Czy w Milanówku da się przeprowadzić jakąkolwiek inwestycję? W okolicznych miastach od dawna remontuje się targowiska, dostosowując je do standardów XXI w. Już dawno remont przeprowadzono w Grodzisku, ostatnio w Brwinowie, a wkrótce prace ruszą w Błoniu. Jak to jest możliwe, że tylko w Milanówku narósł wokół tej inwestycji taki konflikt? Czy Milanówek chce zasłynąć jako skansen, by odwiedzający to miasto mogli wspominać burzliwe lata polskiej transformacji i epoki bazarów?

Coraz bardziej zastanawia nas to, co jest przyczyną tego konfliktu. Mimo że władze miasta zapewniają kupców o możliwości powrotu oraz chcą, na czas remontu, przenieść targowisko na skomunikowany z dużym parkingiem teren w centrum po fabryce MIFAM, propozycja ta nie uspokaja nastrojów.



Na tę działkę ma zostać przeniesione tymczasowo targowisko. fot. Kamil Kubacki

Zwróciliśmy się w tej sprawie do kupców. Okazuje się przede wszystkim, że kupcy nie wierzą w to, że targowisko zostanie wyremontowane i twierdzą, że są zaskoczeni planami urzędu. – Za 2 mln zł nie da się wyremontować targowiska – mówił nam jeden z protestujących. – Niektóre pawilony zostały otwarte w listopadzie, a wielu z nich nie da się rozebrać i przenieść – wtóruje inny ze sprzedawców.

Warto zwrócić uwagę, że w Brwinowie za 2,5 mln zł modernizację targowiska wykonano i to z jakim efektem! Nie chcę wchodzić w szczegóły projektu, bo cena w dużej mierze zależy od detali, ale kwota wydaje się jak najbardziej realna. Zastanawia też zaskoczenie kupców, choć o planach modernizacji targowiska pisaliśmy od maja zeszłego roku. Dodatkowo, jak sprawdzaliśmy, w umowach mieli informację o możliwym 3 miesięcznym okresie wypowiedzenia w przypadku podjęcia działań inwestycyjnych. Mając świadomość takiego zapisu, trzeba przyznać, że inwestowanie w obiekt niemożliwy do rozebrania na nie swoim terenie, z którego zgodnie z umową w ciągu 3 miesięcy możemy zostać wyproszeni, jest bardzo „odważną” decyzją biznesową.

Próbowaliśmy dopytać kupców o koszty przenosin na plac tymczasowy – jak słyszymy w mediach ogólnopolskich, te koszty ich zniszczą – niestety, odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Nie wiemy, czy jest to kilkaset złotych, kilka tysięcy, czy może więcej?

Mówiąc już o przenosinach, warto wspomnieć o przedwczorajszej sesji, na której Radni przyjęli stanowisko w sprawie wstrzymania prac na pół roku, co spowoduje brak możliwości zakończenia inwestycji w tym roku i konieczność zwrotu 1 mln zł pozyskanych środków zewnętrznych. Zrobili to, mimo że w budżecie dalej jest pozycja dotycząca przebudowy targowiska. Absurdalność tej uchwały obrazuje tylko jedno – Radni próbują zmusić nią Burmistrza Piotra Remiszewskiego do zaniechania działań prowadzących do zrealizowania budżetu – z którego realizacji podczas udzielania absolutorium będą go rozliczać.

Warto tu publicznie zapytać – dlaczego Radni skoncentrowali się na paraliżowaniu prac, a nie podjęli uchwały mającej na celu wsparcie kupców w tak trudnej sytuacji. Dlaczego nie zdecydowali się na wyasygnowanie środków na pomoc w przenosinach na czas remontu, czy wsparcia postawienia nowych, schludnych pawilonów. Zapewne padnie odpowiedź, bo budżet…, ale czy targowisko i miasto jest dla mieszkańców, czy mieszkańcy są więźniami Radnych i uchwalonego przez nich budżetu? Czy przy tak ważnej społecznie kwestii nie stać miasta, by w kilkudziesięciomilionowym budżecie wyasygnować kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych na rozwiązanie tego problemu?
Wiele osób mówi o Milanówku jako skansenie, w którym nic nie da się zrobić. Pytanie, czy mieszkańcy chcą robić zakupy na nowoczesnym targowisku, konkurującym z innymi gminami, czy na bazarze – pomniku przemiany ustrojowej, bazarowej gospodarki i „Jarmarku Europa”. Czas najwyższy, by to wybierani przez mieszkańców Radni podjęli tu ważne konstruktywne decyzje.

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: