwiały szybką ucieczkę w razie zagrożenia. Jak jechał samochód, to wiadomo było, że jadą Niemcy i trzeba było uciekać.

W swoim wystąpieniu Andrzej Jaczewski podkreślał ogromną rolę oporu cywilnego, na który składało się również nielegalne nauczanie. Nielegalne, a nie tajne, gdyż praktycznie wszyscy o nim wiedzieli. Kiedy w 1947 roku rozpocząłem studia medyczne, prawie wszyscy asystenci byli absolwentami konspiracyjnej Akademii Medycznej - wspominał. To właśnie opór cywilny, jego zdaniem, zdecydował o przetrwaniu narodu polskiego. Postawa harcerzy Szarych Szeregów, ich ideały udzielały się innym młodym ludziom. To ich uchroniło od demoralizacji w czasach, kiedy niebezpieczeństwo demoralizacji było ogromne.

Andrzej Jaczewski wspominał także kilku  kolegów z Szarych Szeregów, w tym bliskiego przyjaciela,  Mietka Fastyna, żywą encyklopedię Milanówka i okolic.

Po wystąpieniu Andrzeja Jaczewskiego miała miejsce dyskusja, a potem zebrani mogli wysłuchać kilku piosenek z okresu okupacji, w wykonaniu aktora związanego z Teatrem Współczesnym -Wojciecha Machnickiego, któremu na pianinie towarzyszył Zbigniew Rymarz – kompozytor, pianista, reżyser, pedagog, były AK-owiec.

To bardzo miłe spotkanie zakończyło wspólne śpiewanie pieśni okupacyjnych.

Po i przed spotkaniem rozmawiałam z kilkoma mieszkańcami Milanówka rozżalonymi, że w sobotni wieczór, o tej samej godzinie mają miejsce dwa wydarzenia: spotkanie z profesorem Andrzejem Jaczewskim i otwarcie wystawy „Milanowskie kapliczki”. Mieszkańcy pytają – czy otwarcia wystawy milanowskiego artysty, który przecież nie przyjeżdża z daleka, nie można było zorganizować np. o godz.15.00?

I jeszcze jedno. Myślę, że nad fragmentem wypowiedzi Andrzeja Jaczewskiego, przytoczonym w tytule i pierwszym zdaniu artykułu, powinni zastanowić się rodzice gimnazjalistów i licealistów oraz nauczyciele tych szkół.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Boleję, że nie ma tu młodych ludzi


To może Cię zainteresować: