W ostatnim numerze pisaliśmy o protestach, które wzbudza Paszkowianka. Pojawia się pytanie, czy inwestycja ta w ogóle jest potrzebna?

Niepokoje mieszkańców południowego zachodu Gminy Michałowice sięgają w najnowszej historii 2019 r. Wtedy to wzmianki o konieczności realizacji II etapu Paszkowianki pojawiły się w pismach między Marszałkiem Adamem Struzikiem, a władzami gmin, zaś radna z Granicy – Agnieszka Paradowska – zaczęła aktywizować lokalną społeczność i organizować spotkania. Powołane do życia zostało też stowarzyszenie „Zielona Granica”, które chciało zostać partnerem do rozmów z inwestorem. Historia protestów mieszkańców tego regionu zaczęła się jednak wcześniej, bo jeszcze w 1999 r. Wówczas mieszkańcy również wskazywali na brak zasadności budowy Paszkowianki w okolicy.

W 2019 r. stowarzyszenie przygotowało i wysłało petycję do Marszałka Adama Struzika oraz Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Wzywali w niej, aby wstrzymać się z pracami związanymi z II etapem Paszkowianki do czasu, aż nie powstanie analiza odpowiadająca na pytanie, czy ta droga w ogóle jest potrzebna. Petycję podpisało ponad 800 osób, z miejscowości Granica, Nowa Wieś, Komorów  i Strzeniówka.

W odpowiedzi mieszkańcy dowiedzieli się, aby byli spokojni, bo nie powstanie tu nic niezgodnego z przepisami, w tym tymi dotyczącymi ochrony środowiska. Problem polega na tym, że nie o to pytali, a później nadeszła pandemia i temat ucichł. Do tego roku, gdy wbrew wcześniejszym prośbom o przeprowadzenie analiz korytarzowych podpisana została umowa na projektowanie drogi i uzyskanie decyzji środowiskowej – sama umowa narzuca już zakres inwestycji i jej przebieg.

Pomimo zapewnień, że niezbędne analizy zostaną przeprowadzone do połowy października, do dziś ich nie ma, choć jak tłumaczy Stowarzyszenie, przed ogłoszeniem zamówienia publicznego na opracowanie dokumentacji projektowej, przedmiotowe analizy ruchu powinny być wykonane i dopiero na ich podstawie powinny zostać określone ewentualne parametry drogi, którą inwestor chce zrealizować. Wysłaliśmy w tej sprawie ponad tydzień temu zapytanie do MZDW. Do dziś nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.

Mieszkańcy Michałowic protestują

- Obecnie, mając za sobą silny i liczny głos lokalnego społeczeństwa z obszaru co najmniej trzech gmin, nie chcemy, aby droga powstała – mówił nam Przemysław Szramowski, Prezes Stowarzyszenia „Zielona Granica”. – Sprzeciw nie jest w myśl zasady: nie, bo nie. Od 2019 r. zadajemy pytania, analizujemy dokumenty i widzimy, że w ogóle nie powstały żadne materiały uzasadniające potrzebę realizacji tej drogi. Historycznie chyba nigdy nie powstały, bo nikt nie kojarzy, aby dla tego odcinka były wykonywane takie analizy! Jedynym argumentem, który ma rzekomo za tym przemawiać, jest to, iż od lat 80 ubiegłego wieku wiadomym jest, że Paszkowianka ma powstać. To jednak bardzo słaby merytorycznie argument, bo od ponad 40 lat mnóstwo rzeczy się zmieniło, w tym przede wszystkim postrzeganie środowiska, walka o klimat, walka ze smogiem i konieczność realnej rozmowy przez inwestora ze społeczeństwem opartej na empirycznych danych, a nie sferze domysłów i oczekiwań. Ten, kto tego nie dostrzega, jest po prostu krótkowzroczny i widzi przyszłość do kolejnej kadencji lub 2 – 3 lata do przodu, na zasadzie „jakoś to będzie”.

Przemysław Szramowski zwraca też uwagę na brak strategicznego myślenia przez MZDW i zupełne ignorowanie głosów lokalnej społeczności. Zwraca uwagę, że inwestycja przygotowywana jest metodą faktów dokonanych i bez analiz. – Nie ma przy takim spojrzeniu myślenia strategicznego i nie ma analiz, jakie wyzwania Paszkowianka wygeneruje. Uważamy, że nie jest ona niezbędna, jak to próbuje się nam wmówić, zwłaszcza w kontekście argumentów Dyrektora MZDW z jednej wypowiedzi w prasie, że będziemy później żałować braku jej zrealizowania. Wolimy żałować, że drogi nie ma, iż żałować, że bezpowrotnie nie będzie lasu, przyrody, miejsca do życia dla różnych zwierząt i roślin, bo dla lokalnej społeczności są to sprawy, które mają większe znaczenie niż dodatkowa możliwość dojazdu do S8 czy autostrady A2. W 2019 r. byliśmy gotowi do rozmów o przebiegu, zakresie, korytarzu i innych aspektach technicznych, jednakże dziś – w związku z zupełnym zignorowaniem głosów lokalnych społeczności i wyrażeniu sprzeciwu przez ponad 2000 obywateli, nie widzimy podstaw, aby był jakiś sens dla realizacji tej drogi. Inwestycja przygotowywana jest metodą faktów dokonanych i bez analiz, które są kluczowe dla realizacji tego rodzaju inwestycji, zwłaszcza w terenie silnie zurbanizowanym, częściowo chronionym przyrodniczo, o znacznych walorach przyrodniczych i krajoznawczych. Trudno uznać, iż społeczeństwo zostało przekonane dla niezbędności realizacji tej drogi. Droga definitywnie przekreśli dzisiejsze walory przyrodnicze, oszpeci krajobraz w związku z koniecznością wybudowania wiaduktu o wysokości około 12 m, w terenie podmokłym i w obszarze rynny brwinowskiej. I to wszystko zostało z góry narzucone – de facto politycznie, a teraz projektanci, w ramach zawartej już umowy, mają wykonać analizy, które przemawiają za sensem budowy tej drogi. Tylko po co, skoro wszystko w zamówieniu publicznym zostało przesądzone? – mówił nam Przemysław Szramowski.

Mieszkańcy obawiają się nieodwracalnego zniszczenia przygody i oszpecenia krajobrazu, a skorzysta na tym biznes logistyczny, a nie mieszkańcy. – Nasze obawy związane są z tym, że niszcząc przyrodę i oszpecając krajobraz, wykonawca nie da wymiernych korzyści społeczeństwu. Co najwyżej szeroko rozumiany biznes spedycyjno – logistyczny skorzysta na tej drodze, w związku z potencjalną budową kolejnych hal spedycyjnych wzdłuż przebiegu tej trasy, a okoliczni mieszkańcy, którzy mają niezabudowane nieruchomości, będą kuszeni atrakcyjnymi ofertami ich sprzedaży – zwraca uwagę prezes „Zielonej Granicy”. – Czy którakolwiek z gmin, na terenie której zostanie zrealizowana Paszkowianka o sugerowanym przebiegu, odmówi wydania decyzji o warunkach zabudowy dla realizacji takich przedsięwzięć, czy też tak określi parametry w miejscowych planach, że takie inwestycje nie będą powstawać? Władztwo planistyczne jest w rękach wójtów i burmistrzów, ale analizując aktualne polityki gmin, raczej każda z nich zaprasza do realizacji takich przedsięwzięć, niż ma jakąkolwiek strategię ochrony tych terenów, które są tak atrakcyjne przyrodniczo i krajoznawczo w całej aglomeracji warszawskiej i stanowią część korytarza ekologicznego wokół Warszawy. Tworzone są różne programy ochrony środowiska i przyrody, audyty, analizy, lecz konkretów brak. Włodarze gmin zapominają, że gmina jest wspólnotą ludzi i to ludzie w gminie są najważniejsi, a nie szczególnie korzystne warunki dla inwestowania, jak bogata siatka dróg.

Okoliczni mieszkańcy obawiają się pogorszenia jakość życia w ich miejscowościach, gdzie już teraz są poważne trudności ze smogiem. Budowa drogi i wycinka lasu z pewnością pogłębi ten problem. Wątpią też, czy droga ta wpłynie na zmniejszenie ruchu w ich miejscowościach, gdyż jest to głównie ruch lokalny. – Nie dość, że nie będzie tej pięknej przyrody i lokalne ekosystemy ulegną nieodwracalnemu zniszczeniu, to liczba pojazdów po naszych lokalnych drogach nie ulegnie zauważalnemu zmniejszeniu. Paszkowianka nie rozwiąże naszych problemów, a wygeneruje tylko dodatkowe – podsumowuje Przemysław Szramowski.

I etap Paszkowianki kluczowy dla Brwinów

Jak poinformował nasz Burmistrz Brwinowa – Arkadiusz Kosiński – I etap Paszkowianki wyprowadza dodatkowo ruch z zatłoczonych dróg w Brwinowie, Mosznie, Domaniewie i pruszkowskiego Gąsina. – Jest ona bezdyskusyjnie potrzebna. Wszystkich tych, którzy kontestują jej sens, zapraszam rano i po południu na nasze drogi, żeby przekonali się, że przejechanie przez Brwinów może zająć kilkadziesiąt minut, a oczekiwanie na ul. Baśniowej w Domaniewie oraz ul. Domaniewskiej i ul. Żbikowskiej w Pruszkowie, na dojeździe do węzła A2 w Pruszkowie, nawet ponad godzinę – mówił nam burmistrz.

Zdaniem władz Brwinowa Paszkowianka powinna zostać szybko przedłużona do węzła Paszków, by zdjąć ruch pojazdów zmierzających z DW nr 719 w kierunku węzła S8 czy Janek, tj. pojazdów, które dzisiaj jeżdżą ul. Główną w Nowej Wsi i Granicy i ul. Pruszkowską w Granicy, Kaniach, Strzeniówce i Nadarzynie, ul. Natalińską w Otrębusach i ul. Błońską w Nadarzynie, ul. Brzozową i ul. Marii Dąbrowskiej w Komorowie oraz przez Pęcice i Sokołów. – Zapewne czytelnicy pamiętają, że przed budową autostrady A2 i Południowej Obwodnicy Warszawy setki, a nawet tysiące pojazdów przebijało się lokalnymi drogami Pęcic, Reguł, Michałowic i Opaczy w kierunku ul. Ryżowej na granicy Warszawy, objeżdżając korki w Al. Jerozolimskich – mówił Arkadiusz Kosiński. - Podobnie, mnóstwo pojazdów jeździło przez Ożarów Mazowiecki i Stare Babice w kierunku północnych dzielnic Warszawy. Po wybudowaniu dróg głównych pojazdy te przeniosły się na nowe drogi, a mieszkańcy wcześniej rozjeżdżanych ulic i uliczek osiedlowych wreszcie odetchnęli. Tak samo będzie z Paszkowianką po jej wybudowaniu na odcinku od DW 719 ul. Warszawskiej w Kaniach do węzła S8 Paszków, która to droga przejmie znaczną część ruchu pojazdów jeżdżących dzisiaj przez gęsto zabudowane miejscowości Gmin Michałowice, Nadarzyn i Brwinów.

Michałowice czekają na analizę.

Obserwując ostatnie protesty, poprosiliśmy Wójt Michałowic, Małgorzatę Pachecką o opinię w sprawie budowy Paszkowianki. – W chwili obecnej uważamy, że ta inwestycja jest źle przygotowana, jeżeli chodzi o argumentację, czy jest potrzebna czy nie. Mówi się o niej od wielu lat i w dokumentach planistycznych Gminy Michałowice pozostawiono korytarz dla tej drogi. On jest w studium z 2011 r., czyli od co najmniej 15 lat jest wiedza o potencjalnej takiej inwestycji – mówiła nam Wójt Michałowic. – Od tego czasu do dziś ja nie znam żadnego dokumentu, który wpłynął w sposób formalny ze strony radnych poprzednich kadencji o zmianę studium, czy też pytania o zasadność tej inwestycji.

Jak zwróciła uwagę Małgorzata Pachecka, siatka drogowa województwa mocno się przebudowała i to, co prawie 40 lat temu wydawało się konieczne, dziś może już potrzebne nie jest. Gdy temat Paszkowianki powrócił w 2019 r., władze gminy spotkały się z zaniepokojonymi mieszkańcami. – Na tym spotkaniu przedstawiłam mieszkańcom taki punkt widzenia, że musimy zapytać o argumentację, o twarde dane i analizy, dlaczego ta droga jest nam potrzebna. Takie wystąpienie skierowałam do MDZW jeszcze na początku 2019 r. Do 2022 r. żadna analiza nie została zrobiona.

Ważnym problemem jest też zagrożenie dla środowiska. – Trzeba stanąć w prawdzie i powiedzieć wprost, że budowa tej drogi wytnie sporą część drzewostanu i przetnie korytarze ekologiczne. Jest to moją osobistą troską i liczyłam, że MZDW wykona jakąś analitykę i powie nam, czy potrzebujemy drogi o przekroju 2+2 czy 1+1 – mówiła wójt.

Pomimo wielu pytań bez odpowiedzi, Gmina Michałowice podpisała wraz z innymi samorządami umowę projektową. – Zdecydowałam się jednak wyraźnie podkreślić odrębność naszej sytuacji od samorządów, które zabiegały o tę inwestycję. Podpisaliśmy tę umowę, bo nie chcemy być po prostu pominięci i chcemy wiedzieć, co się dzieje, mieć możliwość złożenia swojej opinii i swojego głosu – mówiła nam Małgorzata Pachecka.

Paszkowianka obwodnicą Nadarzyna

Budowa Paszkowianki jest również bardzo ważna dla Gminy Nadarzyn, dla której stanowiłaby rodzaj obwodnicy. – Stoję na stanowisku, że Paszkowianka powinna zostać wybudowana w całości, albo wcale – mówił nam Dariusz Zwoliński, Wójt Gminy Nadarzyn. – Budowanie pierwszego odcinka Paszkowianki bez zaprojektowania i potem wybudowania drugiego, moim zdaniem, spowoduje tylko i wyłącznie problemy wszystkich gmin. Oczywiście o tym, czy ta droga będzie miała sens, czy nie powinny zdecydować badania przepływu i analiza ruchu samochodów. Patrząc jednak na to najprościej jak można, samochody, które zjadą z Paszkowianki w Kaniach, muszą gdzieś pojechać – nie zawrócą z powrotem. Obawiam się, że znacznym ruchem obciążone zostaną ulice gminne i powiatowe oraz węzeł na S8 w Nadarzynie i droga 720. Oczywiście ekologia ma bardzo duże znaczenie, ale warto rozważyć wszystkie plusy i minusy. Być może wytniemy część drzew, ale samochody przejadą w ciągu 5 minut i opuszczą nasz teren, albo będą stały pod naszymi domami przez 40 minut w korku i nam smrodziły.

Warto zaznaczyć, że już w tej chwili układ drogowy w okolicach węzła Nadarzyn zbliża się do granic możliwości. Obecnie korki w godzinach szczytu są tu normą. Dariusz Zwoliński zwrócił naszą uwagę na projektowaną już drogę721 Bis, w kierunku S7 i Okęcia. Droga ta z pewnością wygeneruje dużo większy ruch w samym Nadarzynie. Jednocześnie Wójt Nadarzyna apeluje o ostudzenie emocji wokół drogi. – Ta droga powstanie, albo nie powstanie, ale emocje i słowa pozostaną. Nie będziemy już pamiętali, o co się kłóciliśmy, ale będziemy pamiętali, że się kłóciliśmy.


Niestety Paszkowianka nie jest pierwszą inwestycją MZDW, którą obserwujemy. Dokładnie te same problemy z komunikacją społeczną powtarzały się przy budowie obwodnicy Grodziska, co wydłużyło wszystkie procedury o kilka, jeżeli nie kilkanaście lat. Prawdopodobnie podobny los czeka i tę inwestycję.


Zachęcamy też do zapoznania się jeszcze jednym spojrzeniem na temat w publikacji Pana Sławomira Kubisy, pojedynczego mieszkańca Granicy/Komorowa, zaniepokojonego wyraźnym lekceważeniem wartości społecznej Lasu Komorowskiego przez decydentów. Przeanalizował on tam dostępne dane dotyczące projektowanej drogi i jej planistycznego kontekstu, dodał także szczegółowy opis walorów turystyczno-rekreacyjnych Lasu Komorowskiego. Zachęcamy do lektury!

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: